To było jeszcze w 2014 roku, kiedy to był powszechny żart*. Gdzie najlepiej ukryć zwłoki – wyniki strona 2 wyszukiwania w Google, miejsce, do którego nikt nie chodzi. Duża część kliknięć na stronie wyników wyszukiwania trafia do pierwszych linków, a w obrębie pierwszych 5 wyników przypada całkiem sporo kliknięć. Nikt nie klika na stronę 2 wyników wyszukiwania, a według badań ahrefs** aż 90% stron w internecie nigdy nie otrzymuje żadnego ruchu z Google. Czy kiedykolwiek przeszedłeś na stronę 2 w Google? Jeśli tak, jestem prawie pewien, że szukałeś swojej własnej strony – zrobiłem to również wiele razy, gdy zaskakująco nie było jej na stronie 1! Ale piszemy 2019 i oto nowe pytanie:
Have you ever been to a Facebook company page?
„Co to jest strona firmowa na Facebooku?”, możesz powiedzieć.
To jest punkt.
Postanowiłem przeprowadzić małą ankietę na Twitterze. To nie jest naukowe, to nie jest reprezentatywne, ale wygląda na to, że jest potwierdzenie hunch.
Strona firmowa Facebook miał więcej głosów niż Google strona 2 nie oznacza, oczywiście, że Google strona 2 jest złe miejsce do zrzucenia zwłok – po prostu, masz teraz więcej opcji. Ale dlaczego jest Facebook strony firmowe całą drogę tam z Google?
Strona firmowa Facebook jest ziemia jałowa
Gdy uruchomisz stronę firmową można zaprosić „przyjaciół”, aby polubić stronę. I niektórzy z nich się zgodzą – z miłości i szacunku, jaki mają dla Ciebie. I wtedy Facebook bierze Cię za rękę: zacznij publikować jakieś treści, swoją historię, dodaj godziny otwarcia. I już! Nic się nie dzieje… Rzeczy wymagają czasu – wiemy o tym – i musimy być wytrwali, więc wciąż publikujemy nowe treści i wciąż nic się nie dzieje. Nie jest tajemnicą, że zasięg organiczny na Facebooku – to znaczy: ilość osób, z którymi jesteś połączony lub które są fanami Twojej strony, które zobaczą coś, co opublikujesz – został zredukowany do niezbędnego minimum. Firmy wykonują dużą pracę (i czasami inwestują dużo pieniędzy), aby zdobyć fanów, ale kiedy coś publikują, ci fani nie widzą treści. Chyba, że oczywiście podbijają swoje posty reklamami, w którym to przypadku drzwi magicznie się otwierają. Więc proszę, czy każdy może po prostu śledzić moją firmę na Facebooku? Nie ma ryzyka, nie zobaczycie nic co opublikujemy 😉
Więcej odludnych miejsc w internecie
Ten artykuł właściwie nie miał być w żaden sposób rantem. Świętujemy nowego lidera. Ale może zapomnieliśmy o jakichś pretendentach? Właściwie, w trakcie przeprowadzania tej małej ankiety, otrzymałem kilka sugestii dotyczących miejsc pozbawionych życia, które mógłbym dodać. Przyjrzyjmy się im:
Twitter – po prostu Twitter. Kiedy masz tweeted i nikt nie lubi, retweets lub kliknięć, czujesz się tak strasznie samotny i jestem czasami tak zawstydzony, że usuwam tweet, aby nie wyglądać tak głupi. Ale żeby być sprawiedliwym, niektórzy ludzie faktycznie patrzą (szybko) przez ich twitter feeds i od zmiany algorytmu, rozkład czasu nie jest już tak silny. Nie sądzę, że są one pretendentem tutaj, ja rzeczywiście myślę, że są one droga do come-back.
Ktoś inny zasugerował Google + teraz, że jest zdradliwe. Google+ został zamknięty, więc jest to dość trudne, aby dostać się tam, ale jeśli już wyrzucony coś tam może być bardzo bezpieczne dla teraz. Wierzę, że ktoś zeskrobał to wszystko i zrobił z tego wyszukiwalny indeks (linki w komentarzach są mile widziane, jeśli to znalazłeś). Ale spójrzmy prawdzie w oczy, Google+ nie będzie tutaj dla Ciebie opcją.
Jak ze stronami firmowymi na LinkedIn? Muszę przyznać, że są one dość dobrze pochowany, a także wydają się mieć prawie żadnego zasięgu organicznego. Proszę śledzić Innovell na LinkedIn, lubię widzieć, że liczba zwolenników, ale tak naprawdę, nie jestem pewien, czy zwolennicy rzeczywiście zobaczyć posty. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego strona firmowa na LinkedIn może nie być tak odizolowana jak ta na Facebooku – strona jest indeksowana w wyszukiwarkach, a także linkowana z profili, które pracowały w firmie. Nie jest to wystarczająco bezpieczne, jeśli masz coś do ukrycia.
Myślę, że możesz ewentualnie całkiem bezpiecznie ukryć martwe ciało w filmie na Youtube – powiedzmy po 25 sekundach, kiedy wszyscy widzowie odpadli. Nie ma ryzyka, że zostanie zaindeksowany, nie ma ryzyka, że zostanie odnaleziony, chyba że umieścisz link do niego i napiszesz transkrypcję. To może być dobry trik.
Punkt krytyczny, w którym organiczny zasięg jest zastąpiony przez reklamy
Każdy nowy serwis uruchamia się w Internecie, całkiem dużo tej samej historii powtarza się. Google wan Search, skoncentrowali ogromne ilości intencji użytkownika. Mało tego, monetyzowali coraz większą część tej uwagi za pomocą reklam. Jeśli jesteś w SEO znajdziesz to bardzo frustrujące, ale dla użytkowników końcowych, frustracja jest łagodny, jak równowaga została dobrze zarządzana.
Facebook zbudował swoją sieć poprzez połączenia rówieśnicze. Można było zobaczyć, co twoi przyjaciele wyrazili, ich zdjęcia, ich historie i ich działania. Sieć rozwijała się wirusowo, a gdy osiągnęła dominującą pozycję, zaczęła monetyzować tę uwagę i zmniejszać swoje inwestycje we wzrost i organiczne dzielenie się treścią. Ponownie, dla menedżera społeczności jest to niezwykle frustrujące, ale ogół społeczeństwa nie miał z tym większych problemów. Powiedz „Facebook” i ludzi pierwsza reakcja będzie myśleć „Ochrona danych” nie będą myśleć „Reklama przeciążenie”.
Ta sama historia biegnie z Instagram i oczekujemy Whatsapp, aby przejść w tym kierunku następny. Snapchat nie posunęły się bardzo daleko w tym kierunku, ale w końcu każdy idzie tam.
Uzyskanie jak najwięcej z organicznych
Zawsze będą witryny, strony i marketerów, którzy zarządzają czerpać korzyści z organicznej widoczności, ale rzadko jest trwała formuła dla tego. Może z wyjątkiem tego, że ciągle próbuje i testuje nowe rzeczy, nowe sieci i usługi i dowiedzieć się, co działa dla Ciebie.
Zachowaj spokój i kontynuować kopanie.
* https://www.huffingtonpost.com/chad-pollitt/the-best-place-to-hide-a-_b_5168714.html
** https://ahrefs.com/blog/search-traffic-study/
UPDATE MARZEC 2019
Podczas konferencji #SearchLove w San Diego, Rand Fishkin przedstawił pokład o e-mailingu i jak najlepiej go wykorzystać. Było tam trochę intro o przerażającej średniej otwarć i zaangażowań emaili, więc postanowiłem dodać „dno newslettera email”. Na podstawie rekomendacji z pierwszej ankiety, dodałem również „tweet bez hashtagów”. Oba te elementy otrzymały sporą liczbę głosów z tej małej próbki na konferencji, ale stało się coś zaskakującego: „Strony firmowe na Facebooku” dostały 0 głosów. Nie jestem pewien, czy naprawdę mamy tu nowego króla. Trzeba będzie zrobić jeszcze kilka ankiet 😉
.