Ostrożnie: Building in a Wetland Can Be Hazardous to Your House

Caution: Building in a Wetland Can Be Hazardous to Your House

Deweloperzy skubią małe podmokłe tereny w kraju, tworząc duże problemy w procesie dla wielu właścicieli domów

  • Michael Lipske
  • Jun 01, 1998

„Zbuduj swój dom na podmokłym terenie, a masz hobby do końca życia”, ostrzega Ed Perry. „Będziesz walczył z tą wodą na zawsze.”
Student zalanych piwnic i popękanych fundamentów, Perry wie, o czym mówi. Badając nielegalnie wypełnione mokradła w Pensylwanii dla U.S. Fish and Wildlife Service (FWS), biolog odwiedził mnóstwo domów zbudowanych tam, gdzie woda naturalnie płynie i współczuł zasmuconym właścicielom zalanych poziomów. Lekcja, mówi Perry, jest taka, że budowniczowie domów, którzy manipulują nawet małymi terenami podmokłymi, mogą mieć duże problemy.
Kłopoty, które odkrywa Perry, nigdy nie powinny mieć miejsca. Mokradła są doskonałe w oczyszczaniu zanieczyszczonej wody, uzupełnianiu warstw wodonośnych i zamieszkiwaniu przez dzikie zwierzęta. Ale prawie zawsze są to okropne miejsca na budowę domów.
Tylko około 5 procent powierzchni lądowej w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych stanowią tereny podmokłe. Ale te strefy przejściowe – ani całkowicie suche, ani całkowicie płynne – są niezwykle cenne, zwłaszcza jeśli chodzi o kontrolowanie powodzi. Mokradła działają jak naturalne gąbki na krajobrazie, pochłaniając, a następnie stopniowo uwalniając wody burzowe i zmniejszając szkody powodziowe.
Na Środkowym Zachodzie, gdzie tysiące domów zostało dotkniętych niszczycielskimi powodziami na początku lat 90-tych, ponad 17 milionów akrów mokradeł zostało zabudowanych lub zaoranych w dorzeczach rzek Mississippi i Missouri; badanie FWS wykazało, że te zniszczone mokradła mogły pomieścić wystarczającą ilość wody rzecznej do zalania 1000 boisk piłkarskich na głębokość ponad czterech mil. Zamiast tego duża część tej wody przelała się przez wały przeciwpowodziowe i trafiła do domów ludzi.
Gdy tereny podmokłe są wypełnione, woda, która je nawilżyła, musi gdzieś odpłynąć. Jeśli nie wsiąka z powrotem do piwnicy domu zbudowanego na byłym mokradle, woda prawdopodobnie przecieka do wcześniej suchych domów właścicieli nieruchomości położonych w dole rzeki.
To właśnie stało się niedawno w Górach Pocono w hrabstwie Monroe w Pensylwanii, po tym, jak deweloper osuszył półhektarowy zalesiony teren podmokły, a następnie wykopał kanał przez środek nieruchomości. Dzięki temu rowowi „gąbka nie zachowywała się już jak gąbka”, mówi Craig Todd, kierownik okręgu konserwatorskiego hrabstwa Monroe. Woda burzowa przelewająca się przez osuszony teren podmokły „skończyła tworząc największy erodowany wąwóz w naszym hrabstwie”, mówi. Zatkała miejskie przepusty i zalała dwa domy w dole rzeki.Ed Perry przygotował liczne raporty przepełnione zdjęciami sezonowych mokradeł – niektóre z nich to „miejsca, do których trzeba mieć buty na biodra”, jak mówi – gdzie pozbawieni skrupułów budowniczowie próbowali sprzedawać działki mieszkaniowe podczas suchych miesięcy. Sytuację pogarsza krajowa polityka, która daje deweloperom ogólną zgodę na budowę domów i innych struktur na wielu małych terenach podmokłych.
Ogólnokrajowy program pozwoleń Korpusu Inżynierów Armii Stanów Zjednoczonych został utworzony w 1977 roku, aby zapewnić deweloperom i innym potencjalnym wypełniaczom terenów podmokłych szybkie odpowiedzi na skromne projekty. Chodziło o to, by oszczędzić obywatelom biurokracji, gdy starali się o zgodę Korpusu (który reguluje działalność na terenach podmokłych na mocy federalnej ustawy Clean Water Act) na projekty, które mają tylko niewielki wpływ na środowisko. Jednak krytycy ogólnokrajowych pozwoleń twierdzą, że program niszczy tysiące akrów cennych terenów podmokłych rocznie, zazwyczaj w postaci małych mokradeł.
„Większość wypełnień, które mają miejsce w całym kraju, to stosunkowo niewielkie wypełnienia o powierzchni mniejszej niż pół akra” – mówi Perry o podejściu do niszczenia zasobów naturalnych „za grosze”.
Dla Tony’ego Turriniego, prawnika National Wildlife Federation, specjalizującego się w przepisach dotyczących terenów podmokłych, małe, pozornie nieszkodliwe wypełnienia dozwolone przez ogólnokrajowy program pozwoleń Korpusu stanowią krytyczny problem. „To, o czym mówimy, to fragmentaryczne usuwanie zasobów”, mówi Turrini. „Jest to kawałek tu, kawałek tam, ale łącznie widzimy niezwykle znaczące straty”. Nawet nie biorąc pod uwagę naturalnych korzyści, jakie zapewniają tereny podmokłe, pozostaje faktem, że budowanie na takich obszarach nie ma sensu.
Jedno z najbardziej kontrowersyjnych zezwoleń Korpusu, znane jako Nationwide Permit 26, pozwalało w pewnych okolicznościach na wypełnienie aż 10 akrów terenów podmokłych. Ekolodzy od dawna krytykują Nationwide Permit 26 jako przyczynę ponad połowy wszystkich zniszczeń terenów podmokłych, do których dochodzi co roku w tym kraju. Pod groźbą pozwu sądowego ze strony NWF i innych grup, Korpus zgodził się ostatnio na stopniowe wycofanie tego zezwolenia w ciągu najbliższych dwóch lat.
Teraz inne zezwolenie – ogólnokrajowe zezwolenie nr 29 – znalazło się pod ostrzałem obrońców przyrody. Przyjęte przez Korpus w 1995 roku, pozwolenie to daje przyspieszoną zgodę na wypełnienie aż pół akra terenów podmokłych w celu budowy domów jednorodzinnych i takich elementów towarzyszących jak szamba czy baseny.
„W przypadku Nationwide Permit 29, Korpus powiedział, że półakrowe wypełnienia są z natury nieistotne”, mówi Turrini. „Ale wiele badań dokumentuje, że jeziora playa, prerie potholes i vernal pools – wszystkie tereny podmokłe, które są często mniejsze niż pół akra w wielkości – mają bardzo znaczące wartości środowiskowe.”
Korpus utrzymuje, że jego nowe pozwolenie będzie miało minimalny wpływ na krajowe tereny podmokłe. Ale urzędnicy w północno-wschodniej Pensylwanii Pocono Plateau martwią się, że pozwolenie może spowodować zniszczenie tysięcy akrów niezagospodarowanych małych mokradeł. Płaskowyż jest domem dla około 30 procent mokradeł w stanie.
Ten sam dziewiczy region znajduje się w zasięgu swobodnej jazdy samochodem jednej dziesiątej populacji kraju. Co więcej, istnieją tysiące niezagospodarowanych terenów pod budowę domów, wiele z nich z terenami podmokłymi, w podziałach dokonanych podczas boomu na domy wakacyjne w Poconos w latach 70-tych i 80-tych. Urzędnik The Nature Conservancy przydzielony do Poconos nazywa puste działki, niezagospodarowane z powodu recesji z końca lat 80-tych, „mieczem Damoklesa nad tym obszarem.”
Dobrą wiadomością w Poconos jest to, że lokalne władze przyjęły przepisy, aby kierować wzrost z dala od terenów podmokłych. Zła wiadomość jest taka, że luźne podejście Army Corps of Engineers do rozwoju terenów podmokłych może zniweczyć te wysiłki. Jak mówi Perry z FWS: „Lokalni mieszkańcy wymyślili te wszystkie rozporządzenia dotyczące zagospodarowania przestrzennego i przepisy, aby powstrzymać ludzi przed wypełnianiem terenów podmokłych, a rząd federalny wydaje teraz ogólne pozwolenie, które im na to pozwala. Ci ludzie czują się tak, jakby wyciągnięto spod nich dywan.”
Kilka stanów na zachód, obrońcy przyrody zidentyfikowali więcej terenów podmokłych zagrożonych przez pozwolenie Korpusu na budowę domów, w tym przypadku na działkach, które zostały wytyczone dziesiątki lat temu – a które teraz wydają się gotowe do rozwoju – na bagnach i cedrowych mokradłach wzdłuż linii brzegowej jeziora Michigan. Scott McEwen z Tip of the Mitt Watershed Council, grupy non-profit w Michigan, obawia się, że Nationwide Permit 29 przyspieszy zapełnianie wielu małych działek nadbrzeżnych, które razem wzięte stanowią siedlisko narybku dla ryb takich jak szczupak i walleye i które służą jako miejsca postoju dla warblersów i innych ptaków neotropikalnych migrujących przez Wielkie Jeziora do Kanady. „Na tym obszarze, gdzie jest tak wiele nacisków na rozwój drugich domów, wystąpi ogromny skumulowany wpływ”, mówi.
Wypełnienie jednej małej działki terenów podmokłych może wydawać się nieszkodliwe, ale szkody sumują się, gdy kilku właścicieli nieruchomości w dziale wodnym również zaczyna odwadniać i budować. Dlatego obrońcy przyrody są zaniepokojeni, że program zezwoleń Korpusu Armii pomaga skubać cenne tereny podmokłe w kraju. Ich obawy wydają się uzasadnione. W chwili pisania tego tekstu Korpus Armii przygotowywał się do wydania 16 kolejnych ogólnokrajowych pozwoleń na przegląd, w tym jednego, które pozwoliłoby na zasypanie aż trzech akrów terenów podmokłych.
„Tracimy naszą bazę terenów podmokłych nie z powodu dużych projektów, ale z powodu mnóstwa małych zasypów, które nie są odpowiednio regulowane” – mówi Turrini z NWF. Biorąc pod uwagę wszystkie zalety terenów podmokłych – od ochrony ludzi przed powodziami po zapewnianie siedlisk dla dzikich zwierząt – brak ocalenia nawet najmniejszego skrawka torfowiska lub bagna, dodaje, „równa się wylewaniu cennych zasobów do kosza.”

Pisarz Michael Lipske mieszka w Waszyngtonie, D.C.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.