Prawdopodobnie apokryficzna historia głosi, że kiedy Final Fantasy XII po raz pierwszy ukazało się w Japonii, pierwszy fan w kolejce ukłonił się prezesowi Square Enix i powiedział: „Please remake Final Fantasy VII.”
Takie było nieszczęsne dziedzictwo Final Fantasy XII przez lata. Wciśnięta pomiędzy bardziej popularne gry na PlayStation i bardziej niesławną kontynuację na PS3, Final Fantasy XII jest znana głównie ze swojego problematycznego rozwoju i dziwacznego systemu walki. Nie pomogło to, że do tej pory była dostępna tylko na PS2, co czyni ją jedną z jedynych gier z serii, która nie została ponownie wydana na wiele platform.
Artykuł kontynuowany poniżej
Teraz, pozbawiona oryginalnego kontekstu, w którym każdy mógł tylko narzekać na to, jak bardzo różni się od reszty serii, o wiele łatwiej jest ocenić ją na podstawie jej własnych zasług. Pomaga w tym fakt, że Square Enix po raz kolejny przygotowało pierwszorzędny remaster HD, zawierający całą zawartość z niewydanej dotąd wersji International Zodiac Edition, a także szereg nowych elementów. Niezależnie od tego, jak sama gra się zachowa, jest to z pewnością najlepsza i najbardziej kompletna wersja Final Fantasy XII do tej pory.
Ale oczywiście jest jeszcze to palące pytanie: Czy Final Fantasy XII zasługuje na swój status czarnej owcy? Czy może nadszedł czas, aby spojrzeć na niego z drugiej strony?
Remaster
Na początek porozmawiajmy trochę o tym, co zawiera ten pakiet.
Artykuł kontynuowany poniżej
Square Enix włożyło ogromną ilość pracy w aktualizację oprawy graficznej Final Fantasy XII i to widać. Choć nadal jest tu mnóstwo artefaktów z epoki PS2 – klockowata architektura, niezręczny, skradający się ruch – ulepszone modele postaci, oświetlenie i efekty cząsteczkowe stanowią ogromny krok naprzód w stosunku do oryginału.
W rezultacie Zodiac Age wygląda naprawdę świetnie, zwłaszcza gdy opuścisz Rabanastre i wkroczysz do bardziej egzotycznych lokacji Ivalice. Nieustannie byłem pod wrażeniem tego, jak bujne jest każde środowisko – płonąca pustynia, mroczna dżungla, głębokie kopalnie. Jedyny moment, w którym byłem rozczarowany, to ten, w którym utknąłem w zamkniętym lochu, gdzie szare tekstury z epoki PS2 były nieco bardziej widoczne. Wszędzie indziej wyglądało to wspaniale.
Ale to, co naprawdę zrobiło na mnie wrażenie, to fakt, jak daleko Square Enix posunęło się, aby uczynić z tej gry prawdziwie ostateczną wersję Final Fantasy XII. Ścieżka dźwiękowa otrzymała pełny orkiestrowy remaster i jest o niebo lepsza od bardziej syntezatorowej wersji z PS2 (która jest dostępna dla purystów). Miłym akcentem ze strony zespołu zajmującego się lokalizacją jest to, że dostępna jest również oryginalna, japońska ścieżka dźwiękowa, choć sami jesteście sobie winni, aby choć raz usłyszeć wysokiej jakości angielską ścieżkę głosową. Zasadniczo Square Enix wrzuciło do tej wersji cały zlew kuchenny – jeśli można go zawrzeć, to jest tam zawarty.
Na szczególną uwagę zasługuje System Zodiac Job, który został wprowadzony we wspomnianej wcześniej Międzynarodowej Edycji Zodiaku, a teraz po raz pierwszy mogą się nim cieszyć Amerykanie (możesz również grać z oryginalną planszą, jeśli chcesz). W istocie, bierze on oryginalną planszę licencji i skupia ją wokół 12 klas, zmuszając cię do zastanowienia się, jak pasują one do członków twojej partii. To wciąż ten sam, nieco niechlujny format, w którym używasz Punktów Licencji zdobytych przez zabijanie wrogów, aby odblokować broń, zbroję i umiejętności, ale korzysta on z większej struktury oferowanej przez klasy.
Jedna krótka rzecz: Zodiac Age zawiera również możliwość odblokowania drugiej tablicy licencji, dając ci dostęp do drugiej klasy. Jest to dobrze pomyślany dodatek, ale mam wrażenie, że neguje on pierwotny cel klas, jakim było usunięcie niektórych ograniczeń. Czasami dobrze jest podejmować trudne decyzje.
W każdym razie, prawdziwą zmianą dla mnie była możliwość grania z prędkością 2x lub 4x i po prostu przedzierania się przez lochy. Jest to co prawda trochę dziwne, że można w zasadzie wcisnąć fast-forward i patrzeć jak gra sama się toczy, ale rozwiązuje to wiele problemów związanych z tempem rozgrywki w Final Fantasy XII. Spójrzmy prawdzie w oczy: Vaan jest trochę powolny, lochy są naprawdę długie i czasem miło jest móc po prostu przewinąć wszystko do przodu. To właśnie takie przemyślane dodatki sprawiają, że The Zodiac Age jest tak inteligentnym, dobrze zaokrąglonym pakietem.
Wszystko razem wzięte sprawia wrażenie hołdu dla oryginalnej gry – próby zwrócenia uwagi Final Fantasy XII na to, czego odmówiono jej za pierwszym razem. Niezależnie od tego, co sądzisz o pozostałych elementach, jest to przemyślany, wysokiej jakości remaster, który wygląda lepiej niż wiele dostępnych obecnie gier JRPG.
Ciąg dalszy artykułu poniżej
Ale czy Final Fantasy XII trzyma poziom?
Dobra, po tym wszystkim porozmawiajmy trochę o tym, czy Final Fantasy XII rzeczywiście trzyma poziom.
Ja jestem zdania, że tak. Z pewnością można go skrytykować, ale sprawia wrażenie bardziej spójnego pakietu niż którykolwiek z jego następców (Final Fantasy XIV to już osobna sprawa), z ciekawszą oprawą i silniejszą obsadą. Epickość to słowo, które wielokrotnie przychodziło mi na myśl, gdy ostatnio grałem w Final Fantasy XII – to wielki świat, który sprawił, że byłem zaangażowany w wielkie wydarzenia, które zdefiniowały jego historię. Zwróć uwagę, Valkyria Revolution.
Otwiera się ona genialnym ciągiem scen, w których widzimy księcia i księżniczkę szczęśliwie poślubionych, po czym następuje inwazja, która odbiera księciu życie, a następnie wydarzenia prowadzące do sedna historii. W stosunkowo krótkim czasie poznajemy kilku głównych graczy, w tym Bascha – wojownika z bliznami, który wnosi zupełnie inną energię do typowego melodramatu Final Fantasy. Nieco później poznajemy również Balthiera, podniebnego pirata, którego chytre komentarze czynią z niego Hana Solo, a z Vaana Luke’a Skywalkera.
Vaan, ze swojej strony, jest pozornie głównym bohaterem, choć w swojej własnej historii w dużej mierze schodzi na dalszy plan. On głównie istnieje jako surogat publiczności, tam komentować, co się dzieje i zapewnić trochę dramatycznego napięcia z Basch. Vaan ma tendencję do dostawania złego rapu, ale podoba mi się, że zapewnia on perspektywę życia w Imperium, szczególnie na samym początku, kiedy wciąż zapoznajesz się z otoczeniem.
Odkąd Vaan spotyka się z główną grupą, historia rozwija się w dobrym tempie od setpiece’u do setpiece’u, zanim straci trochę swojego rozpędu na pustyni, w którym to momencie zaczyna czuć się trochę bez kierunku. Masz podstawowe pojęcie o tym, co dzieje się nad tobą dzięki rozmowom między cesarzem, senatem i jego synem Vayne’em, ale środkowa część historii spędza zbyt wiele czasu na błądzeniu od lokacji do lokacji bez prawdziwego poczucia, że dzieje się coś istotnego. Więcej niż kilka obszarów, szczególnie ten, w którym zapuszczasz się do kopalni, aby walczyć z garstką eksperymentów, które poszły nie tak, wydaje się być czystym wypełniaczem.
Ostatecznie kończy się na tym, że jest podtrzymywana przez swoją obsadę, szczególnie Balthiera, i politykę Imperium, która sprawia, że chcesz kontynuować tylko po to, aby lepiej zrozumieć, co do cholery się dzieje. A jeśli kiedykolwiek zaczniesz się nudzić tą historią, zawsze możesz wziąć udział w kolejnych Łowach, które w końcu stają się serią opcjonalnych walk z bossami, przynoszących niesamowite łupy.
Jak w przypadku każdego dobrego systemu walki, to właśnie podczas Łowów i walk z bossami w ogóle, na pierwszy plan wysuwa się osobliwy system Gambit w Final Fantasy XII. System Gambit od dawna był jedną z najbardziej polaryzujących cech Final Fantasy XII, dzieląc fanów na tych, którzy są gotowi na zmiany i tych, którzy tęsknią za powrotem do klasycznej walki turowej. Jako fan z 2006 roku, Gambity sprawiały, że czułem się oszołomiony i niezadowolony, ale wraz z The Zodiac Age nieco się do nich przekonałem.
Ciąg dalszy artykułu poniżej
W zasadzie System Gambitów obraca się wokół serii skryptowanych komend, które pozwalają zautomatyzować spotkania na niższych poziomach. W miarę postępów zdobywasz dostęp do coraz większej ilości slotów i komend Gambitów, co z kolei pozwala ci tworzyć bardziej zaawansowane instrukcje. Możesz przejąć kontrolę w razie potrzeby, ale zazwyczaj lepiej jest pozwolić komputerowi robić swoje.
To, czy spodoba ci się System Gambitów zależy głównie od tego, jak się czujesz z jego względnym brakiem interaktywności. To może być naprawdę satysfakcjonujące, gdy widzisz, jak twoje starannie przygotowane instrukcje odgrywają się w skomplikowanych starciach, ale trudno ukryć fakt, że większość lochów polega na tym, że popychasz drążek sterujący do przodu, podczas gdy twoi członkowie partii rąbią, tną i leczą się na drodze przez wrogie stwory. Dopiero w starciach z bossami, gdzie okoliczności zmieniają się błyskawicznie, zaczyna się robić naprawdę ciekawie.
Nie czyni to Final Fantasy XII aż tak różnym od tradycyjnych gier turowych, tak na marginesie. Persona 5 jest idealnym przykładem gry RPG, w której w zasadzie przy każdym spotkaniu powtarzasz te same komendy. Myślę jednak, że sam akt wciśnięcia przycisku może wiele zdziałać, by przełamać nudę powtarzalnej akcji. Final Fantasy XII tego nie ma, przez co może sprawiać wrażenie monotonnej papki.
Podejrzewam, że dla mnie interesujące jest to, że efekty statusu odgrywają znacznie większą rolę niż w innych grach z serii, co zmusza cię do przemyślenia ustawień ekwipunku, Gambitów i całej reszty. Ma też znajomy loot treadmill, który napędza większy gatunek MMORPG (i wiele innych gier, jak Diablo), z wrogami upuszczając części, które mogą być sprzedawane za tony pieniędzy i okazjonalnych specjalnych przedmiotów. Nigdy nie jest to całkowicie bezmyślne i jest wystarczająco dużo interesujących pętli, aby zawsze utrzymać cię zaangażowanym.
Jak zawsze, największa satysfakcja w Final Fantasy XII pochodzi z levelowania, odblokowywania nowych umiejętności i zdobywania nowego sprzętu – chleb powszedni każdej gry RPG. Final Fantasy XII ma to wszystko, a w połączeniu z systemem zodiakalnych zadań, jest to głębsze i bardziej interesujące niż w większości gier tego typu. Pod tym względem Final Fantasy XII nie jest grą, która „gra się sama”, jak uważają jej krytycy. Jest tu wiele interesujących decyzji, które trzeba podjąć zanim jeszcze ruszysz do walki.
W tym świetle Final Fantasy XII nadal jest dobra, a nawet trzyma się lepiej niż wielu jej rówieśników. Jedynym elementem, który wydaje mi się przestarzały, jest fakt, że do szybkiego przemieszczania się trzeba używać trudnych do znalezienia kamieni teleportacyjnych, co sprawia, że niektóre polowania są bardziej irytujące niż powinny. Ale znowu, przy tak wielu ludziach wychwalających zalety chodzenia po całym Hyrule i Skyrim, niektórzy mogą uznać to za cechę, a nie błąd.
Wyłania się z tego gra z kilkoma naprawdę mocnymi pomysłami, która nie zawsze spełnia swoje wzniosłe ambicje, ale mimo to udaje jej się trzymać razem dzięki niesamowitej sztuce, zabawnej obsadzie i ciekawemu systemowi walki. Jest to gra wyjątkowa, a sam fakt, że można pominąć cutscenki i przyspieszyć rozgrywkę sprawia, że jest ona o wiele bardziej grywalna niż Final Fantasy X, które w dzisiejszych czasach wydaje się piekielnie powolne.
Ciąg dalszy artykułu poniżej
Po przegapieniu Final Fantasy XII za pierwszym razem, mam wrażenie, że wielu ludzi zastanawia się, czy powinni w końcu zmierzyć się z Final Fantasy, o którym czas zapomniał. Jako były sceptyk, mogę zdecydowanie powiedzieć: „Tak”. Może nigdy nie będzie miał tak masowej popularności jak niektórzy z jego rówieśników, ale nadszedł czas, aby Final Fantasy XII otrzymało trochę miłości i uwagi, na którą zasługuje.
Interfejs
Płyta licencyjna to mieszanina ikon, która jest szczerze mówiąc bardziej zagmatwana niż powinna. Reszta interfejsu trzyma się świetnie.
Dźwięk
Zremasterowana ścieżka dźwiękowa Final Fantasy XII jest obowiązkowa, a motywy bossów są szczególnie wyróżniające się. Włączenie japońskiej ścieżki dźwiękowej to świetny akcent.
Wizualia
Opuszczając na bok kilka artefaktów z ery PS2, Square Enix wykonało fantastyczną robotę, remasterując Final Fantasy XII na PlayStation 4. Zarówno ubrania, jak i otoczenie wyglądają fenomenalnie, co prawdopodobnie można zawdzięczać nowemu systemowi oświetlenia. Gra obsługuje również 4K i HDR na PS4 Pro.
Final Fantasy XII tym razem naprawdę zdołało mnie wciągnąć, co zawdzięczam doskonałemu remasterowi Square Enix. Jeśli przegapiliście ją za pierwszym razem (a pewnie tak było), to teraz jest czas, by dać tej niedocenianej perełce drugą szansę.