Jeśli jest jedna osoba, która poleca ilustrowane książki dla młodzieży (i to każdy w każdym wieku), jest to ilustratorka książek dla dzieci, artystka komiksowa i animatorka Priya Kuriyan. Absolwentka National Institute of Design, Ahmedabad, Kuriyan reżyserowała filmy edukacyjne dla indyjskiego awatara Ulicy Sezamkowej i Children’s Film Society of India, zanim zdecydowała się skupić na swojej, no cóż, znakomitej karierze rysowania.
Kuriyan zilustrowała wiele lubianych książek dla dzieci w różnym wieku (Bookasura i Księżniczka Easy-Pleasy były ulubionymi książkami mojego młodego siostrzeńca), oprócz wykonywania również okładek i projektów wydawniczych. Obecnie pracuje nad książką bez słów, powieścią graficzną o swoich dziadkach (zatytułowaną kusząco Ebony and Ivory) i wypełnia swoje szkicowniki dziwnymi karykaturami mieszkańców każdego miejsca, w którym się znajduje (obecnie Kochi, gdzie spędza czas w starym domu rodzinnym.)
Zanim przejdziemy do dziesięciu „powalających” książek, które są twoimi ulubionymi w całym czasie, chciałabym cię zapytać o proces ilustratora – a przynajmniej o twój proces, ponieważ konkret jest o wiele lepszy od ogółu! Pracowałeś nad kilkoma rysunkami lub opowiadaniami. Czy chcesz nam powiedzieć, jak pracujesz z pisarzem nad nimi?
To, co robię po przeczytaniu tekstu, to po pierwsze, używam tych post-itów do strukturyzacji historii. Jeszcze nie panele czy coś. Po prostu jaki obrazek pojawia się zaraz po innym. Zrobię zgrubny rysunek głównego obrazu na post-icie, a następnie zadaję sobie pytanie, co przychodzi bezpośrednio przed lub po. A kiedy już wiem, że tak właśnie płynie historia, mogę podzielić ją na panele. Tak więc, ważne fragmenty mogą wyglądać najlepiej na jednej stronie, jako duża rozpiętość. Reszta będzie podzielona na panele, kiedy historia zostanie już wizualnie przełożona na obrazy. Czasami używam też dźwięków. W mojej głowie, deszcz w opowiadaniu może zacząć się od trzasku grzmotów. Więc, kiedy czytam historię, są też te towarzyszące dźwięki, które słyszę w mojej głowie.
To bardzo interesujące. Czy zechciałbyś nas teraz oprowadzić po swojej liście?
Więc na tej liście mógłbym umieścić każdy rodzaj ilustrowanej książki – również powieści graficzne?
Oczywiście. Także takie książki jak Wonderstruck Briana Selznicka, do której mnie wprowadziłeś. Nie wiem jak to nazwać.
Picture book-meets-prose. To naprawdę niezwykła książka, z dwiema równoległymi historiami, jedną w prozie, drugą tylko w obrazach, spotykającymi się gdzieś na końcu.
Jaka była pierwsza powieść graficzna, jaką kiedykolwiek przeczytałeś?
Persepolis. Komiksami i powieściami graficznymi zająłem się dość późno. To znaczy, kiedy przeczytałem Persepolis, opuściłem już NID. Miałem dwadzieścia parę lat, właśnie zacząłem pracować.
Czy była jakaś jedna książka, która sprawiła, że chciałeś zostać ilustratorem? Która sprawiła, że chciałeś porzucić swoją lukratywną karierę animatora i pogodzić się z ubóstwem życia ilustratora.
Myślę, że to zawsze tam było – ta chęć ilustrowania. Kiedyś czytałem wiele rosyjskich książek z obrazkami. Stamtąd się to zaczęło. Ze względu na komunistyczne powiązania, te rosyjskie książki były dostępne wszędzie w Kerali (i chyba też w Bengalu?). Innym ważnym czynnikiem było czasopismo dla dzieci Target. Projektowali dla niego jedni z najbardziej utalentowanych indyjskich ilustratorów. Już jako dziecko chciałem mieć taką pracę. Było tam dwóch artystów – Atanu Roy i Suddhasatwa Basu – a ja wczytywałem się w ich ilustracje. Pamiętam ich prace. A teraz jestem, tak jakby…
W tej samej społeczności co oni?
Dokładnie. To nigdy nie przestaje mnie zaskakiwać. Poznałem ich. Pokazali mi swoje dzieła sztuki, niektóre z nich widziałem jako dziecko. W tamtym czasie nigdy nie myślałem, że to są prawdziwi ludzie. Wiesz?
Tak, obrazy były tak doskonałe, że nigdy nie myślało się o procesie stojącym za ich stworzeniem!
Ich zmysł kompozycji, na przykład, był tak niesamowity, że właściwie próbowałeś dowiedzieć się, kto był ilustratorem. Oprócz Atanu Roya i Suddhasatwa Basu, był Jayanta Banerjee, był Ajit Ninan – wszyscy ci ludzie byli moimi bohaterami. I proszę pamiętać, że to wszystko były oryginalne treści. Gdzieś pomiędzy tymi rosyjskimi historiami a Targetem znalazłem swoją niszę.
Shall we try our list?
Yes. Zaczniemy od autora-ilustratora, którego bardzo lubię: Shaun Tan.
- The Arrival, Shaun Tan
- Czerwona książka, Barbara Lehman
- Flotsam, David Wiesner
- Wolves, Emily Gravett
- Building Stories, Chris Ware
- Londyn Jungle Book, Bhajju Shyam
- Wizyta na Rynku Miejskim (Bazaar Ki Sair), Manjula Padmanabhan
- I Want My Hat Back, John Klassen
- Kaczka, Śmierć i Tulipan, Wolf Erlbruch
- Epileptic, David B
The Arrival, Shaun Tan
Tan jest australijskim artystą, i chociaż wybieram The Arrival na potrzeby naszej listy, bardzo lubię też The Lost Thing.
The Arrival to piękna, całkowicie milcząca powieść o człowieku, który musi wyemigrować ze swojego starego miasta do dziwnego nowego miejsca, w poszukiwaniu lepszych perspektyw, a następnie kazać swojej rodzinie podążać tam za nim. Oba miejsca są w pewnym sensie dystopijne. Ale on musi zrobić drogę do nowego miejsca, gdzie nie bardzo rozumie nic, a nawet znaleźć nowy handel.
Podstawowo, to jest o byciu obcym w innej kulturze. Australia i tak jest krajem migrantów. Co się dzieje, gdy ktoś przychodzi w obcym miejscu? Książka ma te naprawdę fantastyczne ilustracje – i nie ma w niej słów, jest zupełnie cicha. Jest pięknie opowiedziana, a obrazowanie jest tak potężne, że nie potrzeba słów. W rzeczywistości wiele z moich ulubionych książek nie ma słów, lub ma ich niewiele. Dodatkowo, bardzo lubię głos Shauna Tana. On opowiada te zasadniczo sentymentalne historie – więc łatwo odnosisz się do bohaterów – ale używając pięknego surowego formatu.
Czerwona książka, Barbara Lehman
Czerwona książka to kolejna cicha książka; z bardzo ciekawą strukturą opowieści. Jest sobie dziecko. Ona – cóż, jest nieco androgyniczna, więc tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czy to ona, czy on, ale na klapce jest napisane, że ona, więc się tym zajmiemy – znajduje czerwoną książkę leżącą zakopaną w śniegu. Podnosi ją i zaczyna czytać. Przynosi ją do szkoły i otwiera, by znaleźć mapę tropikalnej wyspy, gdzieś daleko stąd. W kolejnych kadrach widzimy, jak dostrzega na tej wyspie dziecko w swoim wieku, które również znajduje czerwoną książeczkę (zakopaną w piasku) i ogląda zaśnieżone miasto pierwszego dziecka. Teraz jego zdjęcia powiększają się i on znajduje ją patrzącą na niego w książce, a potem przez okno klasy. Patrzą na siebie nawzajem w swoich rzeczywistościach. To jest właśnie niesamowita rzecz w książkach obrazkowych. Mogłoby się wydawać, że jest dla młodych czytelników – ale, wiecie, kupiłabym ją dla siebie (i kupiłam).
Flotsam, David Wiesner
Kolejna książka bez słów. Flotsam opowiada o chłopcu, który znajduje na plaży zagubiony, niemal magiczny aparat fotograficzny, badając dryfujący w górę flotsam. Podwodny aparat ma w sobie film. Książka jest o tym, czym okazują się być zdjęcia: fantastycznymi obrazami tego nieco nierealnego świata, obrazami, na które można po prostu patrzeć i być do nich przyklejonym. To jest niesamowite dla młodych czytelników.
Na końcu, jedno z ostatnich zdjęć w książce przedstawia osobę trzymającą fotografię innej osoby trzymającej fotografię innej osoby trzymającej fotografię – istnieje cały łańcuch ludzi, którzy dodali obrazy do tego świata. Chłopiec rozumie więc, co musi zrobić. W zasadzie musi zrobić sobie zdjęcie, a aparat zostawić komuś innemu do odkrycia. Pod względem struktury fabularnej jest to interesujące, jak widać, ale wizualnie jest to po prostu nie z tego świata. Absolutnie genialny.
Nie mogę nie polecić jego innej książki też, o nazwie Art and Max, która jest o dwóch kameleonach, najlepszych przyjaciół, Max i Arthur, którzy mają wielką zabawę tworząc sztukę. Artur jest utalentowanym malarzem, Max jest amatorem. Pierwsza próba Maxa użycia pędzla wysyła dwóch przyjaciół na wirującą przygodę z efektami ubocznymi, których nie przewidzieli. Bardzo Dali-esque, ta migotliwa książka o przyjaźni, kreatywności i ich spotkaniu ma małe fragmenty dialogów i jest całkowicie szalona.
Wolves, Emily Gravett
Rabbit wypożycza z biblioteki książkę o wilkach. Wkrótce jednak z kartek zaczyna wyłaniać się złowroga postać z ostrymi pazurami i krzaczastym ogonem. Co robić? (Zwłaszcza jeśli jest się królikiem!) Błyskotliwa, zabawna, z grafiką, za którą można umrzeć i nie jednym, ale dwoma zaskakującymi zakończeniami, Wilki Emily Gravett to znakomita książka obrazkowa. Lubię książki dla dzieci, które są nieco ostre, a Wilki wpadają właśnie do tego segmentu.
W jej przypadku, cały projekt książki jest tak samo ważny jak sama historia. Tylna okładka ma zadrapania, albo została nadgryziona – może dlatego, że w książce jest królik… tego typu rzeczy. Uwielbiam to napięcie, które jest budowane w Wolves.
Gravett rzeczywiście przyjechała do Indii i prowadziła małe warsztaty dla ilustratorów, w których uczestniczyłem. Mówiła o tym, jak późno zajęła się ilustrowaniem. Dopiero po urodzeniu dziecka. Zanim została ilustratorką, zajmowała się takimi rzeczami jak garncarstwo. To było bardzo interesujące zobaczyć, jak wymyśla, a potem, szybko, zaczyna pracować nad swoim geniuszem.
Building Stories, Chris Ware
W kwestii formatu, Building Stories zmienia wszystko. To nie jest książka; nie wiem, jak to nazwać. To jest jak pudełko na opowieści. Jeśli spojrzysz na rysunki Chrisa Ware’a, jest w nich prostota, a jednocześnie tak wiele szczegółów. Prawie jak ikonografia. Pudełko ma te oddzielne części. Czytasz jeden „zine”, a potem okazuje się, że jeden z jego bohaterów pojawił się w innej historii. Śledzimy losy mieszkańców trzypiętrowego apartamentowca w Chicago: trzydziestoletniej kobiety, która nie znalazła jeszcze kogoś, z kim mogłaby spędzić resztę życia; pary, która zastanawia się, czy wytrzyma ze sobą jeszcze chwilę; i wreszcie starszej kobiety, która nigdy nie wyszła za mąż i jest gospodynią budynku.
Ambicja, wyrafinowanie i szczegółowość tego projektu są zdumiewające.
Londyn Jungle Book, Bhajju Shyam
Ten jest książką obrazkową autorstwa artysty z Gond. (Wydawcy, Tara Books, z siedzibą w Chennai, dużo pracują z artystami ludowymi). Pojechał on do Londynu, by malować murale w ekskluzywnej restauracji, a na podstawie swoich przygód w mieście – pierwszej podróży zagranicznej, pierwszej podróży samolotem w życiu na pierwszym w życiu paszporcie – i po powrocie, przedstawił Londyn w stylu Gond, ze świeżością i ciekawością dziecka odkrywającego to, co zupełnie nieznane. Na przykład, wąż i dżdżownica, popularne motywy w sztuce Gond, zostały wykorzystane do reinterpretacji metra. Kogut, symbol czasu w sztuce Gond, jest połączony z wizerunkiem Big Bena, który według Bhajju Shyama jest symbolem czasu w Londynie! Naprawdę podoba mi się jego interpretacja miasta.
Shyam, który pracował jako ogrodnik, ochroniarz i elektryk, dopóki nie wyszkolił się u swojego wuja, słynnego artysty Gond Jangarh Shyama, stworzył kilka innych książek, które zostały teraz opublikowane na całym świecie i są tak pamiętne jak London Jungle Book, która jednak pozostaje moją ulubioną.
Wizyta na Rynku Miejskim (Bazaar Ki Sair), Manjula Padmanabhan
Kiedy byłem dzieckiem, niezrównany Manjula Padmanabhan zrobił tę bezsłowną książkę obrazkową o nazwie Wizyta na Rynku Miejskim. Jest bardzo indyjska, a w tamtym czasie, w latach 80-tych, nigdy nie miało się okazji zobaczyć reprezentacji własnej rzeczywistości. Jeśli chodzi o charakterystykę postaci, była bardzo oryginalna i świeża. Dość radykalne w tamtym czasie. Tak jak Padmanabhan nadal nim jest, oczywiście.
I wiesz, to nie są wiejskie Indie. Były jeszcze odniesienia do wsi Indie, ale bardzo niewiele do miast, w których tak wielu z nas żyło. Lata 80. są uchwycone we wszystkich swoich szczegółach: ubrania, opakowania, szklane słoiki na ladzie na przykład, twarze z ich tikami, sposób, w jaki kobiety nosiły swoje churidar i dupattas. Zastanawiam się, czy można jeszcze kupić go z autobusu National Book Trust.
I Want My Hat Back, John Klassen
To jest trochę zła książka o niedźwiedziu, który stracił swój kapelusz. Chodzi i prosi wszystkich o jego zwrot. W końcu spotyka królika, który ma kapelusz na głowie. Pyta go: „Widziałeś mój kapelusz?”. Królik, który ma na sobie kapelusz, mówi: „Nie. Dlaczego mnie pytasz? Ja go nie widziałem. Nigdzie nie widziałem żadnych kapeluszy. Nie ukradnę kapelusza. Nie zadawaj mi więcej pytań.” Ilustracje są zachwycające.
To, co kocham, to zakończenie, przerażające, jak to jest. Ktoś pyta niedźwiedzia, teraz ponownie nakrytego kapeluszem, czy widział królika w kapeluszu. Jego odpowiedź jest nieco złowroga. „Nie. Dlaczego mnie o to pytasz. Nie widziałem go. Nigdzie nie widziałem żadnych królików. Nie zjadłbym królika. Nie zadawaj mi więcej pytań.” To trochę mroczne jak na książkę dla dzieci – ale potem znowu z mojego doświadczenia, dzieci uwielbiają chorobliwe rzeczy.
Kaczka, Śmierć i Tulipan, Wolf Erlbruch
Kaczka, Śmierć i Tulipan jest dziełem wielokrotnie nagradzanego niemieckiego artysty i pisarza Wolfa Erlbrucha, który wybrał mroczne, bardziej niewygodne aspekty dzieciństwa jako swoje tematy. Książka zapoznaje dzieci z ideą śmierci – ale w zabawny sposób. Śmierć podąża za Kaczką, ale zamiast się jej bać, ona się z nią zaprzyjaźnia. To naprawdę uroczo zilustrowana opowieść o czymś, o czym bardzo trudno rozmawiać z dziećmi.
Epileptic, David B
Potężny europejski pamiętnik graficzny, Epileptic, napisany przez Davida B, to historia długiej walki jego brata z epilepsją – i jej wpływu na całą rodzinę. Dla autora, poczucie nienawiści do brata za to, że zabrał całą uwagę rodziny dla siebie, było bardzo skomplikowaną emocją, z którą musiał sobie poradzić, ale jest to bardzo potężnie przetłumaczone w formie wizualnej.
Czuję, że hinduskie powieści graficzne muszą dopiero wystartować. W porównaniu do rzeczy, które zostały opublikowane we Francji, nie jesteśmy jeszcze całkiem tam. Całkiem podobał mi się Munnu,
którego ostatnio czytałem, i są oczywiście prace, które podziwiam. Ale ogólnie rzecz biorąc, wciąż czekam na rewolucję.
To już 10, na razie, a wiem, że są te wszystkie książki, których zapomniałam uwzględnić, o których przypomnę sobie jutro!
Priya Kuriyan’s work can be viewed here and here.