Niewygodna prawda o męskiej samotności

Kilka lat temu, czterech moich męskich przyjaciół i ja spontanicznie zorganizowaliśmy wycieczkę do Peak District. Żaden z nas nie jest dokładnie Bear Grylls, ale spakowaliśmy trochę butów turystycznych, opróżniliśmy Sainsbury’s i zobowiązaliśmy się do 48 godzin we względnej dziczy Derbyshire. Nie pamiętam do końca, jak wpadliśmy na ten pomysł, ale najwyraźniej czuliśmy, że spędzenie weekendu w samotnym, wiejskim domku będzie ważną rzeczą do zrobienia.

Podczas tej podróży wydarzyło się coś fascynującego, choć plan dnia był dość prozaiczny. Większość czasu spędziliśmy na piciu i delikatnym upokarzaniu się nawzajem, jak można się było spodziewać. Była też nieudana próba przyrządzenia wołowego Wellingtona i wyjątkowo nieprzemyślana wędrówka, która zakończyła się niefortunnym incydentem z wtargnięciem na teren posesji. Ale to nie było wszystko.

Related Story

Chociaż wszyscy byliśmy dobrymi przyjaciółmi od czasu studiów, nigdy nie wyjechaliśmy razem. To było wyzwalające, aby opuścić Londyn i złożyć się na mglistym, północnym wrzosowisku. Jako pięciu mężczyzn siedzących wokół kominka w środku pustkowia, czuliśmy się w jakiś sposób bardziej wolni. Wstydliwe obawy i stare urazy zostały uwolnione z dawnych miejsc spoczynku. Byliśmy w stanie zbadać nasze dusze.

Nie spałem całą noc z jednym kolegą, rozmawiając o tym, jak czuliśmy się trochę uwięzieni przez nasze życie, które stało się przedwcześnie ograniczone. Ja chciałem być pisarzem i korespondentem zagranicznym, ale znalazłem się przykuty do pracy w redakcji. On spędził kilka lat pracując w finansach, ale tęsknił za czymś bardziej satysfakcjonującym. To była jedna z tych rzadkich rozmów, które na stałe zapisały się w mojej świadomości. Nigdy nie zapomnę jej siły – ani niezwykłego wpływu, jaki może mieć przebywanie poza domem z grupą bliskich przyjaciół płci męskiej, tworzących atmosferę, która była jednocześnie dość dzika i głęboko komfortowa.

Related Story

Ta podróż, zdałem sobie sprawę kilka miesięcy później, była antytezą samotności. Do tego czasu przeniosłem się jednak do Nowego Jorku, otrzymawszy upragnioną posadę korespondenta. Moje życie gwałtownie przechyliło się z jednego bieguna na drugi – od Londynu, otoczonego przez starych przyjaciół, do Manhattanu, otoczonego przez obcych. Byłam samotna i prawie bez przyjaciół. Po raz pierwszy w życiu byłam naprawdę samotna.

Tak samotny, że zacząłem łaknąć zdawkowego uśmiechu kelnerki w moim lokalnym barze. Każdego ranka cieszyłem się na znajomy ukłon właściciela sklepu na rogu, który sprzedawał mi New York Timesa. Nabrałem też dziwnych nawyków. Długie, nocne spacery po mieście i dziwne, pornograficzne wędrówki na moim laptopie. Czasami czerpałem masochistyczną przyjemność z tego, że czułem się tak odizolowany, pozwalałem miastu obmywać moje poczucie własnej wartości, czułem się jak statysta na obrazie Edwarda Hoppera. Ale przeważnie było to po prostu żałosne.

Moje oczekiwania wobec Nowego Jorku – ludzi, których spotkam, rozmów, które przeprowadzę – były ogromne. Tak wiele z telewizyjnego mitu miasta obraca się wokół przyjaźni: Girls, Seinfeld, Sex and the City i, oczywiście, Przyjaciele. Ale gdzie była moja oddana grupa przezabawnych, dysfunkcyjnych kumpli, którzy pomogliby mi wyjść z drugiego biegu?

Mężczyzna stojący na skale, patrzący na widok, Highlands, Szkocja, Wielka Brytania
crotographyGetty Images

Potrzeby ludzkie

Samotność jest często porównywana do głodu. To brak emocjonalnego wsparcia, fizycznej przyjemności przebywania w towarzystwie kogoś, kto się o ciebie troszczy. Ale miejska izolacja jest własnym rodzajem głodu, a Nowy Jork jest być może najbardziej samotnym miejscem, w którym można być samotnym. Spacerowałem po SoHo lub East Village w sobotni poranek, podziwiając jak bardzo wszyscy wydawali się być zajęci i zaangażowani. Jak to się stało, że oni wszyscy się znają? Dlaczego nie chcieli poznać mnie?

Samotność przypomina depresję, choć to nie to samo

Moje mieszkanie w Williamsburgu na Brooklynie wychodzi na mieniącą się panoramę miasta. To jeden z najbardziej porywających widoków na świecie – chyba że czujesz się samotny. Wtedy drwią z ciebie światła, a każde mrugnięcie jest symbolem ludzi łączących się ze sobą; pijących, śmiejących się, całujących. Wszyscy oprócz mnie.

Related Story

Samotność również jest podobna do depresji, chociaż te dwie choroby nie są takie same. Jedno z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Kalifornijski w San Francisco wykazało, że większość osób, które zgłaszają uczucie samotności, nie ma depresji klinicznej, choć te przypadki się pokrywają. Jeśli chodzi o mnie, nie miałem żadnego chemicznego czy patologicznego powodu, by być nieszczęśliwym podczas tych sześciu miesięcy w Nowym Jorku. Byłam jak komputer, który został odłączony od Internetu. Po prostu potrzebowałem ponownego połączenia. Potrzebowałem przyjaciół.

Ta sensacja z czasem się zmniejszyła. Znalazłem dziewczynę i zdobyłem wystarczająco dużo przyjaciół, aby sobie poradzić. Znów jestem szczęśliwy. Ale to doświadczenie sprawiło, że zainteresowałem się tematem samotności, więc zacząłem o niej czytać i pisać. Przeczytałem „Samotne miasto” Olivii Laing i „Plemię” Sebastiana Jungera. Zagłębiłem się w „Moje zmagania” Karla Ove Knausgaarda, przez które przebiega szeroki szew samotności i rozłączenia. Szybko zdałem sobie sprawę, że nie jestem sam. Miliony innych było tak samo samotnych jak ja – wielu z nich w największych, najbardziej porywających miastach świata, zmagających się z życiem pełnym zewnętrznego sukcesu i wewnętrznej desperacji.

Related Story

Zdałem sobie również sprawę, że istniał element mojego kłopotu, który był dość specyficznie męski. Samotność nie jest zależna od płci, ale mężczyźni w szczególności mają problemy z wyrażaniem głębokich uczuć i tworzeniem znaczących związków. Wielu z nas łatwiej jest rozmawiać o piłce nożnej czy polityce, niż przyznać się do niskiego popędu płciowego czy poczucia niedoceniania w pracy. Nie wiemy, komu o tym powiedzieć, ani jak to powiedzieć. To dlatego niektórzy mężczyźni obsesyjnie lecą do świeckich ewangelistów, takich jak Joe Rogan, Jordan Peterson i Sam Harris, którzy wypełniają braterską próżnię rygorystycznymi badaniami męskiej psychiki i szerzą swoją ewangelię poprzez podcasty i YouTube.

The Boys’ Club

Mężczyźni nie są dobrzy w rozmowach ze sobą, ani w proszeniu o pomoc. To może być banał, ale to prawda. Osobiście wolałbym przez pół godziny błądzić po omacku, niż ryzykować, że wyjdę na niekompetentnego, pytając o drogę. Każda dziewczyna, którą miałem, uważała to za zdumiewające. Potrzebuję poziomu komfortu i znajomości w Peak District, żeby otworzyć się na innego mężczyznę. Większość moich przyjaciół to kobiety, ponieważ ogólnie uważam, że towarzystwo kobiet jest bardziej zrelaksowane i wciągające. Ale aby pomóc mi w negocjowaniu moich najmroczniejszych, najbardziej brutalnych emocji, niezbędne jest towarzystwo prawdziwego mężczyzny. Wątki WhatsApp po prostu tego nie tną, bez względu na to, jak dowcipny jest banter.

Related Story

Następne badania to potwierdzają. Badanie przeprowadzone w 2017 roku na Uniwersytecie w Oksfordzie wykazało, że mężczyźni lepiej wiążą się poprzez kontakt twarzą w twarz i działania, podczas gdy kobietom znacznie łatwiej jest utrzymać emocjonalne połączenie poprzez rozmowy telefoniczne. Nasze struktury społeczne również funkcjonują inaczej. Według badania w czasopiśmie Plos One, męskie przyjaźnie są bardziej prawdopodobne, aby rozkwitać w grupach, podczas gdy kobiety faworyzują interakcje jeden do jednego.

„Co zdecydowało, czy przetrwał z dziewczynami było to, czy podjęli wysiłek, aby porozmawiać ze sobą więcej przez telefon”, powiedział Robin Dunbar, który prowadził badanie Oxford. „Co trzymał się przyjaźnie było robienie rzeczy razem – idąc na mecz piłki nożnej, idąc do pubu na drinka, grając pięć-a-side. Musieli podjąć ten wysiłek. To była bardzo uderzająca różnica między płciami”.

Related Story

Zagadką, przed którą stanąłem w zeszłym roku, było to, jak zdobyć nowych męskich przyjaciół, zadanie, które wydaje się być coraz trudniejsze z wiekiem. Od czasu opuszczenia uniwersytetu, czyli już prawie 10 lat temu, poznałam tylko dwóch bliskich przyjaciół płci męskiej. Było wielu kolegów, koleżanek, towarzyszy do picia i wakacyjnych bromansów, ale nie było nikogo, do kogo mógłbym zadzwonić, gdyby moje życie się rozpadło. Kiedy mężczyźni wkraczają w wiek czterdziestu lat, sytuacja często się pogarsza. Wielu z nich zostaje odizolowanych przez życie rodzinne, przenosząc się na przedmieścia, spotykając się w parach, utrzymując solidną sieć kontaktów zawodowych, ale nie mogąc uzyskać dostępu do rodzaju surowego męskiego towarzystwa, którego potrzebują. A wielu mężczyzn jest o wiele bardziej zależnych od swoich partnerek w kwestii wsparcia emocjonalnego, niż chcieliby przyznać. „Naprawdę trzeba pracować, żeby to wszystko trwało” – mówi jeden z przyjaciół po czterdziestce, który widuje się ze swoimi kolegami coraz rzadziej, odkąd wszyscy założyli rodziny. „Świąteczny drink czy coroczny zjazd to dobra zabawa, ale to nie wystarczy. Nakłonienie ludzi do zaangażowania, kiedy mają do czynienia z małymi dziećmi, jest koszmarem.”

Powiązana historia

Jak zdobyć męskich przyjaciół po trzydziestce i czterdziestce? Jak stworzyć te doświadczenia spajające? Jest to zaskakująco trudne. Możesz poznać ludzi w pracy, a może w drużynie sportowej. Ale zbyt często napotyka się na barierę. Kiedy byłam pierwszy raz w Nowym Jorku, dość często spotykałam się z facetami, którzy mi się podobali – nawet szliśmy na kilka piw. Ale co potem? Druga męska randka to trochę dziwne uczucie. Po prostu nie wiadomo, co będzie dalej.

Odizolowana społeczność

Niektóre z przyczyn współczesnej samotności odnoszą się do stopnia, w jakim odeszliśmy od naszych plemiennych, ewolucyjnych korzeni. Technologia jest oczywiście jednym z winowajców. Znasz tę teorię: łącząc nas wszystkich razem, media społecznościowe w jakiś sposób zdołały nas jeszcze bardziej od siebie oddalić. W badaniu przeprowadzonym wśród dorosłych w wieku od 19 do 32 lat, osoby, które deklarowały, że spędzają ponad dwie godziny dziennie na mediach społecznościowych, dwukrotnie częściej opisywały uczucie „odstawania” lub izolacji. Nasze cyfrowe więzi mogą sprawiać wrażenie prawdziwych, ale często okazują się słabe i niesatysfakcjonujące – upiorne imitacje kontaktów międzyludzkich.

Jedną z największych przeszkód w budowaniu współczesnych przyjaźni jest czas, który staje się coraz rzadszym dobrem

Inną jest hiperurbanizacja i rozpad tradycyjnych społeczności. Tak wielu z nas „gra w kręgle w pojedynkę”, jak ujął to amerykański politolog Robert D Putnam w swojej książce o upadku życia obywatelskiego. Coraz więcej ludzi bierze się za kręgle, zauważył, ale coraz mniej robi to w zorganizowanych zespołach i ligach.

Powiązana historia

Wychowałem się w bliskiej społeczności żydowskiej w północnym Londynie. Jako dziecko znałem imiona co najmniej połowy ludzi z mojej ulicy. Moi dziadkowie mieszkali sześć drzwi dalej, a moi kuzyni na sąsiedniej ulicy. W tamtych czasach często uważałem to plotkarskie, wiejskie życie za klaustrofobiczne, ale w jednej chwili zamieniłbym je na anonimowość moich ostatnich czterech bloków mieszkalnych. Od dekady nie odbyłem żadnej sensownej rozmowy z sąsiadem. Nie wiedziałbym, gdzie zostawić komplet zapasowych kluczy.

depresja
pixelliebeGetty Images

Jedną z największych przeszkód w budowaniu współczesnych przyjaźni jest czas, coraz rzadszy towar. Przyjaźnie potrzebują czasu, jak roślina potrzebuje wody. W niedawnym badaniu opublikowanym w czasopiśmie Journal of Social and Personal Relationships oszacowano, że średnio potrzeba około 90 godzin spędzonych z kimś, zanim uznasz go za prawdziwego przyjaciela, a 200, aby stać się „bliskim”.

Related Story

Ale to kwestia jakości, a nie tylko ilości. Przyjaźnie wymagają głębokiego czasu – nocy, kiedy masz ochotę na pięć drinków, a nie jednego, lub niedzieli, kiedy masz ochotę na wymyślenie płomiennego pieczonego obiadu, a nie tylko na nadrobienie zaległości przy hamburgerze. Jeden bender jest wart 100 szybkich połówek po pracy.

Prośby do przyjaciela

Niektórzy mężczyźni pracują nad znalezieniem rozwiązań tych problemów. Jestem ambiwalentny wobec polityki kanadyjskiego psychologa Jordana Petersona, ale fakt, że on i wielu jemu podobnych stało się tak popularnych, jest znakiem, że mężczyźni tęsknią za emocjonalną i głęboką rozmową. Niedawno natknęłam się na Evryman Project, założony przez Dana Doty’ego, filmowca i przewodnika przyrodniczego, który zaobserwował w swojej pracy, że mężczyźni desperacko poszukują sposobu na ponowne połączenie się ze sobą. W ramach projektu mężczyźni wyjeżdżają w dzikie ostępy Berkshires lub Parku Narodowego Yellowstone; tam medytują i wędrują, ale ich najważniejszym zadaniem jest usiąść w kręgu i obnażyć swoje dusze. „Prosty akt wyraźnego zebrania się razem z zamiarem otwarcia się, podzielenia się tym wszystkim, czym zwykle się nie dzielimy, jest niewiarygodnie potężny” – mówi Doty. „To nie musi być dużo bardziej skomplikowane niż to”.

Related Story

Większość uczestników Evryman jest w wieku od 26 do 42 lat, czyli w okresie, kiedy mężczyźni zostawiają za sobą swoje młodzieńcze kręgi i samotnie wyruszają w bezlitosny świat. Celem Doty’ego jest nakłonienie mężczyzn w sytuacjach społecznych do emocjonalnego zabijania. Używa on następującego równania: wrażliwość x czas = głębia połączenia. Poprzez wzmocnienie poziomu wrażliwości Doty wierzy, że może zredukować czas potrzebny mężczyznom na nawiązanie prawdziwych przyjaźni. „Możemy pójść do baru i porozmawiać o baseballu, a potem może trochę się otworzyć” – mówi. „Albo – żeby to było z korzyścią dla mnie, żebym mógł cieszyć się życiem i być zdrowym – moglibyśmy po prostu skończyć z tym gównem: oto kim jestem. Moglibyśmy stworzyć więzi, które coś znaczą, po prostu pójść w tym kierunku.”

Musimy umieścić bliskie przyjaźnie w centrum naszych planów życiowych, pracować nad nimi strategicznie

Uczestniczyłem w kilku sesjach grupowych Evrymana w Nowym Jorku i choć uważam je za fascynujące, jestem zbyt obciążony brytyjskim cynizmem, by w pełni się zaangażować. Chcę, aby moje przyjaźnie były organiczne, a nie wykuwane w kuchence mikrofalowej New Age zorganizowanego łączenia się z dziką przyrodą.

Related Story

W idealnym świecie, przyznaje Doty, jego organizacja nie musiałaby wypełniać luki w przyjaźni i łączności w życiu ludzi. Ale w tym świecie, dla wielu mężczyzn, projekty takie jak Evryman są coraz bardziej niezbędne. Dla mnie lekcja z mojego własnego doświadczenia samotności jest taka, że musimy umieścić bliskie przyjaźnie w centrum naszych planów życiowych – pracować nad nimi strategicznie, całym sercem i nieustannie, w taki sam sposób, w jaki można pracować nad małżeństwem lub karierą. Wierzę, że każdy z nas potrzebuje domku gdzieś na mglistym wrzosowisku, wypełnionego ludźmi, którym ufamy. W przeciwnym razie, wszyscy skończymy samotnie grając w kręgle.

Ta zawartość jest tworzona i utrzymywana przez stronę trzecią, i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom w podaniu ich adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnej treści można znaleźć na stronie piano.io

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.