Colombia’s Magdalena: the river that doesn’t let go

Poczucie magii i zachwytu, które dotknęło późniejszych podróżników wzdłuż Magdaleny, takich jak Niemiec Alexander von Humboldt, odbiło się echem w czasach współczesnych w pismach Gabriela Garcíi Márqueza, którego życiowa obsesja na punkcie rzeki sięga roku 1943, kiedy to jako 15-latek wsiadł na luksusowy parowiec David Arango.

To przede wszystkim zaraźliwy entuzjazm pisarza i Humboldta dla rzeki zainspirował mnie do podróży wzdłuż niej. Nie miałem początkowo pojęcia, jak miałbym odbyć taką podróż, ani czego mógłbym się dziś spodziewać po rzece. Spalenie w 1961 roku statku David Arango było symbolicznym zakończeniem ery transportu pasażerskiego wzdłuż Magdaleny i zbiegło się z okresem narastającej przemocy, która na krótko zmieniła rzekę w „najbardziej niebezpieczną część świata”.

W tym samym czasie ekologiczny upadek rzeki postępował w niezmienionym tempie, dzięki wylesianiu, zanieczyszczeniom pochodzącym z sąsiednich miast oraz braku kontroli nad regularnymi powodziami, które niszczyły ujście rzeki.

W końcu miałem szczęście, że w Barranquilli udało mi się dostać na holownik przewożący długie linie barek. Ten statek, Catalina, wiózł do rafinerii ropy naftowej w Barrancabermeja największy ładunek, jaki kiedykolwiek przepłynął Magdaleną – dwa gigantyczne kanistry z niepokojącym napisem „ciekły azot”. Wraz z młodym przyjacielem z Bogoty byłem jedynym pasażerem.

Magdalena była kiedyś uważana za „najniebezpieczniejszą część świata

Choć pozbawiona czarownego życia towarzyskiego, którego García Márquez, Christopher Isherwood i inni doświadczyli na pokładzie Davida Arango, Wkrótce zostałem całkowicie pochłonięty przez osobowość i rozmowy kapitana Cataliny, afro-karaibskiego mężczyzny większego niż życie, który nie przestawał komentować, gdy statek mijał z hipnotyzującą powolnością tak dziwnie nazwane społeczności, jak Such is Life i The Last Resort. Jego makabryczne i przerażające opowieści o marynarzach wypadających za burtę i atakach partyzantów (potwierdzone przez dziury po kulach we wzmocnionych burtach Cataliny) przeplatały się z tak fantastycznymi twierdzeniami, jak to, że pewnej nocy widział „statek widmo” Magdaleny.

Zamiłowanie kapitana do przesady potęgowało poczucie, że zmierza się do krainy, w której duch magicznego Stu lat samotności Garcíi Márqueza mieszał się z duchem Jądra ciemności Conrada. Rosnąca tajemniczość podróży była podkreślana przez krajobraz, który, daleki od zanieczyszczonej pustki, jaką sobie wyobrażałem, wydawał się coraz bardziej uwodzicielski.

Rzeka, początkowo prosta i niezwykle szeroka, stawała się coraz węższa i bardziej meandrująca, a Catalina płynęła bezpośrednio przy brzegach, gdzie sporadyczne wioski leżały na wpół ukryte za gęstą tropikalną roślinnością, później zacienione przez odległy profil Andów.

Bogate archeologicznie miasto San Agustín

W dzisiejszej stabilnej politycznie Kolumbii, główna niepewność podróży w górę rzeki wynikała z tego, że nie wiedziałem jak daleko będę mógł płynąć łodzią. Pomimo potwornej powodzi zaledwie kilka tygodni wcześniej, poziom wody w Magdalenie już gwałtownie się obniżył, powodując poważne wątpliwości, czy Catalina kiedykolwiek dotrze do Barrancabermeja.

Cudem nasz masywny ładunek zdołał pokonać notorycznie trudny odcinek zakrętów, by nieco dalej całkowicie się zatrzymać. Zamiast utknąć tam na prawdopodobnie nawet miesiąc, mój przyjaciel i ja zdecydowaliśmy się przeskoczyć statek i złapać przejeżdżającą chalupę. Byliśmy w stanie podróżować w ten sposób przez kolejne 200 km (125 mil), ale od miasta Puerto Berrío (na południe od Barrancabermeja), nie mieliśmy innej alternatywy niż podążać wzdłuż rzeki drogą i ścieżką.

Magdalena była kiedyś żeglowna aż do dzisiejszego miasta Honda, skąd podróżnicy opuszczali rzekę, aby wspiąć się do Bogoty. Jednak na tym etapie podróży Magdalena tak mnie wciągnęła, że postanowiłem dotrzeć do jej źródła na wrzosowiskach, wysoko ponad bogatym archeologicznie miastem San Agustín.

Konkwistadorzy znów przyszli mi na myśl, gdy wytrwale podążałem konno w górę wąską, śliską ścieżką, prawie pionową, która wiodła przez dżunglę pozornie pełną ukrytych obecności. Sam moment dotarcia do źródła, w niesamowicie ponurym Páramo de las Papas, był oczyszczający i niemal mistyczny, gdy wracałem myślami do mojej długiej i trudnej podróży, by tam dotrzeć, do tragedii historii Magdaleny i do niezapomnianego piękna rzeki.

  • The Robber of Memories: A River Journey through Colombia autorstwa Michaela Jacobsa ukazuje się nakładem wydawnictwa Granta w cenie 16,99 funtów.
  • Można ją zamówić przez Telegraph Books (0844 871 1515; books.telegraph.co.uk) za 15,99 funtów plus 1,35 funta & p

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.