Pokaż nam kogoś, kto nie zachowuje się inaczej, gdy gra w golfa sam, a pokażemy ci kłamcę. W tym wydaniu The Niggle, Mark Townsend, Alex Perry i James Savage omawiają swoje słabości podczas gry w pojedynkę…
Mark: Tak jakby uwielbiam grać w golfa sam, co jest o tyle dobre, że 90% mojego golfa to gra w pojedynkę. Zła część jest taka, że zachowuję się jeszcze dziwniej niż zwykle, dając bieżący komentarz na temat strzału przed i strzału, który właśnie minął. Rzadko puttuję i jestem jeszcze bardziej dotknięty niż normalnie.
Alex: Mówię do siebie po KAŻDYM strzale.
James: Właśnie dlatego mi się to nie podoba. Dużo gadania do siebie nie jest dobrą rzeczą.
Alex: „Oh Alex, to nie jest klub!”
Mark: Wolę układać sobie szpulę z najważniejszymi momentami: „Lepszy niż większość”, „Bądź właściwym klubem”, „DZISIAJ!” i tak dalej.
James: Za każdym razem, gdy gram na własną rękę, spróbuję kilku nowych lub różnych rzeczy. Jedna z nich zadziała i przekonam sam siebie, że „udało mi się”. Gripping down on my wedges was my thing today and I felt like I had completed short game.
Alex: „How am I not on tour?”
Mark: I was two inches from a hole-in-one only today and I was mainly relieved that it had not gone in as there was nobody there to share the moment. Wszystkie rzeczy, w których jestem fatalny – na 100 jardów i dalej – całkiem nieźle radzę sobie sam, co sugeruje, że poza pewnymi chronicznymi problemami technicznymi, nie radzę sobie z grą przed innymi.
Alex: Wracam do domu i opowiadam mojemu niemowlęciu o moich najlepszych strzałach – tak, liczba mnoga – tylko dlatego, że nie miałem nikogo przy sobie. A ona jest jeszcze za mała, żeby mi powiedzieć, że jej to nie obchodzi.
Mark: Myślę, że dlatego tak dużo mówię, wyrzucam to z systemu. Find it quite cleansing.
Alex: After a bad shot I turn to where my playing partner normally would be and still pull exactly the same frustrated facial expression while my club rests against my shoulder.
Mark: I also enjoy the aspect of not every shot feeling like an occasion. Dałbym wszystko, aby czuć się tak, jak podczas gry w jedną piłkę, kiedy faktycznie gram z kimś.
James: Ogólnie rzecz biorąc mam tendencję do grania źle, gdy jestem sam, w taki sam sposób, jak wtedy, gdy nie gram konkurencyjnie. Wynik musi mieć znaczenie, abym mógł się odpowiednio skoncentrować.
Alex: Jestem zupełnym przeciwieństwem. Jestem o wiele bardziej zrelaksowany. To usuwa co najmniej cztery z tak zwanych myśli swing z mojego umysłu, gdy adresuję piłkę.
James: Podczas gry na własną rękę nie mam nic innego niż myśli o swingu i to jest dla mnie złe.
James: Rzeczy, których nigdy nie robię grając samemu: Szukam piłek, zdejmuję rękawicę przy puttowaniu, wyciągam flagę, zaznaczam swoją piłkę, trzymam wynik, uderzam cokolwiek innego niż driver, uderzam strzały z bunkra.
Alex: Rzeczy, które zawsze robię grając samemu: Czubek czapki do wyimaginowanego tłumu po każdym upadku putta.
Mark: Raz grałem sam w K Clubie dwa tygodnie przed tym, jak odbył się tam Ryder Cup. Zaliczyłem birdie na 12. dołku i podszedłem do brzegu wody, przyłożyłem rękę do ucha do mojej wyimaginowanej europejskiej armii fanów, a następnie zachęciłem ich do zrobienia hałasu. Potem jeszcze raz powtórzyłem to wołanie. Odwróciłem się i zobaczyłem, że cały ten żałosny incydent obserwował greenkeeper.
James: Kiedy trafiam dobry strzał, rozglądam się i jestem sfrustrowany, że nikt go nie widział.
Mark: Przyjaciel opowiada genialną historię o swoim koledze Walterze, który jest po sześćdziesiątce. Walter, który wciąż gra poza 6, ma miejsce w Hiszpanii i generalnie gra w golfa na własną rękę. Wraz z żoną spędza tam zimy, a pani Walterowej zrobiło się trochę żal męża, więc wyskoczyła, by go odnaleźć i przejść kilka dołków. Zobaczyła go stojącego nad puttem, więc powstrzymała się i schowała za drzewem. Potem patrzyła, jak jej mąż od 30 lat stoi nad sześciostopowym puttem i mówi na głos: „This then for the Open Championship…”. Spudłował, krzyknął w złości, a potem upadł na kolana z rozczarowania…
Alex: Uwielbiam to. Zdecydowanie tak robiłem. Z pewnością wszyscy tak robimy? W rzeczywistości robię to, gdy gram z ludźmi.
James: Czuję się trochę nieswojo, gdy podjeżdżam za inną grupą, bo myślę, że będą myśleć, że będę jęczał, że mnie nie przepuścili. Będą mówić, 'Kim jest ten Billy bez kumpli? On myśli, że jest w trasie. Myślę, że trzeba być dobrym, aby grać na własną rękę.
Mark: Ja po prostu wstrzymać się, uderzyć zbyt wiele piłek do zieleni. Jeśli widzę greenkeepera, rozpadam się na kawałki.
Alex: Doświadczyłem tylko gry w pojedynkę, jako pierwsza osoba na polu. Myśl o wejściu za fourball sprawia, że czuję się trochę spocony, nawet jeśli jestem w grupie.
James: To jest straszne. Celowo zwalniam i wbijam mnóstwo żetonów wokół greenu, aby pozwolić im uciec.
Mark: Granie przez cały czas jest dziwne, zachowuję się zbyt swobodnie, tak jak wtedy, gdy rozmawiam z handlowcem, taksówkarzem lub kimkolwiek, kto sprawia, że czuję się nieadekwatny.
Alex: „To dziwne, cały dzień miażdżyłem mojego kierowcę. W każdym razie dzięki, graj dobrze!”
James: Zawsze będę zbyt uprzejmy i wdzięczny. Moje podziękowanie będzie zbyt współmierne do gestu.
Mark: Chciałbym podpisać rękawicę, która pasowałaby do mojego świata fantazji.
Alex: Zrobić sobie kilka zdjęć.
Mark: Rzucić im piłkę.
Alex: Do pro shopu na wywiad po rundzie? „Zostawiłem tam kilka.”
Mark: „To jest proces. Poproszę Marsa i Powerade…”