Radzieckie kobiety na wojnie

Chcąc się wykazać, kobiety służyły Armii Czerwonej jako pielęgniarki, lekarki, kucharki i urzędniczki – ale także jako snajperki, chirurg, pilotki i karabinierzy maszynowych.

21 czerwca 1941 roku, dzień przed tym, jak nazistowskie Niemcy dokonały niespodziewanej inwazji na Związek Radziecki, Natalia Peszkowa, 17-letnia mieszkanka Moskwy, ukończyła szkołę średnią z nadzieją na zostanie dziennikarką. Była członkiem Wszechzwiązkowej Leninistycznej Komunistycznej Ligi Młodzieży, czyli Komsomołu, i natychmiast pobiegła do jej siedziby, aby zgłosić się na ochotnika na wojnę. Podobnie jak setki innych dziewcząt z Moskwy, została przydzielona jako sanitariuszka do nowo utworzonej jednostki milicji (opolcheniye), gdzie nauczyła się podstawowej pierwszej pomocy i podstawowych umiejętności wojskowych. Zaledwie cztery miesiące później jej oddział milicyjny po raz pierwszy wszedł do walki w obronie Moskwy, został okrążony i ciężko okaleczony. Peshkova i jej towarzysze z batalionowej stacji pomocy uciekli z kordonu wroga po wielu dniach ukrywania się i unikania Niemców. Następnie została przydzielona do pułkowej stacji pomocy regularnej dywizji piechoty.

Nie zadowalając się pielęgniarstwem, w 1943 roku Peshkova szukała służby bojowej i zapewniła sobie przydział do 71 Brygady Czołgów 3 Gwardyjskiej Armii Czołgów jako Komsorg (organizator Komsomołu) dla batalionu czołgów. Tam, jej pierwszą walką było zdobycie zaufania i szacunku żołnierzy-mężczyzn. Komsorg była trzecim najwyższym rangą oficerem w batalionie i oczekiwano od niej, że będzie dawać przykład w walce, co też czyniła. Peszkowa została trzykrotnie ranna – najpierw w ataku bombowym na jej punkt pomocy, a następnie jeszcze dwukrotnie w walce naziemnej od ognia artylerii i broni ręcznej. Po latach wspominała jedno szczególne spotkanie: „Znalazłam się twarzą w twarz z Niemcem, w przeciwległym rogu domu z bali. Chyba drżał tak jak ja. Ja zawsze chodziłam w spodniach, może nie poznał, że jego rywalką jest dziewczyna. Bardzo się przestraszyłam. Nigdy nie widziałam tak blisko osoby, która mogłaby mnie zabić”. Nie pamiętała wyniku.

Za bohaterstwo w walce Peshkova została odznaczona Orderem Czerwonej Gwiazdy.

Natalia Peshkova była tylko jedną z około 800 000 kobiet, które służyły w Armii Czerwonej podczas II wojny światowej – z czego kilkaset tysięcy pod ostrzałem – a ich doświadczenia burzą stereotyp, że kobiety są zbyt słabe fizycznie i emocjonalnie, by wytrzymać stresy związane z walką.

Propagandyści Partii Komunistycznej głosili, że w porządku sowieckim kobiety były równe mężczyznom pod względem społecznym i prawnym, ale nie było oczywiste, że kobiety mogły wstępować do armii hurtowo w czasie pokoju lub wojny. W czasie I wojny światowej kobiety służyły w Cesarskiej Armii Rosyjskiej zarówno jako sanitariuszki, jak i kombatantki. Aż 50.000 kobiet służyło w rodzącej się Armii Czerwonej podczas rosyjskiej wojny domowej. Jednak pomimo tych doświadczeń i egalitarnej retoryki sowieckiego reżimu, nie było zgody co do potrzeby służby kobiet w siłach zbrojnych, nie było też dużego zapotrzebowania ze strony kobiet na taką służbę – co wyraźnie widać po całkowitym braku ochotniczek do konfliktów z Japonią w sierpniu 1939 roku, Polską we wrześniu 1939 roku i Finlandią od listopada 1939 roku.

22 czerwca 1941 roku zmienił to wszystko. Niemiecka inwazja wywołała natychmiastowy napływ ochotników, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Ludzie radzieccy, a zwłaszcza Rosjanie, zrozumieli, że hitlerowska inwazja stanowi nadzwyczajne zagrożenie dla całego narodu. Mimo to Armia Czerwona początkowo przyjęła niewiele z dziesiątek tysięcy kobiet, które zgłosiły się na ochotnika; większość została skierowana na kursy Czerwonego Krzyża dla aspirujących pielęgniarek. Miesiąc później sowiecki dyktator Józef Stalin nakazał utworzenie ochotniczych obywatelskich batalionów uderzeniowych i batalionów komunistycznych, a także pułków milicyjnych i dywizji obrony cywilnej.

Jednostki te przyjmowały kobiety we wszystkich rodzajach działalności, od piechoty po sygnalistów, medyków, kucharzy i urzędników. Kiedy w 1942 roku państwo przekształciło te jednostki w regularne pułki i dywizje Armii Czerwonej, kobiety mogły nadal służyć w dotychczasowych funkcjach.

Kobiety, które zgłosiły się na ochotnika do służby wojskowej były w przeważającej większości Rosjankami; niewiele kobiet z licznych mniejszości etnicznych, rasowych i narodowych Związku Radzieckiego zaciągnęło się do wojska lub zostało później wcielonych do wojska. Rosyjskie ochotniczki pochodziły głównie z obszarów miejskich i były robotnicami lub studentkami uniwersytetu, przeważnie w wieku od 18 do 25 lat, przeważnie samotne i bezdzietne, zazwyczaj dobrze wykształcone. Większość należała do Komsomołu, członkostwo w którym było ogólnie warunkiem wstępnym do mobilności społecznej i ekonomicznej.

Większość kobiet zgłosiła się do służby w rolach pomocniczych, ale wiele z nich chciało być medykami pierwszej linii. Niewielka liczba kobiet chciała służyć jako kombatantki. Lidia Alekrinskaia, na przykład, napisała do swojej komisji poborowej:

Urodziłam się w 1922 roku, jestem komsomołką i w ostatnich latach ukończyłam 10 klasę gimnazjum Błagodatenskoi. Umiem bandażować, udzielać pierwszej pomocy rannym, opiekować się rannymi, a w razie potrzeby pójdę z karabinem w ręku walczyć z faszystami.

W sumie około 310 000 kobiet zgłosiło się na ochotnika i zostało przyjętych do służby w Armii Czerwonej bezpośrednio lub poprzez bataliony uderzeniowe i komunistyczne oraz jednostki milicji. Kolejne 490.000 zostało wcielonych do wojska od sierpnia 1941 roku. Ludowy Komisariat Obrony (NKO) najpierw nakazał Komsomołowi dostarczyć 30 000 kobiet z co najmniej siedmioletnim wykształceniem, które miały zostać pielęgniarkami i 30 000 kobiet z co najmniej czteroletnim wykształceniem, które miały zostać lekarkami. Również w sierpniu tego samego roku Komsomoł dostarczył do armii 10 000 komsomolców, którzy mieli służyć jako operatorzy radiowi, telegraficzni i telefoniczni, a także jako łącznicy. W marcu 1942 roku państwo rozpoczęło regularną mobilizację kobiet do służby w armii.

NKO nalegało na specjalne standardy dla kobiet: Kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, były wybierane na podstawie wykształcenia, w tym pełnej umiejętności czytania i pisania po rosyjsku, ich poziomu „kultury” – co oznacza charakter, samodyscyplinę i deportację – zdrowia, siły fizycznej i skłonności do specjalizacji wojskowych. Nieformalne kryteria obejmowały samotność i bezdzietność. Wymóg znajomości języka rosyjskiego był w oczywisty sposób dyskryminujący mniejszości narodowe i chłopów. W rezultacie demografia kobiet wcielonych do wojska odpowiadała demografii ochotniczek.

Proces eliminacji kobiet był o wiele bardziej selektywny niż mężczyzn. Mężczyzn obowiązywały tylko normy zdrowotne i sprawnościowe, a te były raczej łagodne. Przeciętna ochotniczka i poborowa była zatem o klasę wyższa od przeciętnego żołnierza płci męskiej, co stanowiło istotny czynnik przy porównywaniu wydajności tych dwóch jednostek.

Wojsko przydzieliło zdecydowaną większość kobiet poborowych do służb medycznych, sygnałowych i obrony przeciwlotniczej. W tych dziedzinach odsetek kobiet był zdumiewający: 41% lekarzy, 43% chirurgów, 43% weterynarzy, 100% pielęgniarek, 40% sanitariuszek i sanitariuszy było kobietami. Prawie połowa kontrolerów ruchu drogowego to kobiety, a dziesiątki tysięcy kierowców pojazdów to kobiety. Około 200.000 kobiet zmobilizowanych przez Komsomoł służyło w siłach przeciwlotniczych, jako załogi naziemne, operatorzy reflektorów, obserwatorzy, radiooperatorzy i oficerowie polityczni. Armia Czerwona przydzieliła dziesiątki tysięcy kobiet do pracy w łączności na poziomie pułku i wyżej, a kolejne tysiące służyły jako personel administracyjny.

W 1942 roku Armia Czerwona przyjęła politykę zezwalającą kobietom na walkę w charakterze snajperów, strzelców i karabinierów maszynowych. Zezwolono im również na pracę w załogach czołgów, a Czerwone Siły Powietrzne zorganizowały trzy kobiece pułki lotnicze – aczkolwiek opierając się prawie wyłącznie na kobietach, które były już pilotkami w momencie rozpoczęcia wojny. Niektóre kobiety, jak na przykład znana karabinierka maszynowa Zoia Medvedeva, służyły już w tych jednostkach dzięki dowódcom pułków, którzy przychylili się do ich próśb. Przez cały okres wojny wszystkie kobiety, które chwytały za broń, aby walczyć na froncie, czyniły to na ochotnika, często musiały pokonywać opór mężczyzn wobec ich próśb. Gdy dowódcy jednostek odmawiali ich usług, kobiety po prostu przechodziły do następnego pułku, dopóki nie znalazły dowódcy, który by je zaakceptował. Nie wiadomo, ile kobiet zostało żołnierzami naciskającymi spusty. Prawie 2500 przeszło szkolenie snajperskie, a wiele innych zostało snajperkami bez formalnego szkolenia. Snajperki były szkolone po plutonie na raz, a następnie wysyłane do pułku piechoty w celu dystrybucji wśród bojowych batalionów piechoty.

Zaproszenie ochotniczek ujawniło, że pula kobiet chętnych do przelania krwi w walce była raczej płytka. I to pomimo faktu, że w 1942 roku Vsevobuch, paramilitarna organizacja odpowiedzialna za szkolenie przedpoborowych, zaczęła uczyć tysiące młodych kobiet obsługi moździerzy, karabinów maszynowych, pistoletów maszynowych i karabinów. Początkowe wezwanie kobiet przyciągnęło tylko 7000 z 9000 potrzebnych do sformowania pierwszej brygady. Kiedy okazało się, że nie ma wymaganej liczby ochotniczek, Komsomoł, który zajmował się rekrutacją do Kobiecej Ochotniczej Brygady Strzelców, uciekł się do instytucjonalnego nacisku, aby zaciągnąć ochotniczki. Rekrutacja przebiegała zgodnie z utartym schematem przyciągania młodych, miejskich i wykształconych Rosjan. Ponad 1000 kobiet, które już służyły na froncie w męskich jednostkach, przeszło do brygady, ale one i wiele innych było rozgoryczonych niepowodzeniem armii w wysłaniu jednostki na linię frontu. Kiedy zrozumiały, że brygada ma pełnić jedynie funkcję wartowniczą, część z nich zdezerterowała na front, by dołączyć do jednostek bojowych. Żołnierki były również rozczarowane faktem, że większość ich oficerów stanowili mężczyźni, a większość z nich nie była nawet kompetentnymi dowódcami.

Kiedy brygada zakończyła szkolenie w styczniu 1944 roku, NKO przekazało ją do NKWD (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych). NKWD skierowało brygadę do zadań ochrony zaplecza, przede wszystkim do ochrony linii komunikacyjnych. Brygada pełniła te obowiązki do lipca 1944 roku, po czym została rozwiązana przez wojsko bez podania przyczyn. Krótki żywot brygady i decyzja o porzuceniu planów stworzenia innych jednostek tego typu wskazują na pewien poziom konfliktu w rządzie co do roli kobiecych formacji naziemnych. Najwyraźniej ani ideologia, ani potrzeba nie były wystarczająco naglące, aby przezwyciężyć męską niechęć do formowania i rozmieszczania całkowicie kobiecych jednostek naziemnych, pomimo oczywistej gotowości niektórych kobiet do służby jako bojownicy.

Armia Czerwona nigdy nie zmuszała kobiet do walki, a te, które służyły jako snajperki, piechota, czołgistki lub artylerzystki, szukały takich przydziałów z własnej inicjatywy. Musiały uzyskać zgodę właściwego dowódcy pułku, co wymagało wiele wytrwałości i argumentów. Inni zdobyli już szacunek swoich kolegów i oficerów jako sanitariusze pierwszej linii i wtedy pozwolono im podjąć obowiązki bojowe. W rezultacie to właśnie te wyjątkowe ochotniczki angażowały się w zabijanie wroga. W przeciwieństwie do nich, większość mężczyzn na linii ognia była poborowymi bez możliwości wyboru przydziału. Dostępne dowody wskazują, że kobiety wykonywały swoje zadania bojowe wyjątkowo dobrze. Chociaż ich reakcja na zabijanie i stres związany z walką była podobna do reakcji mężczyzn, wytrwały w niej z poczucia obowiązku, nienawiści, patriotyzmu, zemsty lub koleżeństwa.

Snajperka Antonina Kotliarova, na przykład, wspominała, że zabijanie było „straszne”. Jednak jej praca w zespole snajperskim składającym się z dwóch kobiet była nie do odróżnienia od pracy snajpera mężczyzny. Każdego dnia leżała w odległości ramienia od swojej partnerki, Olgi, nie ruszając się, nie wydając żadnego dźwięku, z odrętwiałymi częściami ciała, wypatrując celów. „Mówiłam: 'Olia, moja’ – wspomina Kotliarowa. „Ona już by wiedziała – tego by nie zabiła. Po strzale pomogłabym jej tylko obserwować. Mówię na przykład: „Tam, za tym domem, za tym krzakiem”, a ona już wie, gdzie patrzeć. Strzelałyśmy na zmianę.”

Mimo dwóch dekad socjalistyczno-feministycznej retoryki, radzieccy żołnierze płci męskiej często sprzeciwiali się obecności kobiet w walce lub w jej pobliżu. Niektórzy dowódcy stanowczo odmawiali przyjęcia kobiet do swoich jednostek. Kiedy „idioci” z biura personalnego dywizji przysłali dowódcy batalionu inżynieryjnego dwie plutonowe – których zadaniem było oczyszczanie pól minowych – oficer uzasadnił odrzucenie kobiet, mówiąc, że jego sierżanci mogą to robić równie dobrze, dodając: „Uważałem, że nie ma potrzeby, aby kobiety szły na linię frontu. Nas, mężczyzn, było na to wystarczająco dużo. Wiedziałem też, że ich obecność przysporzyłaby wielu kłopotów moim ludziom, którzy i tak mieli pełne ręce roboty. Trzeba by było wykopać dla nich osobną ziemiankę, a poza tym wydawanie im rozkazów wiązałoby się z wieloma problemami, ponieważ były to dziewczęta.”

Niemniej jednak kilkaset tysięcy kobiet służyło w strefie działań wojennych w szerokim zakresie, a dziesiątki tysięcy tam zginęło.

Sowiecka historiografia podawała tylko dwa powody służby kobiet: patriotyzm i zemstę – motywy przypisywane zarówno ochotniczkom, jak i poborowym. Wiera Daniłowcewa powiedziała, że kiedy rozpoczęła się wojna, „oczywiście od razu wyobraziłam sobie siebie jako Joannę d’Arc. Moim jedynym pragnieniem było pójść na front z karabinem w ręku, chociaż do tej pory nigdy nie skrzywdziłam muchy”. Kobiety często powoływały się na wizerunek Joanny d’Arc, z jego konotacjami zwykłych ludzi broniących narodu. Spopularyzowanym przykładem motywu zemsty była postać M.V. Oktiabr’skaia, która chciała wstąpić do armii, aby pomścić śmierć męża, komisarza wojskowego. Wojsko początkowo odrzuciło jej prośbę, więc zebrała pieniądze i zapłaciła za produkcję czołgu, którym, obsadzonym przez kobiety, mogła dowodzić aż do śmierci w akcji w 1944 r.

Ideologia rewolucji rosyjskiej, z jej obietnicą równouprawnienia kobiet, odegrała znaczącą rolę w psychice ochotniczek i gotowości poborowych do zgłoszenia się do poboru. Elena K. Stempkowskaja, radiooperatorka w batalionie karabinowym na początku 1942 roku, w liście do swojego chłopaka wyraziła swoje uczucia związane ze służbą w armii:

Moje kochanie, znalazłam swoje miejsce w życiu, miejsce, które pozwala mi bronić naszej ukochanej ojczyzny. Jestem szczęśliwa jak nigdy, przenigdy przedtem.

Podobnie jak Stempkowska, dla wielu kobiet służba wojskowa była wyzwoleniem i wyrazem równouprawnienia kobiet. Maria Kaliberda wyraziła uczucia wielu kobiet, gdy napisała:

Chciałyśmy być równe – nie chciałyśmy, żeby mężczyźni mówili o nas: „Ach, te kobiety!”. I starałyśmy się bardziej niż mężczyźni. Poza wszystkim innym musiałyśmy udowodnić, że jesteśmy tak samo dobre jak oni. Przez długi czas musiałyśmy znosić bardzo protekcjonalną, wyższą postawę.

Niektóre kobiety zaciągały się lub zgłaszały do poboru, aby być z przyjaciółmi i rodziną lub aby podporządkować się presji społecznej i rówieśniczej. Pewną rolę odegrała również potrzeba akceptacji: Późnym latem 1941 roku Maria I. Morozova pojechała do Moskwy, aby się zaciągnąć, ponieważ, jak sama mówi: „Wszyscy walczyli, a my nie chciałyśmy być pominięte”. Propaganda sowiecka podkreślała, że każdy ma obowiązek przyczynić się do zwycięstwa, co również wpływało na podejmowanie decyzji przez młode kobiety. „Wiedziałam, że jestem potrzebna na froncie” – wspominała Zoia Chłopotina. „Wiedziałam, że nawet mój skromny wkład będzie się liczył w wielkim wspólnym przedsięwzięciu, jakim jest pokonanie wroga.”

Inne kobiety wstąpiły do wojska, ponieważ ich ojcowie lub mężowie zostali aresztowani podczas przedwojennych czystek Stalina, a one chciały oczyścić imiona swoich rodzin poprzez okazanie lojalności wobec reżimu. Wiele innych zgłosiło się do służby po prostu dlatego, że wezwało je państwo, a one nie chciały zaakceptować konsekwencji uchylania się od poboru.

Już w wojsku kobiety-żołnierze najwyraźniej były w stanie poradzić sobie z fizycznymi i emocjonalnymi wymaganiami wojny – choć brakuje na to dowodów. Sierżant Armii Czerwonej Siergiej Abaulin wspominał: „Podczas wielu operacji bojowych konieczne było dla nas pokonanie wielu 50- do 60-kilometrowych marszów pieszych w ciągu 24 godzin, a następnie włączenie się do walki z marszu. Nawet piechurzy byli wyczerpani do granic możliwości. Natomiast my artylerzyści też musieliśmy toczyć, nieść i ciągnąć ręcznie nasze niezbyt lekkie działa, ale nikt nie marudził i nie narzekał. Wśród nas żołnierzy było wiele kobiet, które również dzielnie pokonywały wszystkie przeciwności losu.”

„Szłyśmy do ataku razem z naszym plutonem i czołgałyśmy się z nimi ramię w ramię” – powiedziała jednemu z korespondentów wojennych sanitariuszka Lelia Nikowa. „Karmiłyśmy żołnierzy, dawałyśmy im wodę, opatrywałyśmy ich pod ostrzałem. Okazało się, że jesteśmy bardziej wytrzymałe niż żołnierze. Nawet zachęcałyśmy ich do działania”. Jednak, wyznała, „Czasami, drżąc w nocy, myślałyśmy: Och, gdybym była teraz w domu.”

Nie wszystkie kobiety-żołnierze były prawdopodobnie tak twarde, odważne i odporne jak Nikova, ale zapis historyczny jest pozbawiony jakichkolwiek negatywów dotyczących kobiet w służbie. To, że nie było problemów z dyscypliną wśród kobiet jest po prostu nierealne, ale określenie skali niewłaściwego zachowania będzie musiało poczekać na większy dostęp do archiwów. Wiadomo, że kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, nie były skazywane na kary w kompaniach karnych, a jedynie na degradację w stopniu i pobyt w więzieniu.

Najlepszym wskaźnikiem sprawności kobiet-żołnierzy jest fakt, że prawie 90 kobiet zostało odznaczonych Złotą Gwiazdą Bohatera Związku Radzieckiego, najwyższym odznaczeniem za męstwo. Ponad połowa z nich otrzymała ten medal pośmiertnie. Ponad 30 z nich było pilotami lub załogami samolotów, z których wiele odbyło setki misji bojowych, w tym podwójny as porucznik Lidia Litwak. Szesnastu było medykami, którzy zginęli ratując ludzi w walce. Trzech było karabinistami maszynowymi. Dwóch było czołgistami. Do snajperek należała major Ludmiła Pawliczenko, której przypisuje się 309 zestrzeleń, oraz szeregowe Mariya Polivanova i Natalya Kovshova, którym wspólnie przypisuje się ponad 300 zestrzeleń.

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża przyznał kolejnym 15 radzieckim kobietom Medal Florence Nightingale za udzielanie pomocy medycznej pod ostrzałem.

Oprócz walki, najtrudniejszym aspektem służby wojskowej dla radzieckich kobiet były ich interakcje z żołnierzami-mężczyznami. Pomimo twierdzenia, że kobiety były równe mężczyznom, większość radzieckich mężczyzn patrzyła na kobiety z góry, wolała, aby trzymały się swoich tradycyjnych, podporządkowanych ról i opierała się służbie pod nimi. Kobiety spotkały się z mieszanym przyjęciem na wszystkich szczeblach, a najbardziej kontrowersyjne aspekty wojennej służby kobiet dotyczyły ich roli jako dowódców (zwłaszcza mężczyzn) i zadań związanych z pociągnięciem za spust.

Kobiety we wszystkich dziedzinach radzieckiej służby wojskowej stanęły przed kolejnym poważnym wyzwaniem – molestowaniem seksualnym. W czasie wojny Ludowy Komisariat Obrony nigdy nie ustalił wytycznych dotyczących bratania się żołnierzy i żołnierek, oficerów i oficerek oraz oficerów i oficerek. Romantyczne związki często rozwijały się mimo nieoficjalnych upomnień, co niekiedy pogarszało wyniki jednostek, a nawet oddziałów. Mnożą się anegdoty o oficerach, którzy zaniedbywali swoje obowiązki, ponieważ albo kłócili się o kobiety, albo bratali się z kobietami. Tam, gdzie kobiety służyły razem w grupach lub w jednostkach i miały świadomość feministyczną, ich kontakty z mężczyznami były zdrowsze. Jednak w sytuacjach, gdy kobiety służyły w niewielkiej liczbie lub jako odizolowane jednostki, dochodziło do powszechnego wykorzystywania seksualnego przez ich przełożonych.

Najczęstszą formą molestowania seksualnego było branie przez dowódców – zarówno samotnych, jak i żonatych – „marszowej żony polowej”, zwykle określanej rosyjskim skrótem PPZh. Czasami związki te były za obopólną zgodą, ale często występował oczywisty przymus. Rzadko który oficer mający władzę nad kobietami nie miał PPZh. Większość oficerów uważała, że mają prawo do posiadania PPZh, przy czym wyżsi stopniem otrzymywali pierwszeństwo wyboru. Poborowi mieli za złe oficerom, że dążą do takich związków, zwłaszcza tym dowódcom, którzy nakazywali swoim ludziom trzymać się z dala od kobiet.

Z drugiej strony, kobiety mogły manipulować pragnieniem seksu i towarzystwa u oficerów, aby poprawić swoje położenie. PPZh z pewnością otrzymywały preferowane traktowanie, w tym lżejsze i bezpieczniejsze obowiązki, lepsze jedzenie i kwatery oraz przejażdżki w pojazdach ze swoimi „mężami”, gdy inne kobiety musiały iść pieszo. Inne kobiety mogły tolerować to uprzywilejowanie, jeśli uważały, że para jest zakochana, ale między PPZh a innymi kobietami w jednostce mogła pojawić się silna niechęć, jeśli związek był postrzegany jako służący samemu sobie.

Udział kobiet w Armii Czerwonej na tak dużą skalę nie oznaczał dramatycznej zmiany ról płci w społeczeństwie radzieckim – co sugeruje, że doświadczenie tych kobiet w czasie wojny może mieć zastosowanie również w innych typach społeczeństw. Wnioski wyciągnięte na temat radzieckich kobiet w czasie II wojny światowej – wnioski, które są ponownie wyciągane w dzisiejszych armiach – obejmują to, że silnie zmotywowane i starannie dobrane kobiety są dobrymi żołnierzami; że tylko mniejszość kobiet, które pragną zostać żołnierzami, rzeczywiście chce angażować się w walkę zbrojną; ale że kobiety mogą i będą walczyć i zabijać.

Wykorzystanie kobiet przez radziecką Armię Czerwoną w czasie II wojny światowej wydaje się być udane dzięki takim wspólnym czynnikom, jak intensywny patriotyzm, rygorystyczny proces selekcji, starannie zarządzana demografia i wykorzystanie kobiet w walce na zasadzie ochotniczej. Podobnie, najpoważniejszą przeszkodą dla powodzenia służby kobiet były i pozostają tradycyjne męskie postawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.