Lekcja 2: Walka z olbrzymami w twoim życiu (1 Samuel 17)

Czy kiedykolwiek spotkałeś olbrzyma? To sprawia, że czujesz się mały i słaby. Kiedy byłem nastolatkiem, poszedłem kiedyś na trening koszykówki organizowany przez Los Angeles Lakers. Na początku siedzieliśmy na trybunach i patrzyliśmy, jak ci przerośnięci mężczyźni przechodzą przez kilka ćwiczeń. Obok siebie nie wydawali się aż tak wielcy. Ale potem zeszliśmy na boisko, żeby poznać zawodników. Najniższy był Jerry West, karzeł o wzroście 6’2″; większość miała ponad 6’6″! Przy 5’10” czułem się jak pięciolatek, zwłaszcza gdy uścisnąłem dłoń niektórym z nich!

Oczywiście, to były przyjazne olbrzymy. W żaden sposób nie zbliżyłbym się do nich, gdyby chciały mnie dopaść! Ale niektórzy z was żyją z wrogimi gigantami. Nie mam tu na myśli waszego kolegi czy nastolatka (lub, jeśli jesteście nastolatkami, waszych rodziców), chociaż możecie ich postrzegać jako wrogie olbrzymy! Mam na myśli problem z grzechem, który dominuje w twoim życiu. Codziennie pojawia się w pełnym szyku bojowym i ośmiela cię, byś spróbował mu się przeciwstawić. To imponujący wróg. Czujesz się bezsilny wobec tego potężnego potwora. Kpi z ciebie i trzyma cię w niewoli jak kot z myszą.

Dla niektórych może to być gigant pożądania lub pornografii. Być może niektórzy posunęli się dalej i są zniewoleni przez giganta niemoralności seksualnej. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby się okazało, że niektórzy tutaj walczą z gigantem zwanym homoseksualizmem. Giganci alkoholizmu i narkomanii dominują nad niektórymi, którzy nazywają Chrystusa Zbawicielem. Inny gigant o nazwie chciwość trzyma wielu innych w niewoli ich pracy i ich rzeczy. Gigant egocentryzm trzyma wielu innych, ubierając ich w różne stroje użalania się nad sobą, zazdrości, gniewu i dumy.

Ale bez względu na to, jak nazywa się ten gigant, jak gigant rozpaczy Bunyana, który trzymał Chrześcijanina i Nadzieję w niewoli w swoim zamku zwątpienia, bił ich i czynił ich nieszczęśliwymi, tak te giganty utrudniają postęp ludu Bożego w celu, do którego On ich powołał. Pozbawiają ich radości w Panu.

Jak możemy pokonać te olbrzymy, abyśmy mogli żyć w wolności, zwycięstwie i radości w służbie dla Pana? Znana historia Dawida i Goliata daje nam kilka wskazówek. Jest to historia pełna pouczających kontrastów – Saul i wojska Izraela postrzegają sytuację z ludzkiej perspektywy („Czy widziałeś tego człowieka?”), podczas gdy Dawid patrzy na sprawy z Bożej perspektywy („Kim jest ten nieobrzezany Filistyn?”). Saul miał zaufanie do swojej zbroi (tak długo, jak Dawid był facetem, który ją nosił! ); Dawid miał zaufanie do swojego Boga (17:45). Saul troszczył się o swój własny wizerunek (18:7-8); Dawid troszczył się o honor Boga (17:26, 45-47). Od Dawida uczymy się więc, że …

Aby pokonać gigantów w życiu, potrzebujemy duchowej perspektywy, praktycznej wiary i świadomego skupienia się na Bożej chwale.

Aby pokonać gigantów w życiu, potrzebujemy duchowej perspektywy.

Z ludzkiego punktu widzenia Goliat był całkiem niezłym człowiekiem! Miał ponad dziewięć stóp wzrostu, jego zbroja ważyła 125 funtów, a sam czubek jego włóczni ważył 15 funtów. Wyzwał on Izraela do reprezentacyjnej bitwy – ich mistrz przeciwko niemu. Naród przegranego stałby się niewolnikami narodu zwycięzcy. Goliat był pojedynczym problemem, ale groził zniszczeniem całego narodu izraelskiego. To ilustruje pewną biblijną zasadę: Nasze prywatne grzechy nigdy nie są tak naprawdę prywatne. Jeżeli ich nie zwyciężymy, to nie tylko nas zniszczą, ale także spowodują spustoszenie w naszych rodzinach, a nawet w całym Kościele. Grzech, nawet prywatny, zawsze ma szkodliwe konsekwencje daleko poza jednostką.

Z ludzkiego punktu widzenia Goliat był groźnym przeciwnikiem. Ale na tym właśnie polegał problem – Saul i jego żołnierze patrzyli na sytuację z Goliatem z ludzkiej perspektywy: „Czy widzieliście tego człowieka?” (17:25). Pozwalali, aby światowy punkt widzenia Goliata nie został zakwestionowany: „Czyż nie jestem Filistynem, a wy sługami Saula?” (17:8). Czy to było słuszne? Tak, z ludzkiego punktu widzenia. Ale Dawid widział rzeczy z Bożej perspektywy i zakwestionował to, co powiedział Goliat: „Kim jest ten nieobrzezany Filistyn, że ma drwić z wojsk Boga żywego?” (17:26, 36).

Czy uchwyciłeś tę inną perspektywę? On nie jest tylko „Filistynem”. On jest nieobrzezanym Filistynem!” A Izraelici nie są „sługami Saula”. Oni są „armią Boga żywego!” Oto duchowa perspektywa Dawida! Saul i wojska Izraela bały się, ponieważ postrzegały to jako konflikt ich słabych mięśni z potężnymi mięśniami Goliata, ich małej broni z imponującą bronią Goliata, ich doświadczenia w walce z doświadczeniem Goliata (17:33). Ale Dawid postrzegał to jako konflikt między Bogiem a siłami zła. Saul i jego ludzie zobaczyli Goliata i pomyśleli: „On jest tak wielki, że nigdy go nie zabijemy!”. Dawid zobaczył tego samego człowieka i pomyślał: „Jest tak wielki, że nie mogę spudłować!”

Musimy zrozumieć, że kiedy Dawid nazwał Goliata „nieobrzezanym Filistynem”, nie nazwał go sprośnym imieniem. Bycie nieobrzezanym oznaczało bycie poza przymierzem Abrahamowym i obiecanymi błogosławieństwami Boga. Kiedy Bóg ustanowił znak obrzezania u Abrahama, żył on w ziemi Kanaan. Mieszkańcy tej ziemi byli moralnie zepsuci. Sodoma i Gomora były u zenitu ich niemoralnych dróg. Szalała tam każda odmiana grzechu seksualnego. Ale Bóg chciał, aby Jego lud przymierza był moralnie czysty i święty – odłączony od Niego. Dlatego polecił Abrahamowi, aby usunął napletek każdemu mężczyźnie jako znak Jego przymierza z nimi.

Nigdy nie słyszałem kaznodziei mówiącego o tym, ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego Bóg wybrał napletek mężczyzny jako miejsce, gdzie znak przymierza powinien być wykonany? Dlaczego nie mieliby nosić przekłutych kolczyków lub zrobić sobie tatuaż na prawym ramieniu?

Powód jest taki, że Bóg chciał, aby Jego lud był moralnie czysty. Jeśli żydowski mężczyzna miałby się zaangażować w niemoralność seksualną, wiązałoby się to z użyciem jego męskiego organu, który różnił się od pogańskiego. Żyd miał więc praktyczne i graficzne przypomnienie w najbardziej oczywistym miejscu, że ma być czysty seksualnie, ponieważ jest w związku przymierza ze świętym Bogiem. A jeśli kiedykolwiek posunąłby się tak daleko, że rozebrałby się w obecności pogańskiej prostytutki lub homoseksualisty, poganin zauważyłby różnicę, a Żyd znalazłby się w bardzo niezręcznej sytuacji świadka!

Tak więc, gdy Dawid nazwał Goliata nieobrzezanym Filistynem, mówił: „Hej wy! Ten człowiek jest niemoralnym poganinem, który jest poza Bożymi obietnicami przymierza. I naśmiewał się z wojsk Boga żywego.” Dawid miał duchowe spojrzenie na ten problem.

Jeśli chcesz pokonać jakiegoś Goliata w swoim życiu, musisz zacząć od nazwania go tak, jak nazywa go Bóg. Nie pokonasz go, jeśli nie będziesz patrzył na sprawy z Bożej perspektywy. Dla każdego problemu, który chcesz nazwać, świat ma eufemistyczną etykietę, która sprawia, że brzmi on O.K. Świat sprawia, że grzech brzmi, jakby nie był taki zły i jakby wszyscy go popełniali i nie wyrządził ci krzywdy. Ale Bóg nienawidzi grzechu i mówi, że on cię zniszczy. Zacznij z nim walczyć, nazywając go tak, jak nazywa go Bóg.

Weźmy na przykład problem gniewu. Świat nazywa to „krótkim zapalnikiem”, a nawet mówi nam, że emocjonalnie zdrowo jest dać upust naszej wrogości. Słowo Boże mówi, że niesłuszne gniewanie się na drugiego człowieka jest morderstwem i że możemy i musimy nad tym panować.

Albo weźmy cudzołóstwo. Świat nazywa to „romansem” lub „romansem” i sprawia, że brzmi to przygodowo i ekscytująco. Biblia nazywa to grzechem i pokazuje, że rujnuje życie i ma niszczący wpływ na rodziny. Jest to droga śmierci (Prov. 7:26-27).

Weźmy homoseksualizm. Świat nazywa to byciem „gejem” lub odnosi się do tego jako do „alternatywnego stylu życia”. Biblia nazywa to perwersją i obrzydliwością dla Boga. To nie jest preferencja seksualna, ale grzech.

Za przykład weźmy aborcję. Świat przykrywa to okrucieństwo, nazywając je „przerywaniem ciąży” lub byciem „pro-choice”. Biblia nazywa to morderstwem lub przelewaniem niewinnej krwi.

Weźmy uzależnienie od alkoholu. Świat nazywa to chorobą, z której trzeba się wyleczyć. Biblia nazywa to pijaństwem, uczynkiem ciała, z którego musisz pokutować (Gal. 5:21) i przypisuje to brakowi samokontroli.

Niezależnie od problemu, jeśli chcesz go pokonać, pierwszym krokiem jest zawsze to, co zrobił tutaj Dawid, a mianowicie nazwanie go tak, jak nazywa go Bóg i nazwanie siebie tak, jak nazywa cię Bóg. Ten problem nie jest filistyńskim mistrzem, jest nieobrzezanym Filistynem, jest grzechem, jest obrazą Boga żywego. A ja nie jestem tylko sługą Saula; jestem członkiem armii Boga żywego; zostałem odkupiony przez krew Chrystusa i walka należy do Niego! To jest punkt wyjścia do zwycięstwa.

Aby pokonać życiowe olbrzymy, potrzebujemy praktycznej wiary w żywego Boga.

Dawid nie miał po prostu ogólnej wiary typu: „Wierzę, że za każdą kroplę deszczu, która spadnie, wyrośnie kwiat”. Nie miał wiary w samą wiarę. Nie wierzył w powszechne przekonanie: „Nieważne, w co wierzysz, ważne, żebyś wierzył”. Dawid wierzył w Boga żywego, który był w związku przymierza ze swoim ludem. Dawid nie tylko miał wiarę w Pana, ale miał również wiarę w Pana w nim w tej trudnej i wymagającej sytuacji. Jak to wyraził Paweł: „Wszystko mogę przez Tego, który mnie wzmacnia” (Fil. 4:13). Dawid nie powiedział: „Cóż, zaufaj Panu, Saulu, i życzę ci powodzenia”. Powiedział: „Twój sługa pójdzie i będzie walczył z tym Filistynem” (17:32). To jest wiara w skórze buta! Taka wiara jest zawsze aktywna i agresywna; idzie za problemem i bierze go na siebie (17:35, 48). Zwróć uwagę na dwie rzeczy związane z wiarą Dawida, rodzajem wiary, której potrzebujemy:

A. Potrzebujemy wiary zakorzenionej w osobistym doświadczeniu.

To nie była pierwsza wizyta Dawida w szkole wiary. Mimo, że był nastolatkiem, udowodnił Bogu w swoim własnym doświadczeniu. Kiedy lew i niedźwiedź porwali jedną z owiec, Dawid nie powiedział: „No cóż, tak to już jest. Nie będę ryzykował swojej szyi dla tej głupiej owieczki”. Poszedł za bestią, chwycił ją za brodę i zabił (17:35)! Wow! A potem nie przypisał tego szczęściu, ani nie przechwalał się swoją brawurą. Raczej mówił o tym zdarzeniu tylko po to, aby przekonać Saula, że może pokonać Goliata, i był ostrożny w przypisywaniu zwycięstwa Panu, w którym świadomie pokładał ufność (17:3-7).

Saul powinien był mieć taki rodzaj wiary. Już wcześniej widział, jak Bóg zapewnia zwycięstwo w bitwie. Ale Saul miał na swoim koncie częściowe posłuszeństwo (= „nieposłuszeństwo”) i oddalił się od rzeczywistości osobistej wiary, którą znał Dawid. Saul był „kulturalnym wierzącym”

Kulturalni wierzący chodzą do kościoła i wierzą w Boga. Znają wszystkie właściwe religijne komunały. Zewnętrznie wydają się być wierzący. Ale ich wiara nie jest osobista i praktyczna, ponieważ nie chcą konfrontować się ze swoim grzechem (często, jak Saul, jest to grzech pychy). Kiedy tylko stają w obliczu problemu, mówią religijne komunały („Niech Pan będzie z tobą”), ale nie wiedzą nic o osobistej, praktycznej wierze w żywego Boga. Gdyby Saul znał rzeczywistość obecności Pana, mógłby wyjść i pozbawić Goliata głowy. W rzeczywistości miał pewną formę religii, ale nie znał jej mocy. Równie dobrze mógł powiedzieć: „Powodzenia!”

Czy masz taki rodzaj osobistej, praktycznej wiary w żywego Boga, jaki miał Dawid? Oznacza to, że kiedy lew, niedźwiedź lub olbrzym pojawia się w twoim życiu, zamiast go tolerować, rozpoznajesz, że nie możesz pozwolić mu na to, aby rządził się swoimi prawami. Nie możesz żyć w pokojowej koegzystencji z grzechem (15:18-33). Musisz stawić mu czoła i odciąć go. Albo ty zniszczysz grzech, albo grzech zniszczy ciebie. To właśnie miał na myśli Jezus, kiedy powiedział: „Jeśli twoje prawe oko sprawi, że się potkniesz, wyłup je i odrzuć od siebie; bo lepiej jest dla ciebie, żeby zginęła jedna część twojego ciała, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła” (Ewangelia wg św. Mateusza 5:29). Kiedy nauczysz się stawiać czoła tak zwanym małym grzechom w swoim życiu, zdobędziesz doświadczalną, praktyczną i osobistą wiarę, która umożliwi ci upadek „olbrzymich” grzechów.

B. Potrzebujemy wiary w samego Boga żywego, a nie w ludzkie metody.

Wiara Dawida była w Boga żywego, a nie w ludzkie metody. Po tym, jak Saul powiedział: „Niech Pan będzie z tobą”, pokazał, gdzie naprawdę leży jego zaufanie, kiedy próbował ubrać Dawida w swoją własną zbroję (17:38-39). Taka jest droga kulturalnego wierzącego: walczysz z wrogiem za pomocą wszystkich najnowszych światowych technik i metod, z kilkoma religijnymi komunałami, aby brzmiało to duchowo. Wielu chrześcijan staje dziś w obliczu gigantów w swoim życiu – grzechów, z którymi Biblia mówi, jak sobie radzić. Ale zamiast zwracać się do Biblii, która pokazuje nam, jak ufać żywemu Bogu, zwracają się do mądrości świata z kilkoma wersetami biblijnymi wrzuconymi po to, by brzmiały duchowo.

Ale – wyobraźcie sobie humor – Dawid ma na sobie całą tę zbroję, a nie może się ruszyć! Jest jak małe dziecko ubrane w kombinezon śnieżny, na który nałożono ponad 14 warstw ubrań. Jest sztywny jak zombie! I tak to zdejmuje. A potem, proszę zauważyć (17:40), używa metody – pięć gładkich kamieni (pięć na wypadek, gdyby chybił?) i swoją pasterską procę plus kij (nie wiem, co planował z tym zrobić). Ale metoda, której użył Dawid, była zgodna z jego wiarą w Boga żywego oraz z chwałą i mocą Bożą (17:45-47). Dawid nie wywyższał swojej procy ani swojego doświadczenia, ale raczej wywyższał Pana (17:45). Wyobrażam sobie, jak kiwa głową w stronę wiarołomnych tchórzy Izraela, gdy mówi (17:47): „Aby to zgromadzenie wiedziało, że Pan nie wybawia mieczem ani włócznią…”

Nie ma nic złego w metodach, tak długo, jak twoje zaufanie jest naprawdę w żywym Bogu, a nie w twojej zgrabnej metodzie, i tak długo, jak metoda nie umniejsza chwały i mocy Pana. Droga do upadku tego wielkiego grzechu w twoim życiu nie prowadzi przez jakąś najnowszą metodę, ale przez prawdziwe zaufanie do żywego Boga. Wiara zawsze oddaje cześć Bogu, nie metodom, a Bóg zawsze oddaje cześć wierze, nie metodom (Ps. 33:13-22).

Tak więc, aby pokonać olbrzymy w naszym życiu, potrzebujemy duchowej perspektywy i praktycznej wiary w żywego Boga. Ale również,

Kiedy Dawid usłyszał zaczepki Goliata, nie pomyślał sobie: „Hej, oto nadarzyła się okazja, na którą czekałem! Oto moja szansa, by stać się bohaterem narodowym!”. Raczej chodziło mu o chwałę Bożą. Imię Boże było związane z Jego ludem i tak długo, jak ten nieobrzezany Filistyn drwił z ludu Bożego, drwił z samego Boga (17:45-47). Dawid był więc poruszony sprawiedliwym oburzeniem, ponieważ Boży honor był obrzucany błotem.

Saul bardziej troszczył się o własną chwałę niż o chwałę Pana. Po zwycięstwie wystawił sobie pomnik (15:12). Zewnętrznie, praktykował religię dla dobrego wyglądu, ale jego prawdziwym motywem był jego własny honor, a nie honor Boga, który jest nazywany „chwałą Izraela” (15:24-30). Jednym z pewnych znaków kulturowego wierzącego, który jest na własną chwałę jest to, że dostaje zazdrosny o sukces innych chrześcijan. Kiedy Dawid stał się popularny po zwycięstwie nad Goliatem, Saul powinien był się cieszyć, że imię Boże zostało pomszczone, a lud Boży uwolniony od tego uciążliwego wroga. Ale zamiast tego dąsał się i próbował obalić Dawida, ponieważ jego motywacją było promowanie siebie, a nie Pana (18:6-16).

To prowadzi nas do ważnego pytania: Dlaczego chcesz pokonać olbrzyma w swoim życiu? Czy chcesz przezwyciężyć swoje problemy, abyś odniósł sukces i był szczęśliwy? Zła motywacja! Czy chcesz pokonać swoje problemy, aby ludzie patrzyli na ciebie i myśleli o tobie jako o dobrym chrześcijaninie? Zły motyw! Czy chcesz przezwyciężyć swoje problemy, abyś mógł zbudować wielką służbę i stać się znanym jako wielki chrześcijański przywódca? Zły motyw!

Dawid publicznie mówi, dlaczego chciał pokonać Goliata (17:46-47): Po pierwsze, aby cała ziemia (poganie) wiedziała, że w Izraelu jest Bóg. Chciał, aby niewierzący zobaczyli, że Bóg jest prawdziwy i że jest potężny, aby zbawić tych, którzy Mu ufają. Po drugie, Dawid chciał, aby wszyscy wyznający wiarę, którzy tak naprawdę nie ufali Bogu („to zgromadzenie”), wiedzieli, że Pan nie wybawia najnowszymi metodami („mieczem lub włócznią”), ale raczej, że „walka jest Pańska”

Powodem, dla którego powinniśmy pragnąć pokonać Goliatów grzechu w naszym życiu, jest to, że grzech ciągnie Boży honor przez błoto i że naprawdę chcemy, aby Boże imię było podnoszone i honorowane przez nas. Powinniśmy chcieć, aby zagubieni ludzie widzieli, jak Bóg pomógł nam przezwyciężyć przytłaczające problemy poprzez zaufanie Mu, tak aby oni również pokładali w Nim swoją ufność. Powinniśmy chcieć, aby inni wierzący, którzy są zamknięci w ludzkiej perspektywie, którzy nie ufają Bogu i żyją tak, aby promować siebie, a nie Boga, zobaczyli przez nasze życie, jak sam Bóg działa na rzecz tych, którzy Mu ufają i szukają Jego chwały. Wtedy i oni zaufają Panu, a On będzie tym bardziej uwielbiony przez nich. „Nie nam, Panie, nie nam, lecz imieniu Twemu daj chwałę, z powodu Twej miłującej dobroci, z powodu Twej prawdy” (Ps. 115,1).

Wniosek

Kilka lat temu 14-letni chłopiec spędził sobotnią noc aż do wczesnych godzin niedzielnego poranka, grając w karty i pijąc z przyjaciółmi. Następnego dnia rano poszedł obowiązkowo na lekcje bierzmowania i wrócił do domu, gdzie czekał na niego ojciec z wiadomością, że poprzedniego wieczoru zmarła jego matka i że ma go zabrać na jej pogrzeb. Ani jej śmierć, ani lekcje bierzmowania nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Trzy lub cztery dni przed bierzmowaniem dopuścił się poważnej niemoralności. Dzień przed bierzmowaniem, gdy szedł do spowiedzi, oszukał duchownego, dając mu tylko dwunastą część pieniędzy, które ojciec przysłał na ten cel. W wieku 16 lat został wtrącony do więzienia, ponieważ nabił rachunki w kilku ładnych hotelach i wymknął się bez płacenia. Jego ojciec zapłacił rachunki, a następnie dotkliwie pobił syna. Ale chłopak kontynuował swój rozrzutny, zwodniczy styl życia.

W wieku 20 lat poszedł z przyjacielem na spotkanie domowe, gdzie zobaczył prostych chrześcijan, którzy mieli prawdziwą wiarę w żywego Boga. Czuł się dziwnie zmuszony do powrotu i robił to, dopóki nie został nawrócony przez miłość Jezusa, który umarł za wszystkie jego grzechy na krzyżu. Zaczął wzrastać w wierze i posłuszeństwie, aż około dziesięć lat później, po przeczytaniu biografii innego chrześcijanina, został poruszony do założenia sierocińca, aby zaspokoić potrzeby wielu bezdomnych dzieci w swoim mieście. Postanowił, że odda wszystkie swoje ziemskie dobra i nie będzie prosił nikogo o pieniądze na utrzymanie tego sierocińca. Raczej będzie żył przez wiarę w Boga, tak, że Bóg będzie uwielbiony. Chciał, aby zarówno niewierzący, jak i wierzący poznali rzeczywistość zaufania do żywego Boga, który jest wierny i wysłuchuje modlitw swojego ludu.

Tym człowiekiem był George Muller. Jego życie pokazuje, że Bóg nadal zajmuje się ścinaniem olbrzymów grzechu, jeżeli będziemy patrzeć na te olbrzymy z Bożej perspektywy, jeżeli będziemy ufać żywemu Bogu i świadomie skupiać się na Jego chwale, a nie na naszej własnej. Bóg Dawida i George’a Mullera chce, abyś pokonał Goliatów grzechu w twoim życiu, ku Jego chwale!

Pytania dyskusyjne

  1. Dlaczego ważne jest, aby nazywać grzech „grzechem”? Czy to ma znaczenie, jeśli udowodniono, że niektóre grzechy są genetycznie powiązane?
  2. Czy człowiek może oczekiwać natychmiastowego, całkowitego zwycięstwa nad grzechem, który zdominował jego życie, czy też wymaga to walki przez całe życie?
  3. Jak rozpoznać, kiedy przekraczamy granicę od zaufania Bogu do zaufania metodom?
  4. Czy źle jest czcić „odnoszących sukcesy” sług Bożych? Jak możemy odnosić sukcesy, a jednocześnie oddawać Bogu właściwą chwałę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.