Pet quolls are practically useless for real-world conservation

Keeping native animals as pets is an idea that’s been around for decades. Znany zwolennik, profesor Mike Archer, uważa go za „nie do odrzucenia”. Wczoraj senator David Leyonhjelm wskoczył na bandwagon, sugerując, że Australijczycy wybierają quolls jako alternatywne zwierzęta domowe do kotów.

Wraz z naszym doktorantem Trent Forge i kolegą Gerhardem Körtnerem, badamy ekologię quoll cętkowanych, w tym ich interakcje z dingo, lisami i zdziczałymi kotami, w wysokim kraju północnej Nowej Południowej Walii.

Nieoczekiwanie, jesteśmy wielkimi fanami tych charyzmatycznych rodzimych drapieżników. Pomimo czasami ostrego wyglądu, quoll są zazwyczaj spokojne, a odzyskane zwierzęta łatwo przyzwyczajają się do ludzi. Odpowiednia kombinacja spokojnego quoll i tolerancyjnego człowieka (lub może odwrotnie) może być wspaniałym połączeniem.

Ale to może nie być tak pomocne dla quollów na wolności.

Królik plamisty traktowany do celów badawczych. Trent Forge

Na najszerszym poziomie, nie sądzimy, że trzymanie quoll jako zwierząt towarzyszących jest szczególnie złym pomysłem.

Dalej, jesteśmy pozytywnie podekscytowani inicjatywami, które doprowadziłyby do zmniejszenia w Australii negatywnego wpływu kotów na środowisko.

Więc w czym tkwi problem? Zasadniczo, nie sądzimy, aby sugestia Senatora była w stanie zrobić cokolwiek, w sensie praktycznym, aby rozwiązać podstawowy problem potrzeby aktywnej ochrony dzikich quolli. W ostatecznym rozrachunku, udomowienie quoll jest tylko miłym odwróceniem uwagi od większego problemu, jakim jest ochrona tych gatunków w znaczący sposób.

Dobro dla quoll …

Błędem byłoby sugerować, że nie ma żadnych potencjalnych korzyści dla quoll z „udomowienia”. Status zwierzęcia domowego oferuje quollom perspektywę zwiększonej „wartości” w społeczeństwie i możliwość, że kontakt z nimi zwiększy przywiązanie do gatunku, co z kolei sprawi, że ludzie będą bardziej skłonni wspierać wysiłki na rzecz ochrony przyrody.

Jednakże równie prawdopodobne jest, że będziemy świadkami oddzielenia quollów żyjących dziko od quollów domowych, zwłaszcza gdy skupimy się na wyborze osobników o cechach fizycznych i behawioralnych, które najbardziej nam odpowiadają. Pomyślmy o różnicach między dingo a niektórymi popularnymi psami domowymi. Czyżby quoll „Teacup”?

Taki podział gatunków miałby w świecie rzeczywistym wpływ na poprawę naszego zrozumienia ich biologii, ale niekoniecznie ich ekologii.

Podejmijmy przykład tygrysów (Panthera tigris) jako zwierząt domowych – liczba tygrysów jako zwierząt domowych rywalizuje ze światową populacją dzikich tygrysów – prawie 3000 pojedynczych tygrysów jest zwierzętami domowymi w samych Stanach Zjednoczonych, ale to nie robi nic dla ochrony dzikich tygrysów, których populacje się wymykają.

Tak jak bez wątpienia stałoby się to z domowymi quollami, tygrysy domowe podlegają silnej manipulacji genetycznej w celu uzyskania dziwactw, takich jak białe tygrysy i „złote tabby”, które nie mają żadnej wartości dla zachowania gatunku, nawet gdyby były ostatnimi tygrysami w istnieniu.

… ale nie quolls na wolności

Chcemy uznać dobre intencje senatora Leyonhjelma: z quolls jako zwierzętami domowymi, jest bardzo mało prawdopodobne, że quolls stałby się kolejnym wymarłym australijskim zwierzęciem.

Totalne wyginięcie jest najgorszym scenariuszem. Powinniśmy jednak równie mocno starać się uniknąć wyginięcia quoll na wolności. W rzeczy samej, obawiamy się, że zbyt silne skupienie się na udomowieniu jako zabezpieczeniu może mieć przewrotny skutek w postaci odwrócenia uwagi od pilnej potrzeby aktywnej ochrony.

Jeśli pigwowce są postrzegane jako bezpieczne, dlaczego mielibyśmy wydawać pieniądze próbując utrzymać je na wolności?

W tym momencie nadal jesteśmy podbudowani faktem, że niektóre części kontynentalnej Australii wydają się mieć najwyraźniej zdrowe populacje kołtunów plamistych. Jesteśmy również zachęcani przez wysiłki mające na celu zrozumienie, ochronę i promocję naszych innych gatunków quoll.

Chcemy, aby nasze quolle były tutaj, a nie tylko w domach ludzi jako zwierzęta domowe. Guy Ballard

Qolle zagrożone

W naszych miejscach badań, w tym w parkach Oxley Wild Rivers, Werrikimbe i New England National Parks, można zobaczyć i badać quolle w „dobrej liczbie”.

Jednakże w obrębie tego samego krajobrazu istnieje coraz więcej dowodów na spadek liczebności przepiórek, szczególnie związany z utratą siedlisk podstawowych, zmniejszającą się łącznością i negatywnym wpływem inwazyjnych drapieżników.

Utrata siedlisk w i wokół obszarów chronionych zmniejsza funkcjonalny ślad ochrony dla gatunków takich jak mewy żółwie. Używając obroży GPS, często rejestrujemy quoll’e przemieszczające się poza obszary ochrony, gdzie zostały odłowione.

Każde wyjście stanowi okazję dla mew do rozszerzenia ich lokalnej dystrybucji, ale często napotykają one na słabo porośnięte i wąskie korytarze pośród morza lisów i zdziczałych kotów. Ich szanse na przetrwanie w tego typu środowisku są często niewielkie.

Problemy te są odwracalne. Nie wolno nam nadal powalać starych drzew, nie wolno nam zwijać i palić martwego drewna i możemy i musimy aktywnie kontrolować lisy rude. Zdziczałe koty są trudniejsze, ale nie niemożliwe do opanowania.

Raczej niż koncentrować się wyłącznie na quolls jako nowe zwierzę domowe zachęcamy senatora Leyonhjelm i wszystkich Australijczyków, aby przynajmniej również wspierać aktywną ochronę quolls.

W przeciwnym razie, w niedalekiej przyszłości możemy mieć je w naszych domach, ale nie na wolności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.