Jest balsamiczny czwartkowy poranek w dzielnicy New Lots we wschodnim Nowym Jorku, Brooklyn, 70F (21C) i słonecznie w ostatnim dniu marca. Małe grupy mężczyzn w średnim wieku rozmawiają przed bodegami i na schodach małych, bliźniaczych, ceglanych domów, które są powszechne w tej okolicy. Matki i babcie pchają wózki i pilnują dzieci w wieku przedszkolnym, które podskakują i skaczą, ciesząc się z przedsezonowego ciepła. Chodniki obudziły się.
Życie uliczne we Wschodnim Nowym Jorku jest ruchliwe, ale nie zawsze przyjazne. Dzielnica jest jedną z najbiedniejszych w mieście, z około połową mieszkańców żyjących poniżej granicy ubóstwa. Jest też jedną z najbardziej podzielonych. Prawie 95% mieszkańców to czarni lub Latynosi, a tylko 1% to biali. Obszar ten należy również do najbardziej brutalnych dzielnic w Nowym Jorku, ze szczególnie wysokim poziomem zabójstw, przestępstw i napaści seksualnych.
Naukowcy społeczni czasami nazywają East New York społecznie odizolowanym, ponieważ jego peryferyjne położenie i ograniczone opcje transportu publicznego ograniczają dostęp do możliwości w innych częściach miasta, podczas gdy ludzie, którzy tam nie mieszkają, mają mało powodów, by je odwiedzać i silne bodźce, by trzymać się z dala. Warunki takie jak te są złe dla wszystkich, ale badania pokazują, że są one szczególnie zdradliwe dla starszych, chorych i słabych ludzi, którzy są skłonni do zaszycia się w swoich mieszkaniach.
Życie w takim miejscu jak Wschodni Nowy Jork wymaga opracowania strategii radzenia sobie z problemami, a dla wielu mieszkańców, szczególnie tych starszych i młodszych, kluczem jest znalezienie bezpiecznego schronienia. W ten i każdy inny czwartkowy poranek tej wiosny wielu mieszkańców, którzy w przeciwnym razie zostaliby sami w domu, zbierze się w najbardziej wykorzystywanym obiekcie użyteczności publicznej w dzielnicy: w bibliotece New Lots Branch.
Biblioteki nie są instytucjami, które większość badaczy społecznych, decydentów i liderów społeczności zazwyczaj przywołuje, kiedy dyskutują o kapitale społecznym i sposobach jego budowania. Ale oferują one coś dla każdego, niezależnie od tego, czy jest się obywatelem, stałym mieszkańcem, czy nawet skazanym za przestępstwo – i to wszystko za darmo. Prowadząc badania w Nowym Jorku, dowiedziałem się, że biblioteki i ich infrastruktura społeczna są niezbędne nie tylko dla żywotności dzielnicy, ale także dla buforowania wszelkiego rodzaju problemów osobistych – w tym izolacji i samotności.
Dodatkowe usługi i programy, które zapewniają osobom starszym, są szczególnie ważne. W 2016 r. ponad 12 milionów Amerykanów w wieku 65 lat i starszych żyje samotnie, a szeregi tych, którzy starzeją się samotnie, stale rosną w dużej części świata. Chociaż większość osób w takiej sytuacji jest aktywna społecznie, ryzyko izolacji jest ogromne. W dzielnicach, gdzie przestępczość jest wysoka lub infrastruktura społeczna jest wyczerpana, starsi ludzie częściej pozostają w domu, sami, po prostu dlatego, że brakuje im atrakcyjnych miejsc, do których mogliby się udać.
Jest więcej ludzi żyjących samotnie niż w jakimkolwiek momencie w historii. Jest to niepokojące, ponieważ, jak pokazuje duża część badań naukowych, izolacja społeczna i samotność mogą być równie niebezpieczne jak bardziej nagłośnione zagrożenia dla zdrowia, w tym otyłość i palenie. I choć problemy te mogą być szczególnie dotkliwe dla osób starszych w dzielnicach borykających się z problemami, takich jak wschodni Nowy Jork, nie są one ograniczone do nich.
Pomyślmy o Denise, fotografce mody po trzydziestce, którą spotkałam na piętrze dla dzieci w bibliotece Seward Park w chłodny kwietniowy poranek. Ma na sobie dżinsy, długi czarny płaszcz i duże okulary w kształcie żółwiej skorupy. Podłoga dla dzieci może nie jest już jej drugim domem, nie odkąd jej córka zaczęła uczęszczać do przedszkola, ale przez kilka pierwszych lat bycia matką Denise była tu prawie codziennie.
„Mieszkam blisko”, mówi mi. „Przeprowadziliśmy się tutaj sześć lat temu. Nie zastanawiałam się nad tym, co to znaczy mieszkać przy bibliotece, w ogóle. Ale to miejsce stało się dla mnie bardzo drogie. Tak wiele dobrych rzeczy wydarzyło się dzięki temu, że tu przychodzimy.” Denise przestała pracować, gdy urodziła się jej córka, ale jej mąż, adwokat, nie. Wręcz przeciwnie, wymagania dotyczące jego czasu wzrosły, a on pracował do wieczora, pozostawiając ją w małym mieszkaniu na Manhattanie z dzieckiem, które intensywnie kochała, ale także z poczuciem samotności przekraczającym wszystko, czego doświadczyła wcześniej.
„Miałam dość ciężki przypadek depresji poporodowej”, mówi mi. „Były dni, kiedy wyjście z mieszkania było po prostu ogromną walką. Nagle przeszłam z pracy, którą uwielbiałam, do spędzania całego czasu w domu, próbując zająć się rzeczami, które naprawdę mają znaczenie, ale których nie wiedziałam, jak robić. Czułam się jakbym była w okopach, wiesz? Można zwariować w ten sposób. Musiałam się wydostać, ale to było trudne. I nie wiedziałam, dokąd iść.”
Na początku Denise próbowała zabierać dziecko do kawiarni, mając nadzieję, że zdrzemnie się lub odpocznie w spokoju, podczas gdy ona będzie korzystać z Internetu lub czytać. Tak się nie stało. „Chodziłam do Starbucksa, a tam wszyscy ludzie pracowali lub mieli spotkania. To miejsce dla dorosłych, prawda? Kiedy dziecko zaczyna płakać, wszyscy się odwracają i gapią na ciebie. To jest jak: 'Co ty tu robisz? Nie możesz jej zabrać? To zdecydowanie nie jest przyjazne dzieciom.”
Denise spędzała czas w bibliotekach jako dziecko w Kalifornii, ale nie korzystała z systemu zbyt często od czasu przeprowadzki na Manhattan. Jednak pewnego szczególnie stresującego dnia wsadziła córkę do wózka i zabrała ją do biblioteki w Seward Park, żeby zobaczyć, co tam jest. „Tego dnia otworzył się przed nami cały świat” – wspomina. „Były tam oczywiście książki. Nie możesz mieć ich zbyt wiele, kiedy mieszkasz w małym mieszkaniu, ale tutaj jest ich więcej niż moglibyśmy kiedykolwiek przeczytać. I wtedy odkryłam, że istnieje cała scena towarzyska między wszystkimi, którzy tu przychodzą.”
Wypytałam dziesiątki ludzi o ich wspomnienia z dorastania w bibliotekach i dowiedziałam się o wszystkich rodzajach sposobów, w jakie to doświadczenie miało znaczenie: odkrycie zainteresowania, którego nigdy by nie znaleźli bez bibliotekarzy. Poczucie wyzwolenia, odpowiedzialności, inteligencji. Nawiązywanie nowych relacji, pogłębianie starych. Poczucie, w niektórych przypadkach po raz pierwszy, że należą.
***
Sharon Marcus dorastała w rodzinie z klasy robotniczej w Queens, gdzie pieniądze były ograniczone i wszyscy byli zajęci. „Dom nie był spokojny” – wspomina. „A park, w którym spędzałam dużo czasu, był hałaśliwy. Nigdy nie było tam miejsca, w którym można by usiąść i pobyć samemu. Byłam introwertyczką i potrzebowałam czasu, kiedy nie miałam zamiaru z nikim rozmawiać. Chciałam czytać tak długo, jak chciałam, być całkowicie odpowiedzialna za swój czas, swoją energię, za to, jak wykorzystuję swoją uwagę, gdzie ją kieruję, na jak długo. A biblioteka była miejscem, do którego mogłam pójść i ignorować ludzi, ale wiedziałam też, że nie jestem sama.”
Marcus ma żywe wspomnienia książek, które czytała w swojej filii biblioteki. Zaczęło się od opowieści o zwykłych dzieciach w Nowym Jorku, które żyją życiem bardzo różnym od jej własnego, a z czasem zainteresowały ją książki o aktorkach i gwiazdach filmowych. „Pamiętam, że znalazłam całą masę biografii kobiet, które były królowymi i świętymi. Nawet teraz fizycznie widzę, gdzie w budynku znajdował się ten dział. Interesowały mnie królowe, bo niby dlaczego miałabym nie być? Były jak mężczyźni, którzy coś zrobili.
„Nie wiem, jak zorganizowali tę sekcję, ale zasadniczo była o kobietach, które coś osiągnęły. Pochłonęłam ją”
Biblioteka stała się dla Marcus jeszcze ważniejsza, gdy weszła w okres dojrzewania. „Byłam nieśmiała, ale nikt nie sprawiał, że czułam się dziwnie. Nikt też nie traktował mnie tak, jakbym była wyjątkowa czy super inteligentna. Byli po prostu neutralni. I to, moim zdaniem, był prawdziwy dar. To sprawiło, że biblioteka stała się przestrzenią przyzwolenia, nie zachęty, która popycha cię w określonym kierunku, gdzie czujesz, że ludzie cię obserwują i wyrażają swoją aprobatę, ale po prostu wolności w dążeniu do tego, co chcesz.”
Żadne inne miejsce w życiu Marcusa nie działało w ten sposób: nie dom, gdzie rodzice kontrolowali jej wybory; nie synagoga, gdzie czuła silną presję moralną, ale nie miała poczucia przynależności; nie szkoła, gdzie nauczyciele i personel byli szybcy w osądzaniu. Nauczyła się, że biblioteka może zaspokoić prawie wszystkie jej zainteresowania, zwłaszcza jeśli opuściła swoją dzielnicę i odwiedziła główną bibliotekę w Queens lub oszałamiającą bibliotekę centralną na 42 ulicy i Piątej Alei na Manhattanie.
„Pamiętam, że poszłam tam, aby zrobić dużą pracę naukową w szkole średniej,” wyjaśnia. „To było przed Internetem, a znalezienie rzeczy wymagało o wiele więcej wysiłku … Zdałem sobie sprawę, że były wszystkie te rzeczy, które chciałem zrozumieć o tym, jak świat działa, i że tutaj mogę znaleźć odpowiedzi poprzez książki i czytanie.”
Do dziś pozostaje bywalczynią, choć teraz, gdy jest profesorem języka angielskiego i literatury porównawczej Orlando Harrimana na Uniwersytecie Columbia, znalezienie czasu na wizyty w bibliotece publicznej nie jest tak łatwe, jak wtedy, gdy była dzieckiem.
Jelani Cobb, który dorastał w Hollis, Queens, w latach 70. XX wieku, również uważa, że najważniejsza część jego edukacji miała miejsce w sąsiedniej bibliotece. Jego ojciec, który wyemigrował z południowej Georgii, był elektrykiem, który zaczął pracować w wieku dziewięciu lat i miał tylko trzecioklasowe wykształcenie; jego matka, z Alabamy, miała wykształcenie średnie.
„Byliby bardzo dumni z czytania gazety każdego dnia”, mówi, „chodząc do biblioteki, wyciągając książki i tak dalej, uzupełniając to, czego nie dostali jako dzieci.”
Cobb pamięta, jak dostał swoją pierwszą kartę biblioteczną w wieku około dziewięciu lat w bibliotece publicznej przy 204th Street i Hollis Avenue.
„Powiedziałem, że chcę dostać kartę biblioteczną. Myślę, że jeśli byłeś wystarczająco dorosły, aby podpisać się swoim nazwiskiem, mogłeś dostać kartę. A ona dała mi to! Podpisałem swoje nazwisko i karta była moja!”
Jedna z pierwszych książek, które wyjął była o Thomasie Edisonie, i donosiła, że jako dziecko Edison czytał stos książek o długości jednej stopy każdego tygodnia. „Postanowiłem zrobić to samo i oczywiście, nie sądzę, że mi się to udało” – wspomina Cobb. „Ale to zapoczątkowało trwający całe życie nawyk spędzania wielu godzin na czytaniu, co jest niesamowite. I pamiętam, że byłem zafascynowany pomysłem, że jako młody człowiek mogłeś pójść do tego miejsca i przeczytać wszystko, co chciałeś. Wszystkie te rzeczy były na półkach! To było prawie jak, 'Czy ludzie o tym wiedzą?'”
Cobb spędzał dużo czasu sam w bibliotece, badając politykę, sztukę i literaturę, a czasem zagłębiając się w kontrowersyjne tematy, które zaciekawiły go podczas rozmów w domu lub w kościele (został wychowany jako katolik). Biblioteka, jak sam mówi, pomogła mu stać się własną osobą, wolną od kwestionowania autorytetów i samodzielnego myślenia. Dziś często korzysta z tych umiejętności. Jest pisarzem dla „New Yorkera” i profesorem dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia.
Matka Cobba zmarła w 2011 roku, a on chciał zrobić coś, by uhonorować jej miłość do biblioteki i swoją pamięć o czasie, który spędzali tam razem. „W roku, w którym odeszła, kupiłem komputer w naszej filii biblioteki w Queens, tej samej, do której zabrała mnie po moją pierwszą kartę biblioteczną. Umieściłem na nim małą tabliczkę z napisem 'Dla Mary Cobb’. Pomyślałem, że będzie to wkład w miejsce, które moja matka uważała za wartościowe. A ja czułam, że to właściwa rzecz do zrobienia, ponieważ było ono tak centralne dla nas obu. To znaczy, wszystko, co robię, zaczęło się od możliwości czytania tych wszystkich książek, kiedy miałam dziewięć czy dziesięć lat.”
***
Infrastruktura społeczna zapewnia otoczenie i kontekst dla uczestnictwa społecznego, a biblioteka jest jedną z najbardziej krytycznych form infrastruktury społecznej, jaką posiadamy. Jest też jedną z najbardziej niedocenianych.
W ostatnich latach, umiarkowane spadki w obiegu oprawionych książek w niektórych częściach kraju doprowadziły niektórych krytyków do twierdzenia, że biblioteka nie spełnia już swojej historycznej funkcji jako miejsce edukacji publicznej i podnoszenia pozycji społecznej. Urzędnicy mający inne priorytety w wydatkach argumentują, że biblioteki XXI wieku nie potrzebują już zasobów, które kiedyś posiadały, ponieważ w Internecie większość treści jest darmowa. Architekci i projektanci chętni do wznoszenia nowych świątyń wiedzy twierdzą, że biblioteki powinny zostać przekształcone dla świata, w którym książki są digitalizowane, a tak wiele kultury publicznej jest w sieci.
Wielu bibliotekom publicznym rzeczywiście potrzebne są remonty, zwłaszcza filiom osiedlowym. Ale problem bibliotek nie polega na tym, że ludzie już ich nie odwiedzają i nie wyciągają książek. Wręcz przeciwnie: tak wiele osób z nich korzysta, w tak różnych celach, że systemy biblioteczne i ich pracownicy są przeciążeni.
Według sondażu przeprowadzonego w 2016 r. przez Pew Research Center, około połowa wszystkich Amerykanów w wieku 16 lat i starszych korzystała z biblioteki publicznej w ciągu ostatniego roku, a dwie trzecie twierdzi, że zamknięcie ich lokalnej filii miałoby „poważny wpływ na ich społeczność”. W wielu dzielnicach ryzyko takich zamknięć jest namacalne, ponieważ zarówno lokalne budynki biblioteczne, jak i systemy, które je utrzymują, są niedofinansowane i przeciążone.
W Nowym Jorku nakłady biblioteczne rosną, frekwencja w programach rośnie, sesje programowe rosną, a średnia liczba godzin, które ludzie spędzają w bibliotekach też rośnie. Ale Nowy Jork nie ma wyjątkowo pracowitej kultury bibliotecznej, ani nie jest krajowym liderem.
Takie wyróżnienia należą do innych miejsc. Seattle prowadzi w kraju w rocznym nakładzie na mieszkańca, podczas gdy Columbus ma najwyższy poziom uczestnictwa w programach: pięciu z każdych 10 000 mieszkańców uczestniczy tam w zajęciach bibliotecznych każdego roku.
Nowy Jork zajmuje również niskie miejsce w wydatkach rządowych na system per capita. Nowojorska biblioteka publiczna otrzymuje 32 dolary na każdego mieszkańca, na równi z Austin i Chicago, ale mniej niż jedną trzecią biblioteki publicznej w San Francisco, która otrzymuje 101 dolarów na mieszkańca.
Miejskie systemy biblioteczne w Stanach Zjednoczonych od dawna są partnerstwami publiczno-prywatnymi, a władze miejskie od dawna polegają na filantropach, którzy finansują większość pracy biblioteki. Mimo to, trudno zrozumieć, dlaczego większość miast udziela tak niewielkiego wsparcia publicznego swoim bibliotekom. Według ostatnich raportów Pew Research Center, ponad 90% Amerykanów postrzega swoją bibliotekę jako „bardzo” lub „trochę” ważną dla ich społeczności, a w ostatniej dekadzie „każda inna główna instytucja (rząd, kościoły, banki, korporacje) podupadła w publicznym poważaniu, z wyjątkiem bibliotek, wojska i osób udzielających pierwszej pomocy”.
Mimo tego poparcia, w ostatnich latach miasta i przedmieścia w całych Stanach Zjednoczonych obcięły fundusze na biblioteki, a w niektórych przypadkach całkowicie je zamknęły, ponieważ urzędnicy polityczni często postrzegają je jako luksusy, a nie potrzeby. Kiedy nadchodzą ciężkie czasy, ich budżety są obcinane w pierwszej kolejności.
Dzisiaj możemy mieć wszelkie powody, by czuć się zatomizowani i wyobcowani, nieufni i przestraszeni. Ale niektóre miejsca mają moc zbliżania nas do siebie, a tworzenie więzi społecznych ma miejsce w tysiącach bibliotek przez cały rok.
Nasze społeczności są pełne dzieci, których przyszłość, tak jak przyszłość Cobba i Marcusa, będzie kształtowana w miejscach, do których chodzą, by uczyć się o sobie i świecie, który odziedziczą. Zasługują na pałace. To, czy je dostaną, zależy od nas.
Palaces for the People: How To Build a More Equal and United Society autorstwa Erica Klinenberga została wydana przez Bodley Head
Śledź Guardian Cities na Twitterze, Facebooku i Instagramie, aby dołączyć do dyskusji, i przejrzyj nasze archiwum tutaj
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragraphs}}{{highlightedText}}
- Miasta
- Biblioteki
- Nowy Jork
- Features
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger
.