Conrad Anker, kapitan The North Face Global Athlete Team i jeden z najbardziej szanowanych alpinistów na świecie, nie spodziewał się, że zostanie rodzicem. W 1999 roku Anker stracił swojego najlepszego przyjaciela i częstego partnera wspinaczkowego Alexa Lowe’a, 40-letniego ojca powszechnie uważanego za największego alpinistę swojego pokolenia, w lawinie w Tybecie. Obaj mężczyźni, należący do zespołu, który jako pierwszy Amerykanin próbował zdobyć na nartach ośmiotysięcznik, wędrowali wraz z kamerzystą wyprawy Davidem Bridgesem wysoko na zboczach Shishapangmy, kiedy śmiertelna lawina zerwała się z południowej ściany góry. Anker został poważnie ranny ⏤ złamane żebro, rozcięta głowa⏤ ale nie został pogrzebany. Lowe i Bridges nie mieli tyle szczęścia.
Zespół spędził dwa dni na ich poszukiwaniach.
Po powrocie do domu w Bozeman, Montana, Anker zrobił wszystko, co w jego mocy, aby pomóc wdowie po Lowe’ie, Jenni, w wychowaniu jej trzech chłopców, którzy mieli wtedy 5, 8 i 12 lat. On i Jenni spędzali ze sobą coraz więcej czasu i w końcu zakochali się w sobie (ich historia została opisana w filmie dokumentalnym Meru z 2015 roku). To było zaskoczenie, ale Anker z zapałem zabrał się za rodzicielstwo, do którego podchodził podobnie jak do alpinizmu – z głębokim szacunkiem i pragnieniem mistrzostwa. Chciał również, aby chłopcy Lowe poszli w ślady ojca i do natury.
„Przebywanie na świeżym powietrzu uczy samowystarczalności, współpracy w grupie i wydobywa poczucie pokory i akceptacji innych ludzi”, mówi ⏤ ale przyznaje, że w czasie, gdy zintegrował się z rodziną Lowe, chłopcy byli już outdoorsy. „Wychodzenie na zewnątrz było integralną częścią tego, jak Jenni i Alex ich wychowali.”
Anker i Jenni zaplanowali rodzinne wędrówki i zabrali chłopców na narty do pobliskiego Bridger Bowl. W czasie przerwy wiosennej, wszyscy pakowali się do vana na wakacje na świeżym powietrzu, zazwyczaj na pustyni w południowym Utah. I oczywiście, Anker wspinał się z chłopcami ⏤ kiedy wyrazili zainteresowanie, co robili często.
Still, Anker i Jenni nie chcieli po prostu wychowywać alpinistów. Chcieli wychować wszechstronnie wykształconych młodych mężczyzn. Postanowili, że będą wymagać od chłopców osiągnięcia trzech celów niezwiązanych z przyrodą: gry na instrumencie muzycznym, znajomości drugiego języka i pójścia na studia. (Anker zauważa, że nie zastrzegli, że chłopcy muszą ukończyć college, ale chcieli, aby poszli i podjęli świadomą decyzję w tej sprawie.)
Jak chłopcy dorastali w wieku nastoletnim, Anker i Jenni rozpoznali, że wychowywanie dzieci na świeżym powietrzu w USA może mieć swoją cenę społeczną, więc pozwolili im wybrać, jak chcą spędzać swój wolny czas. Cała trójka nadal ciągnęła w stronę outdooru, przy czym Max podążał najściślej śladami swoich biologicznych i adopcyjnych ojców. Kiedy skończył 18 lat, poprosił Ankera o pomoc w zdobyciu Denali, najwyższej góry Ameryki Północnej. (Dwójka podjęła próbę, ale skończyło się na zawróceniu tuż przed szczytem na wysokości 20 146 stóp z powodu burzy z piorunami.)
„Nasze dzieci były w pewnym sensie outliers, jeśli chodzi o zorganizowane sporty”, mówi Anker. „Sam byłby tam na boisku do piłki nożnej wpatrując się w chmury”. Ale on uważa, że warto. „Zorganizowane sporty, z ich naciskiem na rywalizację, nie dają takich samych umiejętności”. Chociaż gdyby któryś z ich trzech synów nie był tak aktywny na świeżym powietrzu, Anker nie sądzi, że miałoby to znaczenie dla niego i Jenni. „Byli narażeni na podstawy, gdy byli bardzo młodzi, i byli wolni, aby tworzyć i wykuwać własną ścieżkę, gdy dorastali”, mówi. Tak długo, jak dziecko nie jest destrukcyjne dla siebie, innych ludzi lub zwierząt, dodaje Anker, i ma coś, co go pasjonuje – co może być równie dobrze Legos jak góry – wszystko jest w porządku.
.