Przed świtem 4 czerwca 1629 roku Batavia, statek Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, uderzyła w rafę przy Wyspach Abrolhos, około 70 kilometrów od wybrzeża Australii Zachodniej. Ponad siedem miesięcy wcześniej statek opuścił Holandię, aby dotrzeć do miasta Batavia (dzisiejsza Dżakarta), przewożąc srebro, złoto i klejnoty oraz 341 pasażerów i załogę. Podczas katastrofy statku 40 z nich utonęło. Pozostali znaleźli bezpieczeństwo na pobliskiej wyspie. Pelsaerta zszokowała nie tylko skala zabójstw, ale także ich okrucieństwo: ofiary były wielokrotnie dźgane nożem, podrzynano im gardła tępymi nożami lub rozłupywano głowy siekierą. W swojej relacji z tych wydarzeń Pelsaert próbował zrozumieć, co się stało. Żaden chrześcijanin nie mógł tego zrobić. To musiało być dzieło diabła. Mutiny, wrak statku, skarby, brutalne morderstwa i „szczęśliwe” zakończenie dla 116 osób, które przeżyły: to wszystko brzmi jak scenariusz hollywoodzkiego filmu. Nic więc dziwnego, że Russell Crowe kupił prawa do powieści Hugh Edwardsa Wyspa gniewnych duchów, która opowiada o katastrofie statku i jego ponownym odnalezieniu w 1963 roku. Tragiczna historia Batavii stała się inspiracją dla powieści, sztuki teatralnej, piosenek, opery, musicalu i słuchowisk radiowych, a obecnie jest przedmiotem wystawy łączącej sztukę i naukę w Lawrence Wilson Art Gallery na Uniwersytecie Zachodniej Australii. W ciągu kilku miesięcy od katastrofy statku w Holandii ukazały się drukiem pierwsze krótkie relacje. W 1647 r. ukazały się zapiski Pelsaerta pod tytułem Ongeluckige Voyagie, Van 't Schip Batavia (Podróż przez Batawię).Nie dziwi więc, że sensacyjna relacja Pelsaerta okazała się sporym sukcesem. W następnych dziesięcioleciach była kilkakrotnie wznawiana. Makabryczne morderstwa na wyspach Abrolhos nieco straciły na znaczeniu w XVIII i na początku XIX wieku. Ale w latach 90. XIX wieku ponownie trafiły do wyobraźni publicznej, między innymi dlatego, że Perth’s Western Mail wybrał, nieco osobliwie, swój świąteczny numer (1897), aby opublikować pełne angielskie tłumaczenie relacji Pelsaerta. Od tego czasu powstały liczne powieści i retellingi tej opowieści. Bruce Beresford wyreżyserował film telewizyjny z 1973 roku. Wielu opowieściom towarzyszyły ilustracje. Ale wrak wywołał zaskakująco mało reakcji ze strony artystów plastyków. W nowej wystawie, dwaj artyści z Perth, Robert Cleworth i Paul Uhlmann, współpracowali z zespołem archeologów z University of Western Australia, którzy niedawno odkopali kilka nowych pochówków ofiar morderstwa na Beacon Island. Wystawa obejmuje prezentację tych ostatnich wykopalisk oraz projekcje miejsc grobów wraz z pracami Clewortha i Uhlmanna. Odwołując się do szkieletów i czaszek, obaj artyści tworzą nowe formy współczesnego memento mori, czyli dzieł sztuki, które przypominają nam, że wszyscy musimy umrzeć. Wielka część prezentowanych prac inspirowana jest sztuką i życiem Johannesa Torrentiusa, holenderskiego malarza skazanego w 1628 roku za rzekome bluźnierstwo, herezję i satanizm. Chociaż Torrentius nie znajdował się na pokładzie Batavii, powszechnie uważano, że inspirował Cornelisza w jego makabrycznych czynach. Poza jego heretyckimi wypowiedziami na temat religii, Torrentius obraził holenderskich kalwinistów wieloma sprośnymi obrazami. Wszystkie te transgresyjne dzieła zostały zniszczone, ale tytuły takie jak Kobieta sikająca do ucha mężczyzny dają pewne wskazówki co do ich tematyki. Ironicznie, jedynym obrazem Torrentiusa, który przetrwał, jest alegoryczna martwa natura, która przestrzega przed nieumiarkowanym zachowaniem. Za życia malarz stworzył wiele obrazów vanitas, dzieł podejmujących temat próżności życia, z pomocą camera obscura, zaciemnionego pudełka, w którym soczewka wyświetla zewnętrzny obraz – prekursora naszych współczesnych aparatów fotograficznych. Uhlmann wykorzystał to samo urządzenie do stworzenia tryptyku odbitek fotograficznych, które ukazują czaszkę jednej z ofiar morderstwa w Batavii pod trzema różnymi kątami. Czaszka, odnaleziona w 1964 roku, pozbawiona była małego fragmentu kostnego, będącego wynikiem uderzenia w głowę. Fragment ten został odnaleziony podczas ostatnich wykopalisk. Uhlmann wykorzystał zarówno umiejętności i fragment w swoim studium, aby pokazać nietrwałość życia i przemijanie czaszki. Czaszki również wyróżniają się w obrazach na wystawie Cleworth, a nie tylko czaszki ludzi, ale także, że z wallaby. Czaszka świadczy o głodzie i trudzie ofiar: walabie nie były rdzennymi mieszkańcami Beacon Island i musiały zostać tam przywiezione przez rozbitków. To kolejny przykład na to, jak sztuka i nauka łączą się w tej wystawie. Drugi obraz Clewortha przedstawia dwie dłonie unoszące się na tle głęboko błękitnego tła. Szerokie pociągnięcia pędzla przywołują na myśl morze otaczające wyspy. Ręce te należą do głównego buntownika, Cornelisza. Nieco ironicznie, nikt nie zginął z tych rąk podczas rządów terroru. Cornelisz kazał zabijać swoim kolesiom, zamiast samemu dokonywać morderstw. Niemniej jednak, kiedy Pelsaert powrócił na cmentarz w Batawii i natychmiast wymierzył sprawiedliwość, kazał odciąć Corneliszowi ręce, zanim ten został powieszony na szubienicy. Te dzieła sztuki nie opowiadają po prostu historii Batawii i jej okrutnego następstwa. Badają one nexus sztuki i nauki, wykorzystując procesy podobne do tych z XVII wieku. Nie tylko oferują refleksje na temat niewyobrażalnego okrucieństwa, które miało miejsce cztery wieki temu, ale prowokują do nowego odczytania minionych wydarzeń. Batavia: Giving Voice to the Voiceless znajduje się w Lawrence Wilson Art Gallery do 9 grudnia 2017 r. .Opowiadanie o okropnościach Batawii
Medytując nad śmiertelnością