Extra Ecclesiam Nulla Salus (Poza Kościołem nie ma zbawienia)

EXTRA ECCLESIAM NULLA SALUS: FATHER FEENEY MAKES A COMEBACK

Michael J. Mazza

Michael J. Mazza jest dyrektorem ds. katechetyki w diecezji Sioux Falls w Południowej Dakocie i częstym współpracownikiem Fidelity.

W tamtym roku była bardzo mroźna zima. Kryzys sprawił, że olej opałowy stał się równie deficytowy jak perspektywy zatrudnienia, co sprawiło, że mieszkańcy Nowej Anglii nie mieli się na co cieszyć, gdy nadeszło kilka pierwszych dni 1936 roku. Jednak już w pierwszym miesiącu tego roku otwarto małą księgarnię, która miała stworzyć nie tylko ciepło wystarczające do ogrzania całego kontynentu, ale także posłużyć za rozsadnik jednej z najbardziej nieprawdopodobnych herezji dwudziestego wieku. Mała grupa świeckich ludzi otworzyła drzwi „St. Thomas More Lending Library and Book Shop” po raz pierwszy w styczniu 1936 roku. Znajdująca się w Cambridge, w stanie Massachusetts, wkrótce przyciągnęła sporą liczbę ludzi z różnych środowisk, których połączyło wspólne zainteresowanie katolicyzmem. W miarę jak rosły wpływy księgarni, rosło też jej zapotrzebowanie na miejsce. W marcu 1940 roku, zaangażowana grupa patronów księgarni, wśród nich młody konwertyta i przyszły ksiądz o nazwisku Avery Dulles, wynajęła witrynę sklepową i w ten sposób narodziło się „Centrum Świętego Benedykta”. Co ciekawe, Dulles, przyszły jezuita, zaproponował nazwanie centrum imieniem św. Roberta Bellarmina, ale jego sugestia została zawetowana przez innych z obawy, że będzie to obraźliwe dla niekatolików (George B. Pepper, <The Boston Heresy Case in View of the Secularization of Religion>, Lewiston, NY: The Edwin Mellen Press, 1988, s. 3).

Ojciec Leonard J. Feeney najwyraźniej polubił to, co zobaczył, kiedy po raz pierwszy odwiedził Centrum w 1941 roku, a do 1945 roku, za zgodą swojego przełożonego jezuity, został jego pierwszym pełnoetatowym kapelanem. Zaniepokojony tym, co postrzegał jako ogólny rozkład społeczeństwa i Kościoła w latach po II wojnie światowej, o. Feeney i wielbiciele Centrum św. Benedykta pracowali energicznie na różne sposoby, starając się zreformować zarówno swój naród, jak i Kościół. Jednak ich szczególny rodzaj rozwiązania problemów nie na wszystkich wywarł jednakowe wrażenie.

Konflikty pojawiły się już w 1947 roku, kiedy małe grupy studentów w okolicznych instytucjach szkolnictwa wyższego, w tym Harvard, Radcliffe, Boston College i Holy Cross College zaczęły wycofywać się ze szkoły, twierdząc, że sekularyzm i/lub katolicki liberalizm były szeroko rozpowszechnione w tych uczelniach. Wielu z tych studentów, niektórzy z nich bez zgody rodziców, zapisało się do Centrum, które oficjalnie zarejestrowało się jako szkoła katolicka i tym samym kwalifikowało się do otrzymywania świadczeń w ramach G. I. Bill. Podczas gdy ich oskarżenia mogły być bezpodstawne, wydaje się, że wersja katolicyzmu Centrum była daleka od prawdziwego lekarstwa na ich dolegliwości.

Extra Ecclesiam Nulla Salus

Już rok wcześniej, podczas jednego ze swoich regularnych czwartkowych wieczornych wykładów, ks. Feeney wygłosił pogadankę na temat tezy, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Młoda protestantka obecna na wykładzie była tak wstrząśnięta tym, co usłyszała, że skontaktowała się z innym jezuitą, który następnie powiadomił prowincjała jezuitów, o. Johna J. McEleney, S.J., który zarejestrował „poważne obawy” dotyczące o. Feeney’a i jego wąskiej interpretacji <extra ecclesiam nulla salus>.

Mniej więcej w tym samym czasie, Centrum rozpoczęło nowe przedsięwzięcie wydawnicze. From the Housetops zaczęło się dość niewinnie, a pierwsze cztery numery, które ukazały się w latach 1946-47 zostały dobrze przyjęte. Arcybiskup Richard Cushing z Bostonu miał nawet swój wkład w niektóre z pierwszych numerów. Ton czasopisma stawał się jednak coraz bardziej zdecydowany i w ciągu następnego roku zaczęły pojawiać się pierwsze chwasty. Pojawiły się trzy oddzielne artykuły na temat <extra ecclesiam>, których kulminacją była praca w grudniowym numerze z 1948 roku zatytułowana „Liberal Theology and Salvation”, napisana przez Raymonda Karama. Omawiając konieczność widzialnego członkostwa w Kościele katolickim dla zbawienia, czytamy:

Nasz wiek jest świadkiem straszliwego sprzeniewierzenia się słowu Chrystusa w umysłach niezliczonych katolików. Zarażeni liberalizmem, oddając swoje umysły nauczycielom błędu i herezji, pomniejszają znaczenie dogmatu i jedności katolickiej, wypaczają znaczenie Miłosierdzia, zamieniając tę wzniosłą, nadprzyrodzoną cnotę w sentymentalny cień, który w najlepszym razie można nazwać zwykłą dobroczynnością…. Wieczne zbawienie człowieka dokonuje się przez przylgnięcie do słowa Chrystusa, przez trwanie w winnym krzewie. Tylko ci wydają dobry owoc, którzy byli wierni słowu Chrystusa…. Jest więc częścią doktryny Jezusa Chrystusa, że żaden człowiek nie może być zbawiony poza Kościołem katolickim (Pepper, str. 18).

Ten artykuł wywołał na tyle duże zaniepokojenie, że ksiądz z Wydziału Teologicznego Boston College sporządził krótką, pięciostronicową odpowiedź. Centrum, wyczuwając, że uderzyło w nerw, ochoczo przyjęło wyzwanie. Raymond Karam napisał 57-stronicową odpowiedź, która została opublikowana w wiosennym numerze „From the Housetops” z 1949 roku. Poparcie o. Feeney’a dla Karama i jego stanowiska jest bezsporne, biorąc pod uwagę wpływową pozycję jezuity w Centrum i w From the Housetops, jak również jego późniejsze zapewnienie, że „to, co pan Karam utrzymuje, jest tym, co ja utrzymuję” (Pepper, str. 30).

Szukając doprowadzenia sprawy do końca, trzej członkowie Centrum, którzy byli również na wydziale Boston College, napisali do prezydenta 26 stycznia 1949 roku, powiadamiając go, że Wydział Teologiczny ich instytucji jest w herezji. Miesiąc później do tej trójki dołączył nauczyciel z Boston College High School, pisząc do przełożonego generalnego jezuitów w Rzymie z tymi samymi zarzutami. Reakcja była błyskawiczna. Cała czwórka została zwolniona ze swoich stanowisk 13 kwietnia 1949 roku. Teraz Centrum miało swoich męczenników, a wojna trwała.

Przeglądanie Patrystyki

Jeden z obszarów walki kontrowersji dotyczył różnych pism Ojców Wczesnego Kościoła w sprawie <extra ecclesiam nulla salus>. Patrystycy na ogół zgadzają się, że w pismach wczesnych Ojców Kościoła istnieją dwie klasy wypowiedzi na ten temat: po pierwsze, stosunkowo niewielka grupa wypowiedzi restrykcyjnych, które wydają się wykluczać ze zbawienia wszystkich tych, którzy nie są w pełni członkami Kościoła, a po drugie, częstsze świadectwa, które definiują przynależność do Kościoła w szerszych kategoriach.

Najsłynniejszym z tekstów bardziej restrykcyjnych jest niewątpliwie tekst św. W swoim liście z połowy III wieku do Jubaianusa, biskupa w Mauretanii, święty pisze:

Jeśli chrzest publicznego świadectwa i krwi nie może przynieść heretykowi korzyści do zbawienia, ponieważ poza Kościołem nie ma zbawienia (<extra ecclesiam nulla salus>), to o ileż bardziej bezwartościowe jest to, że w sekretnych miejscach, w jaskiniach zbójców, zanurzony w zaraźliwej wodzie cudzołożnej, nie tylko nie zrzucił dawnych grzechów, ale nawet dodał nowe i większe! (William A. Jurgens, <The Faith of the Early Fathers>, vol. 1, Collegeville, MN: The Liturgical Press, 1970, s. 238; podkreślenie dodane).

Inny często cytowany restrykcyjny tekst pochodzi od Orygenesa, zaczerpnięty z jego Homilii na temat Jozuego, ok. 249-251 r. n.e.:

Jeśli ktoś z tego ludu chce być zbawiony, niech wejdzie do tego domu, aby mógł uzyskać swoje zbawienie…. Niechaj więc nikt nie daje się przekonać, że jest inaczej, i niechaj nikt nie zwodzi samego siebie: poza tym domem, to znaczy poza Kościołem, nikt nie jest zbawiony. Jeśli bowiem ktoś wyjdzie na zewnątrz, sam będzie winien swojej śmierci (Jurgens, s. 214).

Św. Fulgencjusz z Ruspe, w swojej Regule wiary (ok. n.e. 523-526), dostarcza być może najmocniej sformułowane potępienie tych, którzy są poza barką Piotra:

Trzymaj się najmocniej i nigdy nie wątp w najmniejszym stopniu, że nie tylko wszyscy poganie, ale także wszyscy Żydzi i wszyscy heretycy i schizmatycy, którzy kończą to obecne życie poza Kościołem Katolickim, wkrótce pójdą w ogień wieczny, który został przygotowany dla diabła i jego aniołów (William A. Jurgens, <The Faith of the Early Fathers>, t. 3, Collegeville, MN: The Liturgical Press, 1979, s. 298).

Pomimo że istnieje kilka innych przykładów tych bardziej „restrykcyjnych” rodzajów tekstów dotyczących członkostwa w Kościele pochodzących od Ojców, te trzy zostały wybrane, ponieważ są być może najmocniejsze i najbardziej znane.

Komentując zdanie św. Cyryla w niedawnym wywiadzie z reporterem magazynu Time, kardynał Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, umieścił słynne słowa w ich ważnym kontekście historycznym:

Musimy pamiętać, że to wyrażenie zostało sformułowane przez św. Cypriana w trzecim wieku w całkiem konkretnej sytuacji. Byli tacy, którzy uważali się za lepszych chrześcijan, którzy byli niezadowoleni z Kościoła biskupów i odłączyli się od niego. W odpowiedzi na to Cyprian mówi: odłączenie od wspólnoty kościelnej oddziela od zbawienia. Nie chodziło mu jednak o ustanowienie teorii na temat wiecznego losu wszystkich ochrzczonych i nieochrzczonych (cyt. w „Ratzinger Speaks”, <The Catholic World Report>, styczeń 1994, s. 23).

Inni uczeni, broniąc Orygenesa, zauważają, że jego uwagi zostały poczynione w kontekście refleksji nad drugim rozdziałem Księgi Jozuego, a w szczególności nad historią nierządnicy Rahab, której dom został ocalony od zniszczenia przez podbijających Hebrajczyków, którym pomagała. Dla Orygenesa szczególne znaczenie ma fakt, że Rahab zawiesiła na swoim oknie szkarłatny sznur jako znak, który dla Orygenesa był zapowiedzią zbawczej krwi Chrystusa, który umarł za wszystkich ludzi.

Który z ojców wie najlepiej?

Odnosząc się do fragmentu przypisywanego św. Fulgencjuszowi, o. William A. Most, profesor teologii w Apostolskim Instytucie Katechetycznym Notre Dame w Alexandrii w stanie Wirginia, zwraca uwagę na dwa odrębne elementy. Po pierwsze, twierdzi on, że istnieją co najmniej trzy warunki, które muszą być spełnione, aby można było twierdzić, że coś w pismach patrystycznych jest autorytatywne. Po pierwsze, Ojcowie muszą być prawie jednomyślni w kwestii, o której mowa, przynajmniej raz w historii. Po drugie, muszą oni przyznać, że odnoszą się do czegoś, co sami otrzymali od początku, to znaczy od Chrystusa i Apostołów. Wreszcie, Kościół musi sprawdzić, czy proponowane stwierdzenie jest zgodne z całym depozytem wiary, którego jest stróżem i sędzią (por. 1 Tm 3,15; 6,20; 2 Tm 1,14).

Oprócz tej przestrogi przed naiwną interpretacją konkretnego fragmentu pism Ojców Kościoła, ks. Most wskazuje również na szereg innych fragmentów pism wczesnych Ojców Kościoła, które ukazują znacznie szerszą koncepcję przynależności do Kościoła.

W dziele zatytułowanym Pasterz z Hermasa (ok. n.e. 140-155), autor opowiada o pewnej wizji:

Gdy spałem, bracia, objawił mi się bardzo przystojny młodzieniec, który powiedział do mnie: „Jak myślisz, kim jest ta stara kobieta, od której otrzymałeś małą książeczkę?”. Odpowiedziałam. „Sybillą”. „Myli się pani” – powiedział: „Ona nie jest.” „Kim więc ona jest? Powiedziałem. „Kościołem”, odpowiedział. Powiedziałem więc do niego: „Dlaczego więc jest stary?”. „Ponieważ”, odpowiedział, „został stworzony jako pierwszy ze wszystkich rzeczy. Dlatego jest stary. To ze względu na nią został ustanowiony świat” (Jurgens, t. 1, s. 33).

Z tej wypowiedzi powinno być oczywiste, że Kościół jest przedstawiany jako tajemnica, w której jest o wiele więcej niż się wydaje. Drzwi zostały otwarte dla poczucia rzeczywistej, choć być może nieuznawanej, przynależności do tego zbawczego ciała. To pojęcie preegzystencji Kościoła jest również widoczne w tak zwanym Drugim Liście Klemensa Rzymskiego do Koryntian, który jest datowany na połowę drugiego wieku. Anonimowy autor stwierdza, że Księgi i Apostołowie oświadczają, iż Kościół nie należy do teraźniejszości, lecz istnieje od początku. Był on duchowy, podobnie jak nasz Jezus; lecz On objawił się w dniach ostatecznych, aby nas zbawić. A Kościół, będąc duchowy, objawił się w ciele Chrystusa (Jurgens, t. 1, s. 43).

Pisząc pod koniec II wieku, św. Ireneusz, w swoim słynnym dziele <Przeciw herezjom>, twierdzi:

Chrystus nie przyszedł tylko dla tych, którzy wierzyli od czasów Tyberiusza Cezara, ani też Ojciec nie zapewnił tylko dla tych, którzy są teraz, ale dla absolutnie wszystkich ludzi od początku, którzy według swoich możliwości bali się i kochali Boga i żyli sprawiedliwie. . i pragnęli ujrzeć Chrystusa i usłyszeć Jego głos (ks. William G. Most, <The Holy Spirit and the Church>, Notre Dame Institute Press, 1991, s. 76).

Już kilka lat wcześniej, około roku n.e. Justyn Męczennik, wielki chrześcijański apologeta, filozof i laik, zaproponował taką oto ocenę tego, w jaki sposób „należy” się do Kościoła Chrystusowego, a w szczególności wspomina pogańskiego filozofa Sokratesa:

Chrystus jest Logosem, w którym uczestniczy cały rodzaj ludzki. Ci, którzy żyli zgodnie z Logosem, są chrześcijanami, nawet jeśli byli uważani za ateistów, jak np. wśród Greków Sokrates i Heraklit (Most, s. 75).

Ta wypowiedź wydaje się być bardzo wyraźnym przykładem tego, co św. Paweł musiał mieć na myśli, pisząc do Rzymian wiek wcześniej:

Gdy bowiem poganie, którzy z natury nie mają prawa, zachowują przepisy prawa, sami dla siebie są prawem, chociaż prawa nie mają. Wykazują, że wymagania prawa są wypisane w ich sercach, a ich sumienie daje im świadectwo i ich sprzeczne myśli oskarżają ich, a nawet bronią ich w dniu, w którym według mojej Ewangelii Bóg będzie sądził ukryte uczynki ludzi przez Chrystusa Jezusa (Rz 2, 14-16).

Tak więc, zgodnie z myślą św. Pawła, jeśli człowiek jest posłuszny prawu Bożemu wypisanemu na jego sercu, jest posłuszny Chrystusowi Logosowi i zasadniczo przyjmuje Ducha Chrystusa, nawet jeśli nie jest tego w pełni świadomy. Idąc za Rzymian 8:9 („jesteście w duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Kto nie ma Ducha Chrystusowego, nie należy do Niego.”), rozsądnym wydaje się wniosek, że „zwykły poganin”, taki jak Sokrates, należy do Chrystusa i w jakiś sposób uczestniczy w członkostwie Jego Ciała, Kościoła, nawet bez formalnej świadomości lub zewnętrznej, widzialnej manifestacji tego faktu.

Jeszcze jeden przykład tego szerokiego rozumienia członkostwa w częściowo niewidzialnym i tajemniczym Ciele Chrystusa pochodzi z poruszającej mowy pogrzebowej św. Grzegorz z Nazjanzu, które wygłosił z okazji śmierci swego ojca w roku n.e. 374:

Był nasz, zanim jeszcze należał do naszej owczarni. Jego sposób życia uczynił go jednym z nas. Tak jak jest wielu naszych, którzy nie są z nami, których życie odsuwa ich od wspólnego ciała, tak też jest wielu z zewnątrz, którzy naprawdę należą do nas, ludzie, których pobożne postępowanie wyprzedza ich wiarę. Brakuje im tylko nazwy tego, co w rzeczywistości posiadają. Mój ojciec był jednym z nich, obcym pędem, ale skłonnym do nas w swoim sposobie życia (William A. Jurgens, <The Faith of the Early Fathers>, t. 2, Collegeville, MN: The Liturgical Press, 1979, s. 29).

Epitety na Boston Common

Te teologiczne subtelności były najwyraźniej stracone dla o. Feeney’a i jego tłumu. Ten renegat jezuita w międzyczasie zanurzył się we własnym kotle wrzącego oleju przez wielokrotne odmawianie wykonania rozkazu swoich teraz bardzo zaniepokojonych przełożonych jezuitów, aby opuścić Centrum i udać się do innego zadania w Holy Cross College. W kwietniu 1949 roku, o. Feeney został odwiedzony przez swojego byłego nauczyciela, który nakłaniał go „dla dobra Towarzystwa, dobra prowincji, a tym samym dla dobra twojej duszy”, aby się podporządkował, ale Feeney odmówił, twierdząc, że „to Błogosławiona Pani trzyma mnie w Centrum św. Benedykta” (Pepper, str. 29-30).

Późniejsze zawieszenie Arcybiskupa Cushinga w prawach kapłańskich o. Feeney’a 18 kwietnia 1949 roku tylko sformalizowało to, co już miało miejsce, jako że zbuntowany kapłan wyprowadził się z rezydencji jezuitów i przeniósł się do samego Centrum jakiś czas wcześniej. O. Feeney nadal sprawował sakramenty, mimo że nie miał do tego żadnych fakultetów.

W dniu 8 sierpnia 1949 roku Najwyższa Święta Kongregacja Świętego Oficjum wydała Protokół <Suprema haec sacra>, szczególnie potępiający doktryny „grupy z Cambridge” przedstawione w From the Housetops, vol. 3. 3. Feeney zarzucił, że protokół był nieważny, ponieważ nie został jeszcze opublikowany w oficjalnej <Acta Apostolicae Sedis>. Ironią tej krytyki jest to, że według Johna Kardynała Wrighta w artykule z marca 1976 roku w <L’Osservatore Romano>, Jego Świątobliwość Papież Pius XII osobiście pragnął nadzorować i, w rzeczy samej, dokonać oficjalnego tłumaczenia na język angielski, które miałoby być wysłane do Arcybiskupa Bostonu w celu promulgacji w strefie walk”. Wright przyznaje, że był uderzony troską Piusa o tę sprawę: „Nigdy nie zapomnę, jak skrupulatny, precyzyjny i uczony był Główny Pasterz Chrześcijaństwa, gdy pracował nad dokumentem mającym przywrócić pokój w stosunkowo małym zakątku chrześcijańskiego świata” (John Cardinal Wright, „Pope Pius XII: A Personal Reminiscence,” <L’Osservatore Romano>, wydanie angielskie, 11 marca 1976, str. 3, cytowane w Pepper, str. 34).

Dziesięć dni później, arcybiskup Cushing zawiesił Feeney’a i umieścił Centrum pod interdyktem. Feeney został usunięty z jezuitów zaledwie dwa miesiące później. Upierając się przy swojej niewinności, Feeney nadal pisał do Watykanu, a w niedzielne popołudnia, otoczony ochroniarzami, angażował się w zażarte dyskusje z każdym, kto był w zasięgu słuchu na Boston Common, „wykrzykując wulgarne antysemityzmy na tłumy przed nim” (Avery Dulles, „Leonard Feeney: In Memoriam,” w <America>, 25 lutego 1978, str. 137). Ostatecznie, po wielokrotnym odrzuceniu kilku wezwań do Rzymu, został ekskomunikowany za uporczywe nieposłuszeństwo wobec prawowitej władzy kościelnej przez władzę Stolicy Apostolskiej 13 lutego 1953 roku, którego dekret został następnie opublikowany w <Acta> Jego zwolennicy utrzymują do dziś, że jego ekskomunika była nieważna, i chociaż sprytny kanonista mógłby z powodzeniem twierdzić, że sprawa była co najmniej źle prowadzona, nie ma wątpliwości, że jeśli chodzi o papieża Piusa XII, Leonard Feeney był w rzeczywistości <extra ecclesiam>.

DUELING PONTIFFS?

Fr. Feeney i jego zwolennicy w „herezji bostońskiej”, jak to stało się znane, upierali się, że ich jest jedyną ortodoksyjną interpretacją doktryny extra ecclesiam. Aby wspomóc swoją sprawę, korzystali z pomocy kilku magisterialnych tekstów, pochodzących głównie od średniowiecznych papieży i soborów. Teksty te, podobnie jak teksty patrystyczne, zasługują na pewne zbadanie, nie tylko ze względu na ich znaczenie dla omawianej sprawy, ale dlatego, że stanowią przykład tego, jak nawet ludzie rzekomo zatroskani o ortodoksję mogą zostać sprowadzeni na manowce przez prywatną interpretację tekstów kościelnych.

Wśród dokumentów Magisterium istnieje kilka dość restrykcyjnych tekstów dotyczących członkostwa w Kościele, podobnych w tonie do niektórych wypowiedzi wczesnych Ojców, o których była już mowa. Jednym z przykładów jest deklaracja IV Soboru Laterańskiego, który odbył się w 1215 r., który nauczał, że „istnieje jeden powszechny Kościół wiernych, poza którym nikt nie jest zbawiony”. Ponadto, papież Bonifacy VIII, w swojej bulli z 1302 roku zatytułowanej <Unam Sanctam>, zapewnił w najmocniejszych słowach, że „dla zbawienia każdego ludzkiego stworzenia absolutnie konieczne jest poddanie się rzymskiemu papieżowi.”

Zdecydowanie najbardziej ulubiony soborowy cytat Feeneyitów pochodzi jednak z Soboru Florenckiego. Papież Eugeniusz IV wydał bullę <Cantate Domino> w 1441 roku, która stwierdza co następuje:

(N)nikt pozostający poza Kościołem katolickim, nie tylko poganie, ale także Żydzi, heretycy czy schizmatycy, nie może stać się uczestnikiem życia wiecznego; lecz pójdą oni do „ognia wiecznego, który został przygotowany diabłu i jego aniołom” (Mat. 25:41), chyba że przed końcem życia zostaną przyłączeni do Kościoła…. I nikt nie może być zbawiony, bez względu na to, ile jałmużny dał, nawet jeśli przeleje swoją krew dla imienia Chrystusa, jeśli nie pozostanie na łonie i w jedności Kościoła katolickiego (Denziger 715).

W swoim liście do arcybiskupa Cushinga w sprawie herezji bostońskiej (protokół, do którego papież Pius XII tak pieczołowicie się odniósł), Święta Kongregacja Świętego Oficjum zauważyła, że „Kościół zawsze głosił i nigdy nie przestanie głosić … . . to nieomylne stwierdzenie, przez które jesteśmy nauczani, że poza Kościołem nie ma zbawienia”. Protokół stwierdza jednak dalej, że

(T)jego dogmat należy rozumieć w tym sensie, w jakim rozumie go sam Kościół. Albowiem to nie prywatnym sądom nasz Zbawiciel dał do wyjaśnienia te rzeczy, które są zawarte w depozycie wiary, ale nauczającemu autorytetowi Kościoła (<Suprema haec sacra>, w <The American Ecclesiastical Review>, 1952, t. 127, s. 308-15).

Innymi słowy, magisterialne teksty używane przez ks. Feeney i jego zwolenników mogą być interpretowane tylko w kontekście i w świetle innych, równie autorytatywnych nauk Magisterium, nie tylko po to, aby uniknąć zamieszania lub zarzutów, że Kościół zmienił swoje nauczanie, ale dlatego, że tylko w harmonii z dzisiejszym Magisterium można właściwie zrozumieć wczorajsze teksty magisterium.

Protokół wspomina na przykład encyklikę papieża Piusa IX z 1863 roku <Quanto conficiamur moerore>. W tym dokumencie, przestrzegając przed błędem indyferentyzmu religijnego, papież jednocześnie potwierdził niewyczerpane miłosierdzie Boga, który rzeczywiście pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do pełnego poznania prawdy (por. 1 Tym. 2, 4):

Wszyscy wiemy, że ci, którzy są dotknięci nieprzezwyciężoną ignorancją w odniesieniu do naszej świętej religii, jeśli starannie przestrzegają nakazów prawa naturalnego, które zostały wypisane przez Boga w sercach wszystkich ludzi, jeśli są gotowi być posłuszni Bogu i jeśli prowadzą życie cnotliwe i posłuszne, mogą mocą Bożego światła i łaski osiągnąć życie wieczne. Bóg bowiem. . nie pozwoli, zgodnie ze swoją nieskończoną dobrocią i miłosierdziem, aby ktokolwiek, kto nie jest winien dobrowolnej winy, cierpiał karę wieczną. Znany jest jednak również katolicki dogmat, że nikt nie może być zbawiony poza Kościołem katolickim, a ci, którzy uparcie sprzeciwiają się autorytetowi i definicjom tego Kościoła, i którzy uparcie trwają w oddzieleniu od jedności Kościoła i od następcy Piotra, papieża rzymskiego (któremu Zbawiciel powierzył opiekę nad swoją winnicą), nie mogą dostąpić zbawienia.

Tę samą naukę powtórzył następca Piusa IX, papież Pius XII, w encyklice z 1943 roku <Mystici Corporis>, do której odwołuje się również protokół z 1949 roku. Protokół podsumowuje nauczanie papieża, stwierdzając, że chociaż przynależność do Kościoła jest rzeczywiście absolutnym warunkiem zbawienia, to jednak nie musi być ona widoczna dla ludzkiego oka, a nawet może być nacechowana „pragnieniem i tęsknotą”, czy to wyraźną (w przypadku katechumenów), czy też ukrytą (w przypadku osób niezwyciężenie ignoranckich). Jednocześnie jednak papież stwierdza, że dusze w tym ostatnim przypadku „nie mogą być pewne swego zbawienia”, ponieważ „nadal pozostają pozbawione tych licznych darów i pomocy niebieskich, z których można korzystać tylko w Kościele katolickim”. Protokół kończy się:

Z tymi mądrymi słowami , to byłby koniec sprawy, a tradycyjna nauka o zbawieniu zatonęłaby bez śladu. Gdyby jednak pozostał i wymusił przesłuchanie lub proces w tej sprawie, doktryna o braku zbawienia zostałaby ponownie potwierdzona (str. 101).

Jeśli od Boga można regularnie oczekiwać wskrzeszania ludzi z martwych do chrztu i zamieniania pogan w katolików za pomocą transkontynentalnych kleryków i niebiańskich objawień, rozsądnie byłoby założyć, że zrobiłby coś by powstrzymać „zatonięcie” tego co było najwyraźniej najważniejszą doktryną Kościoła w epoce nowożytnej bez żądania by samotny jezuicki ksiądz w Bostonie popełnił akt bezpośredniego i umyślnego nieposłuszeństwa wobec przełożonego.

Z konieczności każda obrona Feeneyizmu zawiera usprawiedliwienie samego Feeney’a. Tak więc, każdy zaangażowany Feeneyita wart swojej soli, w tym czy innym czasie, podjął się obrony charakteru o. Feeney. Stosownie do tego, zarówno Trinchard jak i Coulombe w swoich książkach zaprzeczają, że Feeney był traktowany zgodnie z normami obowiązującego Prawa Kanonicznego i posuwają się tak daleko, że wątpią w ważność zarówno jego uciszenia w 1949 roku jak i ekskomuniki z 1953 roku. Jak już wspomniano powyżej, bardzo możliwe, że istniały pewne trudności proceduralne w tej sprawie. Ale ponieważ Feeney został ekskomunikowany za swoje ciągłe nieposłuszeństwo prawie cztery lata po tym, jak został uciszony, zawieszony, wydalony z zakonu, jego ośrodek został objęty interdyktem, a jego nauczanie zostało formalnie potępione w oficjalnym protokole Świętego Oficjum opublikowanym za zgodą samego papieża Piusa XII, ekskomunika sama w sobie staje się kwestią bez znaczenia. W rzeczy samej, niektórzy twierdzą, że ekskomunika Feeney’a była przesadna i że kilku głównych graczy, którzy byli zaangażowani w sprawę od samego początku, a zwłaszcza były uczeń Feeney’a, John kardynał Wright, było być może bardziej niż trochę zbyt niespokojnych, aby zobaczyć chorego duchownego pojednanego z Kościołem przed śmiercią, nawet za prawie każdą cenę.

Powody, dla których obrona praw kanonicznych o. Feeney’a tak głośno pozostaje ważnym zadaniem dla Feeneyitów powinny być jasne. Obrona człowieka dostarcza okazji i parawanu do obrony jego heretyckiej interpretacji doktryny <extra ecclesiam nulla salus>, którą uparcie twierdzą, w obliczu przytłaczających dowodów Magisterium, że jest nadal jedynym możliwym do przyjęcia stanowiskiem dla prawdziwych katolików.

Desire And Deception

Poza bezczelnymi roszczeniami jak te wspomniane powyżej, Desire and Deception angażuje się w małe jawne oszustwa z własnej strony. Na stronie 56, na przykład, Coulombe cytuje Katechizm Soboru Trydenckiego próbując udowodnić swoją tezę, że Kościół nigdy nie dopuszczał wyjątków od konieczności chrztu. Nie wspomina jednak, że zaledwie kilka paragrafów od tego, który cytuje, czytelnik znajdzie to:

Kościół nigdy nie spieszy się z udzielaniem chrztu dorosłym; nie spieszy się. To opóźnienie nie niesie ze sobą tego samego niebezpieczeństwa, które widzieliśmy w przypadku niemowląt, bo jeśli jakiś nieprzewidziany wypadek pozbawiłby dorosłych chrztu, to ich intencja przyjęcia go i żal za dawne grzechy zrekompensują to (<Katechizm Soboru Trydenckiego>, #36).

Chociaż powyższe jest mniej więcej tak jasnym wyjaśnieniem chrztu pragnienia, jakie można znaleźć w oficjalnym nauczaniu Kościoła, można by wybaczyć Coulombe’owi, gdyby było to jedyne miejsce w dokumentach magisterialnych, gdzie można je znaleźć. Jednakże, jako że pisze on lata po tym, jak autorytatywne oświadczenia najwyższego stopnia zostały ogłoszone <Mystici Corporis> Piusa XII, dokumenty II Soboru Watykańskiego, <Redemptoris Missio> papieża Jana Pawła II i <Katechizm Kościoła Katolickiego>, Coulombe nie ma żadnego usprawiedliwienia.

Próba ze strony Feeneyitów umniejszenia autorytetu dokumentów papieży i soborów, które są sprzeczne z ich stanowiskami, nosi uderzające podobieństwo do podobnych prób modernistów, takich jak ks. Charles Curran i ks. Richard McBrien, podejmowanych w ostatnich latach w sprawach moralności seksualnej. Teologiczny rozłam i schizmatyckie zachowanie Feeneyitów wydaje się jednak szczególnie niebezpiecznym kierunkiem działania dla tych, którzy głoszą w jak najbardziej zdecydowany sposób <extra ecclesiam nulla salus>. Ich słowa mogą powrócić, aby ich prześladować.

Zapis pochodzi z grudniowego numeru „Fidelity” z 1994 roku. Aby zaprenumerować, skontaktuj się z Fidelity Press, 206 Marquette Avenue, South Bend, IN 46617.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.