Nierozwiązana tajemnica tuneli w Baiae

Baiae i Zatoka Neapolitańska, namalowane przez J.M.W. Turnera w 1823 r., na długo przed tym, jak modernizacja tego obszaru zatarła większość śladów jego rzymskiej przeszłości. Obraz: Wikicommons.

Nie ma nic zdalnie elizejskiego w Polach Flegrejskich, które leżą na północnym brzegu Zatoki Neapolitańskiej; nic sylwańskiego, nic zielonego. Pola są częścią kaldery wulkanu, który jest bliźniakiem Wezuwiusza, kilka mil na wschód, niszczyciela Pompei. Wulkan jest nadal aktywny – ostatnia erupcja miała miejsce w 1538 roku i kiedyś posiadał krater o średnicy ośmiu mil – ale większość z niego znajduje się teraz pod wodą. Część, która wciąż jest dostępna na lądzie, składa się z jałowego, pokrytego gruzem płaskowyżu. Ogień miejscami bucha ze skał, a chmury siarkowego gazu wydostają się z otworów wentylacyjnych prowadzących głęboko pod ziemię.

Pola, w skrócie, są piekielne i nie jest niespodzianką, że w mitach greckich i rzymskich były one związane z wszelkiego rodzaju dziwnymi opowieściami. Najbardziej interesująca jest być może legenda o Kumejskiej Sybilli, która wzięła swoje imię od pobliskiego miasta Kumać, greckiej kolonii datowanej na około 500 rok p.n.e. – czas, kiedy Etruskowie nadal władali większością środkowych Włoch, a Rzym był niczym innym jak miastem-państwem rządzonym przez linię despotycznych królów.

Przedstawienie młodej Kumejskiej Sybilli z epoki renesansu autorstwa Andrei del Catagno. Obraz można oglądać w Galerii Uffizi. Obraz: Wikicommons.

Sybilla, tak głosi historia, była kobietą o imieniu Amalthaea, która czaiła się w jaskini na Polach Flegrejskich. Była kiedyś młoda i piękna – wystarczająco piękna, by przyciągnąć uwagę boga słońca, Apolla, który zaoferował jej jedno życzenie w zamian za jej dziewictwo. Wskazując na stertę kurzu, Amalthaea poprosiła o rok życia dla każdej cząstki w kupie, ale (jak to zwykle bywa w takich starych opowieściach) nie uwzględniła mściwości bogów. Owidiusz, w Metamorfozach, każe jej lamentować, że „jak głupia nie poprosiłam, by wszystkie te lata przyszły wraz z wiekową młodością”. Zamiast tego, starzała się, ale nie mogła umrzeć. Wergiliusz przedstawia ją wypisującą przyszłość na liściach dębu, które leżały rozrzucone przy wejściu do jej jaskini, i stwierdza, że sama jaskinia skrywała wejście do podziemi.

Najbardziej znana i z naszej perspektywy najciekawsza ze wszystkich opowieści związanych z sybillą ma pochodzić z czasów panowania Tarkwiniusza Superbusa – Tarkwiniusza Dumnego. Był on ostatnim z mitycznych królów Rzymu, a niektórzy historycy przynajmniej przyznają, że naprawdę żył i rządził w VI w. p.n.e. Według legendy, sybilla przybyła do pałacu Tarkwiniusza, niosąc dziewięć ksiąg proroctw, które zawierały całą przyszłość Rzymu. Zaoferowała je królowi za tak wysoką cenę, że ten stanowczo odmówił – na co prorokini odeszła, spaliła trzy pierwsze księgi, po czym wróciła, oferując Tarkwinowi pozostałe sześć za tę samą cenę. Król ponownie odmówił, choć tym razem mniej arogancko, a sybilla spaliła kolejne trzy cenne tomy. Gdy po raz trzeci zwróciła się do króla, ten uznał za rozsądne przystać na jej żądania. Rzym kupił trzy pozostałe księgi proroctw za pierwotną, wysoką cenę.
Co czyni tę historię interesującą zarówno dla historyków, jak i folklorystów, to fakt, że istnieją dobre dowody na to, iż trzy greckie zwoje, znane wspólnie jako Księgi Sybillińskie, naprawdę były przechowywane, pilnie strzeżone, przez setki lat po czasach Tarkwiniusza Dumnego. Ukryte w kamiennej skrzyni w skarbcu pod świątynią Jowisza, zwoje były wydobywane w czasach kryzysu i używane nie jako szczegółowy przewodnik po przyszłości Rzymu, ale jako podręcznik określający rytuały wymagane do zapobieżenia nadchodzącym katastrofom. Służyły one Republice dobrze, dopóki świątynia nie spłonęła w 83 r. p.n.e., i tak bardzo uważano je za ważne, że podjęto ogromne wysiłki, by ponownie złożyć zaginione proroctwa, wysyłając wysłanników do wszystkich wielkich miast znanego świata w poszukiwaniu fragmentów, które mogły pochodzić z tego samego źródła. Te ponownie złożone przepowiednie zostały ponownie wprowadzone do użytku i nie zostały ostatecznie zniszczone aż do 405 roku, kiedy to uważa się, że zostały spalone przez znanego generała o imieniu Flawiusz Stilicho.

Siarka dryfuje z otworu wentylacyjnego na jałowym płaskowyżu wulkanicznym znanym jako Pola Flegrejskie, surowym księżycowym krajobrazie związanym z legendami o przepowiedni. Zdjęcie: Wikicommons.

Istnienie Ksiąg Sybillińskich z pewnością sugeruje, że Rzym poważnie traktował legendę kumejskiej sybilli, i rzeczywiście geograf Strabo, piszący mniej więcej w czasach Chrystusa, wyraźnie stwierdza, że rzeczywiście istniała „wyrocznia umarłych” gdzieś na Polach Flegrejskich. Nic więc dziwnego, że archeolodzy i uczeni o romantycznych skłonnościach od czasu do czasu udawali się na poszukiwanie jaskini lub tunelu, który mógłby zostać zidentyfikowany jako prawdziwy dom prawdziwej sybilli – a niektórzy mieli nadzieję, że odkryją wejście, jeśli nie do Hadesu, to przynajmniej do jakiejś spektakularnej podziemnej pieczary.

Na przestrzeni lat kilka miejsc, z których najbardziej znane leży w pobliżu jeziora Avernus, zostało zidentyfikowanych jako antro della sibilla – jaskinia sybilli. Żadne z nich nie prowadzi jednak do miejsca, które mogłoby być mylone z wejściem do podziemi. Z tego powodu, poszukiwania trwały nadal i stopniowo pozostali poszukiwacze skupili swoje uwagi na starym rzymskim kurorcie Baiæ (Baia), który leży nad Zatoką Neapolitańską w miejscu, gdzie Pola Flegrejskie znikają pod powierzchnią Morza Tyrreńskiego. Dwa tysiące lat temu Baiæ było kwitnącym uzdrowiskiem, znanym zarówno z kuracji mineralnych, jak i skandalicznej niemoralności, która tam kwitła. Dziś jest to jedynie zbiór malowniczych ruin – ale to właśnie tam, w latach 50-tych XX wieku, włoski archeolog Amedeo Maiuri odkrył wejście do nieznanego dotąd antrum. Było ono ukryte przez lata pod winnicą; pracownicy Maiuriego musieli usunąć nagromadzenie ziemi i winorośli o grubości 15 stóp.

Wąskie wejście do kompleksu tuneli w Baiae jest łatwe do przeoczenia pośród ruin greckiej świątyni i dużego rzymskiego kompleksu łaźni.

Antrum w Baiæ okazało się trudne do zbadania. Kawałek tunelu, oczywiście starożytnego i wykonanego przez człowieka, znikał w zboczu wzgórza w pobliżu ruin świątyni. Pierwsi ciekawscy, którzy wcisnęli głowy w jego ciasne wejście, odkryli czarne jak smoła przejście, które było nieprzyjemnie gorące i spowite oparami; przeniknęli tylko kilka stóp do wnętrza, po czym pospiesznie się wycofali. Tam tajemnica spoczęła, i nie została ożywiona aż do momentu, gdy miejsce zwróciło uwagę Roberta Pageta na początku lat sześćdziesiątych.

Paget nie był zawodowym archeologiem. Był Brytyjczykiem, który pracował w pobliskiej bazie lotniczej NATO, mieszkał w Baiæ, i wykopał głównie jako hobby. Jako takie, jego teorie muszą być postrzegane z ostrożnością, i warto zauważyć, że kiedy papiery naukowe Szkoły Brytyjskiej w Rzymie zgodziły się opublikować wyniki dekady lub więcej, które on i amerykański kolega o nazwisku Keith Jones spędzili kopiąc w tunelu, stanowczo rozróżniono pomiędzy aprobatą Szkoły dla prostego opisu znalezisk, a odmową przekazania komentarza na temat teorii, które Paget wymyślił, aby wyjaśnić swoje zagadkowe odkrycia. Teorie te w końcu ukazały się w formie książkowej, ale przyciągnęły niewiele uwagi – co było zaskakujące, ponieważ para twierdziła, że natknęła się na nic innego jak prawdziwe „wejście do podziemi”.”

Paget był jednym z garstki ludzi, którzy wciąż mieli nadzieję na odnalezienie „jaskini sybilli” opisanej przez Wergiliusza, i to właśnie ta obsesja sprawiła, że był gotów zaryzykować niegościnne wnętrze. On i Jones przecisnęli się przez wąski otwór i znaleźli się w wysokim, ale wąskim tunelu, wysokim na osiem stóp, ale szerokim na zaledwie 21 cali. Temperatura w środku była nieprzyjemna, ale znośna, i chociaż pozbawione powietrza wnętrze wciąż było przesiąknięte oparami wulkanicznymi, obaj mężczyźni wcisnęli się do przejścia, które, jak twierdzili, prawdopodobnie nie było otwierane od 2000 lat.

Plan tajemniczej „Wyroczni Umarłych” w Baiae, ukazujący skomplikowany układ tuneli i ich głębokość poniżej poziomu gruntu.

Podążając tunelem w dół, Paget i Jones obliczyli, że spadł on tylko około 10 stóp w pierwszych 400 stopach swojej długości przed zakończeniem w solidnej ścianie gruzu, która zablokowała drogę. Jednak nawet tak skąpe dowody, jakie udało się zebrać obu mężczyznom we wczesnej fazie śledztwa, przekonały ich, że warto je kontynuować. Po pierwsze, sama ilość urobku zwożonego w głąb tunelu sugerowała znaczny stopień organizacji – lata później, gdy wykop tunelu został ukończony, oszacowano, że do jego wypełnienia potrzeba było 700 jardów sześciennych gruzu i 30 000 przejazdów ludzi. Z drugiej strony, używając kompasu, Paget ustalił, że taras, na którym zaczynał się system tuneli, był zorientowany w kierunku wschodu słońca w środku lata, a więc w kierunku przesilenia, podczas gdy samo tajemnicze przejście biegło dokładnie ze wschodu na zachód, a więc znajdowało się na linii wschodu słońca równonocnego. To sugerowało, że służyło ono jakiemuś rytualnemu celowi.

Zajęło to Pagetowi i Jonesowi, pracującym w trudnych warunkach z małą grupą ochotników, większą część dekady, aby oczyścić i zbadać to, co okazało się być bardzo ambitnym systemem tuneli. Jego ceremonialna funkcja wydawała się być potwierdzona przez istnienie ogromnej liczby nisz na lampy naftowe – występowały one na każdym dziedzińcu na niższych poziomach tuneli, o wiele częściej niż byłoby to wymagane jedynie do zapewnienia oświetlenia. Budowniczowie poświęcili również wiele uwagi układowi kompleksu, który zdawał się być zaprojektowany tak, by ukryć jego tajemnice.

„Rzeka Styks”- podziemny strumień, miejscami rozgrzany niemal do temperatury wrzenia, który płynie przez najgłębsze partie kompleksu tuneli. To właśnie odkrycie tego strumienia doprowadziło Pageta do sformułowania śmiałej hipotezy, że Wielkie Antrum miało być odwzorowaniem mitycznych podziemnych przejść do Hadesu.

W części tuneli zasypanej gruzem Paget i Jones znaleźli, ukrytą za zakrętem w kształcie litery S, drugą blokadę. To, jak odkryli odkrywcy, oznaczało miejsce, w którym dwa tunele się rozchodziły. Opierając swoje rozumowanie na pozostałościach starożytnych czopów, Paget zasugerował, że w tym miejscu znajdowały się kiedyś ukryte drzwi. Zamknięte drzwi maskowałyby wejście do drugiego tunelu, który służył jako skrót do niższych poziomów. Otwarte częściowo, mogły być wykorzystane (jak sugerował odkrywca) jako niezwykle skuteczny system wentylacyjny; gorące, zanieczyszczone powietrze byłoby zasysane z kompleksu tuneli na poziomie sufitu, podczas gdy prądy chłodniejszego powietrza z powierzchni były stale wciągane wzdłuż podłogi.

Ale dopiero gdy mężczyźni zagłębili się w zbocze wzgórza, ujawniła się największa tajemnica tuneli. Tam, ukryty na dnie znacznie bardziej stromego przejścia i za drugim zakrętem w kształcie litery S, który uniemożliwiał dostrzeżenie go aż do ostatniej chwili, płynął podziemny strumień. Mały „podest” wystawał na siarczyste wody, które płynęły z lewej strony na prawą w poprzek tunelu i znikały w ciemnościach. A sama rzeka była gorąca w dotyku – miejscami zbliżała się do temperatury wrzenia.

Warunki w tym niskim punkcie kompleksu tuneli z pewnością były stygmatyczne. Temperatura wzrosła do 120 stopni Fahrenheita, a powietrze cuchnęło siarką. Z ulgą sforsowaliśmy strumień i stromo wznoszące się przejście po drugiej stronie, które w końcu otworzyło się na przedsionek, zorientowany tym razem na spiralny zachód słońca, który Paget nazwał „ukrytym sanktuarium”. Stamtąd, więcej ukrytych schodów wznosiło się na powierzchnię, by wyłonić się za ruinami zbiorników wodnych, które zasilały spa w starożytnym kompleksie świątynnym.

Pole Flegrejskie (po lewej) i Wezuwiusz, według mapy Scipione Breislaka z 1801 roku. Baiae leży na północno-wschodnim krańcu półwyspu Bacoli, na skrajnym zachodnim krańcu Pól.

Czym było to „Wielkie Antrum”, jak określił je Paget? Kto je zbudował i w jakim celu? I kto je zatrzymał? Po dekadzie poszukiwań, on i Jones sformułowali odpowiedzi na te pytania.

System tuneli, jak zaproponowali ci dwaj mężczyźni, został zbudowany przez kapłanów, aby naśladować wizytę w mitycznym podziemnym świecie Greków. W tej interpretacji strumień reprezentował legendarną rzekę Styks, którą zmarli musieli przekroczyć, by dostać się do Hadesu; mała łódź, jak spekulowali odkrywcy, czekała na przystani, by przeprawić gości. Po drugiej stronie ci wtajemniczeni wspięliby się po schodach do ukrytego sanktuarium i tam spotkaliby… kogo? Jedną z możliwości, myślał Paget, była kapłanka udająca kumejską sibyl, i z tego powodu zaczął nazywać kompleks „Antrum Wtajemniczenia”.”

Tunele, zatem, zdaniem Pageta, mogły zostać zbudowane, aby umożliwić kapłanom przekonanie ich patronów – lub po prostu bogatych podróżników – że odbyli podróż przez podziemia. Gorące temperatury panujące pod ziemią i grube warstwy wulkanicznej pary z pewnością sprawiały takie wrażenie. A jeśli odwiedzający byli zmęczeni, zdezorientowani lub może po prostu odurzeni, możliwe było stworzenie potężnego doświadczenia z innego świata, zdolnego przekonać nawet sceptyków.

Ogólny plan kompleksu tuneli, narysowany przez Roberta Pageta. Kliknij dwa razy, aby zobaczyć w wyższej rozdzielczości.

Na korzyść tego argumentu, Paget poszedł dalej, było staranne planowanie tuneli. Rozdzielenie dróg”, z ukrytymi drzwiami, pozwoliłoby partii kapłanów – i „Kumejskiej Sybilli” też, być może – na szybki dostęp do ukrytego sanktuarium, a spotkanie z „rzeką Styks” zostałoby wzmocnione przez sposób, w jaki konstrukcja tuneli w kształcie litery S ukryła jej obecność przed nowymi wtajemniczonymi. Co więcej, system ten ściśle odpowiadał starożytnym mitom dotyczącym wizyt w podziemiach. W Aeniadzie Wergiliusza, na przykład, bohater, Eneasz, przekracza Styks tylko raz w swojej podziemnej podróży, wychodząc z Hadesu inną drogą. Wydaje się, że kompleks tuneli w Baiæ został zbudowany w celu umożliwienia takiej właśnie podróży – a Wergiliusz, według argumentacji Pageta, mieszkał w pobliżu i być może sam był wtajemniczony w misteria Baiæ.

Datowanie budowy kompleksu było większym wyzwaniem. Odkrywcy znaleźli wewnątrz tuneli niewiele dowodów, które mogłyby wskazywać na tożsamość budowniczych – jedynie pion murarski w jednej z nisz i kilka starożytnych graffiti. Jednak pracując w oparciu o założenie, że przejścia stanowiły część otaczającego je kompleksu świątynnego, doszli do wniosku, że najlepiej datować je na późny okres archaiczny, około 550 r. p.n.e. – czyli na czas, w którym podobno żyła kumejska sybilla. Jeśli tak, to kompleks ten był prawie na pewno dziełem greckich kolonistów z samej Kumy. Jeśli chodzi o to, kiedy tunele zostały zatkane, to – jak sądził Maget – musiało to mieć miejsce po czasach Wergiliusza, podczas wczesnego okresu cesarskiego w historii Rzymu. Ale kto dokładnie zlecił tę pracę, ani dlaczego, nie mógł powiedzieć.

Z czasem Paget i Jones rozwiązali przynajmniej niektóre z tajemnic Wielkiego Antrum. W 1965 roku namówili przyjaciela, pułkownika armii amerykańskiej Davida Lewisa i jego syna, by zbadali dla nich Styks za pomocą aparatury nurkowej. Dwaj nurkowie podążyli za strumieniem do tunelu, który dramatycznie się pogłębił i odkryli źródło jego tajemniczego ciepła: dwa źródła wrzącej wody, przegrzanej przez wulkaniczne komory Pól Flegrejskich.

Jedno z dwóch wrzących źródeł, które zasilają „Styks”, sfotografowane w 1965 roku, 250 stóp pod powierzchnią, przez pułkownika Davida Lewisa, U.S. Army.

Czy rozbudowane teorie Pageta i Jonesa są poprawne, pozostaje kwestią dyskusyjną. Że kompleks tuneli służył jakiemuś rytualnemu celowi, trudno wątpić, jeśli namiary kompasowe odkrywców są poprawne, a szczegóły jego niezwykłej konstrukcji wydają się potwierdzać wiele z tego, co mówi Paget. Z alternatywnych wyjaśnień, tylko jedno, że tunele były kiedyś częścią systemu zaprojektowanego do dostarczania gorących, bogatych w minerały wód do łaźni powyżej, wydaje się wiarygodne, choć z pewnością nie wyjaśnia cech takich jak zakręty w kształcie litery S, zaprojektowane tak, by ukryć cuda przed zbliżającymi się zwiedzającymi. Głównym pytaniem może być, czy jest możliwe, aby zobaczyć kanał Pageta z wrzącą wodą głęboko pod ziemią jako coś innego niż celowe przedstawienie jednej z legendarnych rzek, które opasały Hades – jeśli nie samego Styksu, to być może Phlegethon, mitycznej „rzeki ognia”, która w Piekle Dantego gotuje dusze zmarłych. Historycy starożytnego świata nie zaprzeczają, że potężni kapłani byli w pełni zdolni do dokonywania wyszukanych oszustw – niedawny raport geologiczny dotyczący o wiele bardziej znanego greckiego miejsca wyroczni w Delfach wykazał, że szczeliny w skałach w pobliżu przyniosły odurzające i znieczulające gazy na powierzchnię w tym miejscu, sugerując, że mogło ono zostać wybrane i wykorzystane w celu podobnym do tego, który Paget zaproponował w Baiæ.

Jeszcze wiele pozostaje tajemnicą o Wielkim Antrum – nie tylko kłopotliwe pytanie, jak starożytni budowniczowie, pracujący prymitywnymi narzędziami pod koniec epoki brązu, mogli wiedzieć o istnieniu „rzeki Styks”, a tym bardziej wykopać tunel, który tak zgrabnie ją przechwycił. Nie ma żadnego śladu wrzącej rzeki na powierzchni i dopiero w latach 70-tych, po śmierci Pageta, jego współpracownicy odkryli, wstrzykując kolorowe barwniki do jej wód, że wpada ona do morza wiele mil stąd, po północnej stronie przylądka Miseno.

Paget znalazł wysoki na stopę fragment grubo malowanego graffiti blisko wejścia do tuneli. Zinterpretował pierwszą linijkę jako „Illius” („z tego”), a drugą jako skrótowy symbol przedstawiający modlitwę do greckiej bogini Hery.

Wydaje się, że niewiele zmieniło się w Baiæ od czasów Pageta. Jego odkrycia miały bardzo niewielki wpływ na turystykę w starożytnym kurorcie i nawet dziś sieć korytarzy, nad których udrożnieniem pracował tak długo, pozostaje zamknięta i rzadko odwiedzana. Lokalny przewodnik może być wynajęty, ale kompleks pozostaje trudny, gorący i niewygodny do odwiedzenia. Niewiele robi się, aby wykorzystać pomysł, że kiedyś uważano, że jest to wejście do podziemi, a do czasu ponownego zbadania przez wykwalifikowanych archeologów, niewiele więcej można powiedzieć o pochodzeniu i przeznaczeniu tuneli. Ale nawet wśród wielu tajemnic starożytnego świata, Wielkie Antrum nad Zatoką Neapolitańską z pewnością pozostaje wśród najbardziej intrygujących.

Źródła
C.F. Hardie. „The Great Antrum at Baiae.” Papers of the British School at Rome 37 (1969); Peter James and Nick Thorpe. Ancient Inventions. Londyn: Michael O’Mara, 1995; A.G. McKay. Cumae and the Phlegraean Fields. Hamilton, Ont: Cromlech Press, 1972; Daniel Ogden. Magic, Witchcraft and Ghosts in the Greek and Roman Worlds: A Sourcebook. Oxford: Oxford University Press, 2002; R.F. Paget. „The 'Great Antrum’ at Baiae: a Preliminary Report”. Papers of the British School at Rome 35 (1967); R.F. Paget. In the Footsteps of Orpheus: The Story of the Finding and Identifications of the Lost Entrance to Hades, the Oracle of the Dead, the River Styx and the Infernal Regions of the Greeks. London: Robert Hale, 1967; H.W. Parke. Sibyls and Sibylline Prophecy in Classical Antiquity. London: Routledge, 1988; P.B. Wale. „Rozmowa dla 'The Antrum of Initiation, Baia. Włochy’.” BBC h2g2, dostęp 12 sierpnia 2012; Fikrut Yegul. „The Thermo-Mineral Complex at Baiae and De Balneis Puteolanis.” The Art Bulletin 78:1, March 1996.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.