Niedzielne kazanie – Dar akceptacji – 1 Samuel 16:1-13

Nie jest tajemnicą, że jestem wielkim fanem koszykówki uniwersyteckiej. Marcowe Szaleństwo to jeden z moich ulubionych okresów w roku, od wypełniania koszykówki po kibicowanie moim Tarheels. I choć jest to ekscytujące, oczywiście, dla mojej drużyny, aby wygrać, dreszczyk emocji w turnieju NCAA często pochodzi z tych zespołów, które nie były spodziewane, aby przejść bardzo daleko, ale potem wziąć nas wszystkich przez zaskoczenie. Każdy entuzjasta wie, że należy wybrać 12-osobową drużynę, która pokona 5-osobową, ale zawsze są tacy, którzy stają się wyróżnieni jako „historia Kopciuszka” danego roku. W 2011 roku VCU dotarło do Final Four z 11 seedów, co od czasu rozszerzenia formatu turnieju udało się tylko 21 drużynom poniżej 4 seedów. W ostatni weekend widzieliśmy wiele drużyn z wyższych miejsc, w tym faworytów, takich jak Villanova, która wygrała wszystko w zeszłym roku. Nawet zwykli widzowie są przyciągani przez historie o słabeuszach, ponieważ oczy zwracają się w stronę drużyn takich jak South Carolina jako potencjalnych Kopciuszków, zastanawiając się, czy w końcu trafi im się szklany pantofelek, który będzie pasował. Te historie robią więcej niż tylko bawią. Dają nam nadzieję, że wszystko jest możliwe. I może być zabawnie kibicować małemu człowiekowi.

Na wiele sposobów, 1 Samuel 16 jest historią Kopciuszka. Mamy tu dosłowną kolejkę, w której Bóg wybiera następnego króla za pośrednictwem proroka Samuela. Synowie Jessego ustawiają się w szeregu i paradują przed Samuelem prawie jak na konkursie piękności, pragnąc zostać wybrani. W końcu ten, który został wybrany, nie jest nawet na radarze. To najmłodszy chłopiec, Dawid, który został zdegradowany do roli pomocnika przy pasieniu owiec. Wprowadzony, jest tym, którego Pan nazwał, namaścił i napełnił Duchem Świętym, aby przewodził. Jak wiemy, Dawid stał się potężnym i silnym królem. Jego historia, choć nie pozbawiona poważnych wad, zdominowała następne 55 rozdziałów Biblii. Nasz dzisiejszy tekst jest przełomowym momentem, w którym wiele z historii Izraela zostaje wprowadzonych w ruch, a zaczyna się od nieprawdopodobnego chłopca wybranego do najważniejszej roli w kraju – historia Kopciuszka w najlepszym wydaniu. Nie minie wiele czasu, a już w następnym rozdziale dowiemy się, jak potężny może być ten młody człowiek, gdy rusza do walki i pokonuje Filistynów za pomocą procy i kamienia, a Goliat pada na ziemię. To działanie prowadzi go do znalezienia przychylności króla Saula, w końcu przenosi się do życia z królem i zapewnia mu pocieszenie.

Złapaliście to? Ten, który został namaszczony na króla w 1 Księdze Samuela 16, spotyka się z królem w następnym rozdziale. To nie jest normalne. To nie jest jak wybory, gdzie nowy prezydent jest witany przez odchodzącego w ramach pokojowego przekazania władzy. W tych czasach nowi królowie albo przejmowali władzę w wyniku jakiegoś zamachu stanu, albo częściej byli wybierani po śmierci wielkiego przywódcy. Aby zrozumieć, co się tutaj dzieje, musimy pamiętać o historii. Saul, który został wybrany na króla przez Boga i namaszczony przez Samuela w 1 Samuelu 9, nie do końca dobrze radził sobie jako król.

Saul odniósł wczesne zwycięstwa i zdobył aprobatę swego ludu, ale pozwolił, by prerogatywy władzy uderzyły mu do głowy. Królewska kontrola ośmieliła Saula do przejęcia władzy, która nie była mu przypisana w jego namaszczeniu: jego powołaniu i przymierzu z Bogiem i ludem.

W 1 Księdze Samuela 15 Bóg żałuje, że uczynił Saula królem (zob. 1 Sam 15:11, 35), a Samuel przekazuje królowi wiadomość, że Bóg zamierza pójść w innym kierunku. W ten sposób dochodzimy do dzisiejszego tekstu.

Samuel jest zasmucony tym odrzuceniem króla, za które sam był po części odpowiedzialny, ale w naszym dzisiejszym fragmencie Bóg zwraca się do niego, aby zaczął od nowa. Nawet poprzez swoją frustrację i rozczarowanie, Samuel podąża za Bogiem, chociaż możemy sobie wyobrazić, że nie wiedział, aby spodziewać się tak zaskakującego kolejnego kroku ze strony Boga. Królem zostałby ktoś z silnego rodu, jak ród Jessego, który prezentował wyraźne oznaki siły i wigoru. Saul był wysoki, co było niezwykłą cechą wśród ludu Bożego. Samuel oczekiwałby, że za nim pójdzie podobnie wyposażony przywódca. Ale Bóg jest Bogiem niespodzianek i zamiast tego posyła Dawida.

Bóg podaje dobry powód tego wyboru. Zamiast patrzeć na fizyczne pozory, Bóg osądza według innych kryteriów. Boża perspektywa jest drastycznie różna od zwykłej ludzkiej percepcji. Zostało to nakreślone w wersecie 7 – Bóg „patrzy na serce”. To właśnie z tego miejsca pochodzi wiedza, podejmowanie decyzji, intencjonalność i współczucie. Serce jest siedzibą wszystkiego, co jest, samym rdzeniem tego, kim jesteśmy. Dziś częściej używamy terminu „dusza”, aby opisać tę wszechogarniającą część naszej istoty. Z naszego tekstu wiemy, że Bóg widzi to, co jest w Dawidzie i stąd obdarza go wielką czcią.

Nie jesteśmy pewni, co dokładnie Bóg widzi w Dawidzie, ale jak zauważa David Hester:

choć nie jest nam powiedziane wprost, czego Bóg szuka w sercu tych, których wybiera, implicite jesteśmy zaproszeni do przypomnienia sobie tego, co do tej pory usłyszeliśmy od naszego Deuteronomicznego pisarza. Tematem, który dominuje w tej historii, od jej początku do końca, jest przymierze wzywające do miłości Boga całym sercem, okazywanej w posłuszeństwie całym sercem Bożym przykazaniom i, negatywnie, w czujnym unikaniu okazywania oddania lub lojalności rzeczom, które nie są Bogiem.

Możemy więc przypuszczać, że Bóg widział w Dawidzie jako młodym chłopcu czystość serca i oddanie Bogu, cechy, które znamy z Psalmów jako jego łagodnego ducha i cechy, które doprowadzą go do rozwinięcia głębokiej wiary nawet w trudnych czasach.

Boski wybór Dawida jest piękną historią do czytania w okresie Wielkiego Postu. Zaledwie cztery tygodnie temu rozpoczęliśmy naszą wspólną podróż od Psalmu 51, jak na ironię przypisywanego Dawidowi znacznie później, po jego relacjach z Batszebą. W nim ofiarowaliśmy nasze modlitwy spowiedzi i błagaliśmy o Boże miłosierdzie, ale być może najważniejsze jest to, że w Piśmie Świętym, a następnie w pieśni, powiedzieliśmy: „Stwórz we mnie, Boże, serce czyste i włóż we mnie ducha nowego i prawego” (Psalm 51:10). Naszą intencją w czasie Wielkiego Postu jest przeszukiwanie naszych serc, naszych myśli, naszych czynów, wszystkiego, co czyni nas tym, kim jesteśmy, abyśmy mogli być bardziej wierni Temu, który nas stworzył. W czasie Wielkiego Postu prosimy Boga, aby spojrzał na nasze serca i posprzątał bałagan. Ufamy, że Bóg to uczyni, ponieważ wierzymy, że nasz Bóg jest Bogiem łaski, który widzi, kim jesteśmy, nawet w głębi naszego jestestwa, i ofiaruje nam miłosierdzie.

W okresie Wielkiego Postu przygotowujemy się na przyjęcie dobrej nowiny, że dzięki Jezusowi Chrystusowi otrzymujemy przebaczenie i zostajemy uwolnieni od wszystkiego, co powstrzymuje nas od relacji z Bogiem. Nasz tekst z 1 Księgi Samuela przypomina nam, że zamiast prowadzić listę naszych dobrych i złych uczynków, czy też patrzeć na nasze pozory, Bóg osądza nas patrząc na nasze serca. Być może dlatego, że jako ci, których Bóg stworzył, jesteśmy blisko Jego serca. I to jest dobra wiadomość.

W Liście do Efezjan Paweł pisze o tym, co to znaczy być blisko Boga, jako umiłowane dzieci, które zostały upomniane przez Chrystusa. Mówi o tym, jak ważne jest życie w przymierzu, które Bóg zamierza zawrzeć, tak jak jest ono rozumiane w Bożych przykazaniach. Następnie przedstawia nam wersety, które dziś czytamy, wyraźne rozróżnienie tego, jak zostaliśmy wybrani przez Boga i przyprowadzeni do światła.

Opis Pawła ustawia nas w szeregu, podobnie jak synowie Jessego byli dla Samuela, i mówi nam, że nadszedł czas, aby wybrać drużyny. Jak wielu z was pamięta, jak robiliście to podczas przerwy w lekcjach na szkolnym podwórku? W szkole podstawowej tak właśnie zaczynaliśmy każdą przerwę, wybierając drużyny do gry w piłkę kopaną. Oczywiście, wszyscy wiemy jak to się odbywa: wysportowane i popularne dzieciaki są wybierane jako pierwsze. I zawsze jest ten sam dzieciak, który jest wybierany jako ostatni. Wielu dorosłych nadal nosi blizny i rany po tym procesie selekcji. Ale jeśli zastosujemy nasze dzisiejsze teksty do tej metafory, zdamy sobie sprawę, że sposób, w jaki Bóg wybiera, jest zupełnie inny niż w przypadku innych kapitanów drużyn. Bóg patrzy poza popularność i sprawność fizyczną, a widzi w serce.

W czasie Wielkiego Postu, my również ustawiamy się w kolejce, ale w zaskakujący sposób zostajemy wybrani do drużyny, nawet jeśli wokół nas są inni, o których możemy myśleć, że są bardziej zdolni lub wykwalifikowani. Bóg nas akceptuje. To jest dar, który ukazują nasze dzisiejsze teksty. Dar, że Bóg nas akceptuje i kocha nas ponad wszystko. Jesteśmy dziećmi światłości, teraz, wybranymi i kochanymi przez Boga. Dla wielu z nas ten moment został zaznaczony przez nasz chrzest. Czasami miało to miejsce tak dawno temu, że być może zapomnieliśmy, co to znaczy być częścią Bożej drużyny. Wielki Post ma na celu odzyskanie tej podstawowej tożsamości, która obejmuje zwrócenie naszych serc do Boga w pokorze i wierze. Tam znajdziemy akceptację nieporównywalną z niczym innym.

Jest to jednak dar, z dość dużymi konsekwencjami dla tych z nas, którzy go otrzymali. Jako dzieci światłości, jesteśmy wezwani, aby żyć tak jak one. Jesteśmy powołani do zaufania Bogu, kierownikowi drużyny, Jezusowi Chrystusowi, trenerowi i Duchowi Świętemu, naszemu cheer squad, aby podejmował decyzje i prowadził nas. Oznacza to, że musimy przyjąć ich plan gry i patrzeć na boisko w sposób, w jaki widzi je Bóg. Oznacza to porzucenie naszych uprzednich wyobrażeń o tym, kto jest faworyzowany, a nawet kogo Bóg kocha, a zamiast tego spróbowanie spojrzenia poza powierzchowność i zajrzenia w serce. David Hester mówi, że:

To, jak sugeruję, jest logika patrzenia oczami wiary i logika, która uczestniczy w boskim punkcie widzenia. Chrześcijanie praktykujący wiarę według tej logiki „widzenia sercem” patrzą na innych i na życie z perspektywy historii, która zwraca szczególną uwagę na serce Boga, które stało się ciałem w Jezusie Chrystusie. Takie „widzenie sercem”, odwrotnie, zwraca mniejszą uwagę na zastanawianie się nad charakterem i zachowaniem innych we wspólnocie ludzkiej i w porządku stworzonym, do których jesteśmy posłani jako uczniowie Chrystusa.

Do tego właśnie Bóg wezwał Samuela. Aby porzucił to, co zrobił i widział w przeszłości, a zamiast tego zwrócił uwagę na to, jak Bóg widzi świat. Czynił to z pozycji smutku i być może z miejsca, w którym czuł się zupełnie niewykwalifikowany. W końcu ten, którego szukał i obok którego stał, Saul, nie sprawdził się. Zastanawiam się, czy Samuel wątpił w swoją zdolność do zobaczenia lub usłyszenia czegokolwiek, do czego Bóg go wzywa. Ale Bóg obiecuje, że będzie siedział obok niego, jeśli tylko będzie wystarczająco otwarty, by pozwolić swoim oczom być oczami Boga. Tak też czyni, i w tym pozwala Bogu wskazać mu najbardziej nieprawdopodobny scenariusz. Samuel ma możliwość praktykowania Bożego daru akceptacji, rozszerzając go na Dawida, nieprawdopodobnego króla.

Na ulicy obok nas jest kościół, który mijam prawie codziennie. Na jego szyldzie widnieje jakiś teologiczny dowcip lub inspirujący komentarz. Ostatnio umieszczono coś bardzo zbliżonego do słów: „Nie sądźcie po pozorach, ale sądźcie sprawiedliwie”. Przyznaję, że trochę mi to zaszkodziło, gdy zobaczyłem to po raz pierwszy. Tak, nie powinniśmy osądzać po pozorach, ale ogólnie rzecz biorąc, idea osądzania innych nie jest dla mnie szczególnie pomocna w moim życiu wiary. Kaznodzieja z Montreat tego lata wyzwał nas do bycia „Sędzią Judy” w naszym życiu, do patrzenia w dół i osądzania innych z wielu powodów. Przyznaję, że sama jestem temu winna, począwszy od wyglądu, a skończywszy na decyzjach, które podejmują inni. Jest to coś, z czym walczę, by trzymać się w ryzach. Nie pomaga mi instrukcja, by osądzać, nawet sprawiedliwie. Ten znak nawet mnie zaniepokoił, gdy zdałem sobie sprawę, że cytuje Pismo Święte (Jana 7:24). Ale biorąc pod uwagę 1 Samuela 16, widzę go w tym tygodniu w nowym świetle. Zamiast być legalistycznym i dzielącym, co jeśli „właściwy osąd” jest tym rodzajem osądu, który Bóg pokazuje Dawidowi przez Samuela? Taki, który patrzy na serce, oczami Tego, o którym wiemy, że patrzy na nas z miłością, tak bardzo, że oddał za nas życie. Ten rodzaj, który prowadzi do akceptacji?

Jesteśmy wezwani, jak Samuel, aby słuchać i rozeznawać, gdzie Bóg nas prowadzi, gotowi sami ofiarować akceptację innym, których możemy spotkać, nawet jeśli są najmniejsi, najmłodsi lub ostatni w kolejce. Historie kopciuszków, takie jak wybór Dawida na króla, przypominają nam, że za sukcesem lub wyborem kryje się coś więcej niż tylko pozory. To, że drużyna jest większa, dosłownie wyższa, silniejsza lub bardziej doświadczona, nie oznacza, że zwycięży. Oczywiście autor w naszym tekście zauważa, że Dawid, będąc najmłodszym, był chudy i przystojny. Więc chociaż możesz być przystojny i wybrany przez Boga, to te dwie rzeczy niekoniecznie są ze sobą powiązane. Wybrany przez Boga ma do czynienia z czymś więcej niż tylko zewnętrznym wyglądem. Biorąc to pod uwagę, musimy patrzeć poza powierzchowność i używać innych kryteriów niż te, których świat by wymagał. Musimy patrzeć sercem i widzieć sercem. Wtedy będziemy gotowi zaakceptować innych, którzy również są dziećmi Bożymi. Możemy również być w stanie odnaleźć nasze własne miejsce w Bożej historii, słysząc swoje imię i zajmując miejsce obok innych, którzy są dziećmi światłości. W obu przypadkach możemy zacząć rozumieć radykalną naturę Bożego daru łaski i miłości. Przyjęcie przez Boga wyznacza początek naszej historii Kopciuszka, ale to dopiero początek.

~Rev. Elizabeth Lovell Milford

Hester.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.