The Innocents Abroad

The Innocents Abroad (1869) Marka Twaina (Samuel L. Clemens, 1835-1910) przetrwała jako książka podróżnicza napisana przez Amerykanina, która jest najbardziej poczytna. Prawie 70 000 egzemplarzy sprzedało się w Stanach Zjednoczonych w pierwszym roku po publikacji, a do 1872 roku uczciwa liczba przekroczyła 100 000, nie wliczając sprzedaży w Wielkiej Brytanii. Tam stała się najbardziej piracką z książek Marka Twaina, ponieważ wydawca nie zabezpieczył praw autorskich. Twain cieszył się, że „sprzedaje się jak Biblia” (Howells, s. 8), częściowo dlatego, że stała się przewodnikiem; generał Ulysses S. Grant, jak powiedzieli reporterzy, zabrał ją do Palestyny podczas swojej podróży w 1879 roku. Twain, zawsze czujny na marketing, kilka razy rozważał powtórzenie tytułu w jakiś sposób w swoich późniejszych pismach. W podzięce za jego sukces postanowił najpierw nazwać dom, w którym umrze, „Niewinność w domu”. Do 1910 roku The Innocents Abroad wciąż przewyższała sprzedażą jego powieści Tom-Huck. Pozostał w druku z coraz szerszym wyborem wydań od czasu wygaśnięcia praw autorskich.

Początek, Niewinni za granicą skorzystał z atrakcyjności rynkowej książek podróżniczych, zwłaszcza o – w najbardziej popularnej frazy – Ziemi Świętej. Zainteresowanie Amerykanów postaciami i scenami przedstawionymi w Biblii było napędzane przez protestanckich ministrów i wychowawców, przez ich szkółki niedzielne, kazania i ulubione przypowieści. Relacja Twaina o Palestynie ma jedynie chrześcijańskie znaczenie, ślepy na ekonomię i polityczne naciski kształtujące obecnych tubylców, z którymi zetknął się marginalnie. Mimo to, po zakończeniu wojny secesyjnej, Amerykanie myśleli szerzej o stosunkach zagranicznych, więc docenili również jego wczesne rozdziały o Europie, zwłaszcza Francji i Włoszech. Podczas gdy transatlantycka wycieczka kosztowała o wiele za dużo dla większości ludzi, mimo to podobał im się jego nacisk na praktyczne szczegóły, takie jak dostosowanie się do hoteli, zamawianie zagranicznych potraw i radzenie sobie z natarczywymi przewodnikami, a także żebrakami. Jednak nawet książki podróżnicze, które koncentrowały się na słynnych obiektach i zabytkach, dawały przebłyski codziennych problemów. The Innocents Abroad była i jest wyjątkowo popularna, ponieważ literacka osobowość Marka Twaina pojawiła się w pełnej krasie i głębi, ukazując jego unikalny charakter. Najczęściej cytowane fragmenty są wyrazem jego największego talentu, poczucia humoru. Ale czytelnicy reagowali – i nadal reagują – na ducha wibrującego między empatią a agresją, między ciepłem a lodowatą pogardą, między bezczelnością dla zasady a przyziemnością, między wszystkimi biegunami ludzkości.

KOMPOZYCJA

Choć każdy obszerny fakt dotyczący Twaina wymaga dopracowania w przypisach, pochodzenie Niewiniątek za granicą wyrasta jasno z masy dokumentów – jego notatników, fragmentów komentarza, który zarabiał na jego przejazd, dziennikarskich relacji co najmniej dziewięciu innych turystów na pokładzie Quaker City, a także prywatnych zapisków i jego osobistych listów. Listy te świadczą o tym, że od dawna pragnął on przejść od swobodnych artykułów do formy książkowej. Tuż przed wyruszeniem Quaker City wydał z niewielkim sukcesem książkę The Celebrated Jumping Frog of Calaveras County, and Other Sketches (1867). Miał jednak w planach jakąś bardziej znaczącą książkę, na przykład przeróbkę swoich listów z Wysp Sandwich (obecnie Hawajskich) dla Sacramento Union lub swoich listów z początku 1867 roku ze Wschodniego Wybrzeża do San Francisco Alta California. Kiedy American Publishing Company z Hartford, Connecticut, zwróciła się do niego wkrótce po powrocie Quaker City do domu, był przygotowany do negocjacji. To, że zapytanie pochodziło od firmy „subskrypcyjnej”, odpowiadało jego ambicjom, by zgarnąć duże honoraria, które zrekompensowałyby mu bycie wożonym od drzwi do drzwi przez agentów za wcześniejsze zamówienia. Później cieszył się z tego, że postawił na pięcioprocentowe tantiemy (powszechnie zamawiane wydanie kosztowało 3,50$), a nie na płaską wypłatę w wysokości 10 000$.

Kwestie tego, kiedy i gdzie Twain złożył tekst Niewinnych za granicą są rozstrzygnięte. Fakty te pomagają ocenić, jak surowo jego koleżanka ze statku, pani Mary Mason Fairbanks, powściągała jego impulsy podczas podróży i później (w rzeczywistości bardzo niewiele) lub jak prymitywnie jego narzeczona, Olivia Langdon, z którą sprawdzał arkusze próbne, cenzurowała jego zachodnią szorstkość (wciąż mniej, najwyraźniej). Te fakty wyjaśniają również efekt kontrowersji wśród turystów po powrocie do domu oraz wzajemne oddziaływanie między książką Twaina a „Amerykańskim wandalem za granicą”, jego wykładem w sezonie 1868-1869. Ogólnie rzecz biorąc, wiedząc dokładnie, kiedy i gdzie dowodzi, jak skutecznie Twain mógł pracować w zmieniających się i rozpraszających okolicznościach lub – co jest mniej godne podziwu – pokazuje, że The Innocents Abroad rosła w tempie, które mogło zintensyfikować jej zdyszany ton.

Podpisawszy kontrakt pod koniec stycznia 1868 roku, Twain natychmiast zabrał się do pracy nad początkowymi rozdziałami, jednocześnie wspierając się depeszami z Waszyngtonu, D.C., dla zachodnich gazet i niezależnymi szkicami, głównie politycznymi. Następnie, aby zabezpieczyć prawa autorskie do swoich listów z podróży, za którą Alta California zapłaciła 1250 dolarów w greenbackach (i dodała 500 dolarów w złocie na wydatki lądowe), udał się w podróż do San Francisco, gdzie w maju i czerwcu ukończył podstawowy manuskrypt, od czasu do czasu wygłaszając wykłady dla zarobku. Na początku lipca wyruszył z powrotem na wschód, wciąż okrężną i wyczerpującą trasą. W październiku 1868 roku złożył swój manuskrypt. Po zimie więcej freelancing, wykłady, i żarliwie starając Olivia Langdon, poprawił w lutym 1869 roku, rozpoczął z arkuszy próbnych na 12 marca, i pieścił oprawione kopie w połowie lipca.

Więcej niż Twain na początku zamierzał, prawdopodobnie, Niewinni za granicą recyklingu jego pięćdziesiąt listów (przez najbardziej akceptowane liczyć) do Alta California, dodając trochę materiału z jego sześciu listów do New York Herald, ale niewiele z czterech drobnych kawałków w New York Tribune. Dla krajowego czytelnika ograniczył do minimum slang, dowcipy i westernowe odniesienia. Choć nie był w stanie, na szczęście, stłumić się na dłuższą metę, to jednak stonował swój niepoważny stosunek, zwłaszcza do biblijnego chrześcijaństwa, i swoją charakterystyczną irytację jako humorysty, a nawet „moralisty” z „Pacific Slope”. Na poziomie rzemiosła musiał przekształcić komentarze tworzone w biegu, podczas chwytania się pomysłów, w coś, co czytałoby się jak zintegrowaną książkę. Wplótł ciągłości i mocniejszą sekwencję do planu podróży, wstawiając około 35 000 słów do i wokół swoich wydrukowanych, ale teraz skrupulatnie poprawionych listów. Osobowość Marka Twaina funkcjonowała wyraźniej i częściej jako „ja” i jako gawędziarz. Jednak przez cały czas Twain trzymał się schematu, który sprawdzał się u niego do tej pory – na przemian powaga i rozrywka, starając się jednak nadać humorowi bardziej mózgowy poziom niż jego rutyny w Nevadzie i San Francisco. Jadąc po grubą książkę (wyda ją na 651 stronach), wyprodukował zbyt dużo rękopisu. Kiedy Bret Harte, którego Twain wciąż podziwiał, zgodził się wyciąć nienajlepsze fragmenty, a nawet rozdziały, Twain przyjął jego redakcję potulnie, z wdzięcznością. W przeciwnym razie czuł się na tyle asertywny, że brał czynny udział w wyborze 254 ilustracji, którymi epatował prospekt sprzedaży. (Chociaż Twain użył „New Pilgrim’s Progress” w podtytule, wydawca, nieostrożnie czy celowo, uczynił liczbę mnogą „Pilgrims'” formą powszechnie używaną dzisiaj.)

THE INNOCENTS ABROAD AS TRAVELOGUE

While The Innocents Abroad olśniewa współczesnych czytelników jako samotna latarnia morska, książka podróżnicza ma długi rodowód; rosła wraz z samym drukiem. Szybko też zyskała chwiejną reputację; pierwsi podróżnicy mieli skłonność do wyobrażania sobie cudów, które przewyższały najrzadszą rzeczywistość. W dziewiętnastym wieku wykształcił się zdrowszy gatunek. Przede wszystkim Amerykanie, którzy zaczęli wyjeżdżać za granicę, by studiować nauki ścisłe, języki lub sztuki piękne, publikowali czasem swoje wrażenia; podróżnicy krajoznawcy, którzy wyjeżdżali później, przyciągnęli większą, choć wciąż poważną grupę czytelników. Każdy, kto pozostał w domu i był na bieżąco, wiedział o doświadczeniach Bayarda Taylora, George’a W. Curtisa i Margaret Fuller. Przedmowa Twaina zakładała znajomy model, gdy obiecywała uniknięcie „zwykłego stylu pisania o podróżach” i „zasugerowanie czytelnikowi, jak mógłby zobaczyć Europę i Wschód, gdyby spojrzał na nie własnymi oczami, a nie oczami tych, którzy podróżowali po tych krajach przed nim”. Właściwie obietnica Twaina, że wyjdzie poza stereotypy, była już bliska banału. Co więcej, unikał on obietnic pouczania czy edukowania. Jego przedmowa zaczynała się bez ogródek: „Ta książka jest zapisem podróży dla przyjemności”. To prawda, że w ostatnim rozdziale, opartym na jego liście opublikowanym rano po powrocie Quaker City, odrzucił swoją podróż jako „wycieczkę pogrzebową bez trupa” (s. 644). Ale powtarzający się efekt jego książki byłby komiczny i żywiołowy, w zgodzie z „piknikiem na gigantyczną skalę”, którego udawał, że się spodziewa (s. 19).

Perspektywy komparatystyczne pokazują, że The Innocents Abroad reprezentował doświadczenia turysty, a nie podróżnika. Idealny podróżnik dąży do zaangażowania innego społeczeństwa na jego własnych warunkach, do interakcji z innymi ludźmi zajmującymi się swoimi lokalnymi sprawami. Program” dla Quaker City obiecywał „wycieczkę do Ziemi Świętej, Egiptu, na Krym, do Grecji i do punktów pośrednich” (s. 20). Punkty te obejmowały Azory, Gibraltar, Maroko, Hiszpanię, Francję, Włochy i Turcję. Wszystko to w ciągu pięciu miesięcy – minus około sześciu tygodni na morzu. Jeśli chodzi o życie za granicą, stałym hotelem partii był sam statek, zaopatrzony w amerykańską kuchnię. Sześćdziesięciu sześciu płacących pasażerów zazwyczaj schodziło na ląd jako grupa lub w klikach. Twain miał niewiele własnych przygód wartych wspomnienia. Przewodnicy, którzy awanturowali się o kolejne stado owiec do oszukania, wiedzieli, jakich usług, widoków i iluzji chcą. The Innocents Abroad utrzymywał aspekt zwiedzania w centrum, informując o opłatach i cenach, zmieniających się warunkach higienicznych, nieporozumieniach i scenach ulicznych. Agresywna ciekawość Twaina, zachwyt nad dziwacznością, zwyczajowa niecierpliwość i dreszcze entuzjazmu sprawiły, że wycieczka do Quaker City wydawała się tak pospieszna, jak wycieczki, które teraz każdego dnia zanurzają się w jeszcze innej europejskiej metropolii.

Paradoksalnie, przekrojowa spontaniczność Twaina sprawiła, że niektórzy czytelnicy byli zadowoleni z tego, że mogą zwiedzać przez pełnomocnika. Przynajmniej wtedy, gdy Twain czuł się zmęczony, znudzony, nękany, oszukiwany lub najedzony, czuli się lepiej, że sami nie mogą sobie pozwolić na taką podróż. Zbyt wielu pasażerów Quaker City, w podeszłym wieku i nadętych, konwencjonalnych, okazało się nudnymi lub wręcz upierdliwymi towarzyszami, z którymi lepiej się uśmiechać niż podróżować. Większość zabytków również nie okazała się warta tak dużych wydatków i wysiłku, zwłaszcza w Ziemi Świętej – koronnym celu podróży. Twain żartował, że oprócz upału i brudu, Palestyna była tak zacofana, że drugi adwent był mało prawdopodobny: Chrystusowi nie zależałoby na powrocie. Być może najmądrzejszym posunięciem było osiedlenie się z książką Twaina w kręgu rodzinnym. Mimo, że była to książka rozrywkowa, dawała dosadne, szanujące się i zadziwiające informacje o słynnych miejscach – katedrze Notre Dame, Wersalu, Pompejach, Wezuwiuszu, katakumbach, kanałach Wenecji, meczecie Świętej Zofii, Bazylice Grobu Pańskiego i piramidach. Czytelnicy Twaina mogli skończyć wierząc, że pojmują Stary Świat bardziej realistycznie niż albo jego mieszkańcy, albo jego przebudzeni, gorliwi towarzysze (z wyjątkiem jego własnej kliki).

Niektórym czytelnikom Niewinnych za granicą podobały się pejzaże Twaina; „malowanie scen” było koniecznością w literaturze podróżniczo-turystycznej, którą spełniał z przyjemnością. Bardziej z obowiązku, stawał się wymownie uroczysty w najbardziej czcigodnych miejscach, takich jak Akropol; w Jerozolimie przepraszał, że nie wykrzykiwał głośniejszych hosann. Ale współcześni analitycy, podobnie jak kilku recenzentów w latach 1869-1870, niepokoili się, że książka przemawia do mniej podatnej na obronę części publiczności (lub do innej jej strony). The Innocents Abroad zabrzmiało szowinistycznym hejnałem, zakładając, że Stany Zjednoczone, nastawione raczej na teraźniejszość i przyszłość niż na hierarchiczną przeszłość, są przykładem postępu, napędzanego praktycznym know-how. Podobnie Twain jako Amerykanin miał pokazywać, jak zwalczać górnolotne gusta czy praktyki społeczne (z wyjątkiem spotkania z carem Rosji). Niewinni za granicą wykraczali daleko poza odkrycie, że nie ma miejsca jak w domu. W sposób nieregularny, ale uporczywy, rozbłysła w nim swawola Nowego Świata, bojowa czujność, by nie dać się nabrać („sprzedać”), obrazoburstwo wobec klasycznego malarstwa i sokole oko gotowe do rzucenia się na przepaść między udawaniem a rzeczywistością, nawet w kościele Narodzenia Pańskiego.

Mniej satysfakcjonująca, świadomie, dla czytelników, którzy popierali protestanckie chrześcijaństwo jako quasi-oficjalną moralność, była irreverence Twaina. Dla tych czytelników jego antykatolickie kazania pomogły odkazić jego bardziej bezbożne skłonności. Ale podtytuł jego lekkiej książki nawiązywał do czczonej alegorii Johna Bunyana, a kilka fragmentów było bliskich parodiowania Biblii, powszechnie uznawanej za dosłowne słowo z nieba. Zaniepokojony opiniami recenzentów, Twain uznał, że jego irreverence okazała się „tip-top dobrą cechą”, przynajmniej pod względem finansowym (Listy 3:329). Obwarowanie swoich bezbożności uroczystymi homiliami mogło dodatkowo uśpić literalistów. Jednak krypto-agnostycy, starzy deiści i początkujący wolnomyśliciele mogli czerpać z Niewiniątek za granicą potwierdzającą przyjemność. Co godne pożałowania, natywistycznemu elektoratowi pozostałemu po Partii Wiedzy-Niewiedzy musiała przypaść do gustu styczna niechęć: Dzikość Twaina wobec „dzikusów”, to znaczy semickich tubylców wywodzących się z ludu Jezusa. Jeśli narrator „Ja” gromił prostaków z Azorów, Włoch i Grecji jako nieudaczników, to w Palestynie rozgrzewał się do oskarżycielskiej pogardy: „Nędza i ubóstwo są chlubą Tyberiady” (s. 505).

PERSONA MARKA TWAINA

Zapewne, humanitarni czytelnicy wzdrygali się na widok Twaina ganiącego biednych i pozbawionych szczęścia, niezależnie od tego, jak śmiało jego wydawca przedstawiał „wesołość” książki, a zgodna opinia recenzentów wychwalała jej genialność. Ten konsensus przeoczył lub usprawiedliwił wiele cech osobowości narratora. Oprócz antykompromisowej polityki eksportowej Twaina i jego obelg pod adresem zagranicznej ludzkości jako zacofanej, giętkiej i łatwowiernej, zbliżył się on do brzmienia aroganckiego, a nawet mściwego, deklarując przyjemność w dokonywaniu „satysfakcjonującej zemsty” (s. 459), bez względu na to, jak drobiazgowej. Łatwo się irytować, on lashed back-w retrospektywie- z drwiną, uzasadniając te Hobbesian analityków, którzy znaleźć wyższość lub wrogość w rdzeniu humor.

Czasami Twain jako amerykański pielgrzym wydawało się aprobować prawie nikogo, w tym jego wadliwe siebie. Recenzja Breta Harte’a była hojna w nazywaniu go „irytującym”. Jego wesoła nonszalancja wciąż schodziła na żarty z niestrawności, gnoju, zniekształceń, chorób i dziwacznych śmierci. Odpowiednio, jego ulubione nawyki uczyniły go ekspertem w hazardzie i zamawianiu koktajli. Zwracał uwagę na atrakcyjne kobiety, oceniał ich dostępność. Nie wszystko z jego męskiej swobody było tolerowane jako zachodnie, ponieważ jego persona w większości deklarowała narodową tożsamość. Nawet nastawiony na sprzedaż wydawca nie polecał Niewinnych za granicą dla szkółek niedzielnych.

Niemniej jednak, te wady charakteru blakły, gdy persona włączała swój urok. Pomagał mu przede wszystkim humor, doskonalony przez lata praktyki w ruchach komików literackich, a ostatnio przez pełne podziwu analizy techniki Artemusa Warda. „Czy on nie żyje?” stało się międzynarodowym tagline’em, służącym raczej do kpienia z rutynowych zachowań, niż do przynęty na przewodnika, który ćwiczył przydatną umiejętność. Płacz przy rzekomym grobie Adama budził raczej śmiech niż podejrzenie, że jest się satyrykiem. Persona zasłużyła sobie na wiele pobłażliwości także szczerością wobec siebie, wyznając swoje wpadki (słynne kupowanie rękawiczek na Gibraltarze) czy niewiedzę na temat obrazów, którą bezczelnie bagatelizowała („nie znamy się na sztuce” (s. 423). Przechodząc bez przeproszenia od piękna genueńskich kobiet do miejscowego tytoniu, jego werwa sprawiła, że swobodna dysocjacja stała się cnotą, raczej ekscytującą niż dezorientującą. Przeciwstawianie się regułom stabilnego charakteru czy uporządkowanej prozy zaokrągliło się do wszechogarniającego ducha zabawy, rozkoszy odczuwania, robienia i mówienia tego, co nieoczekiwane. Czytelnik zaczynał dyskontować, a następnie cieszyć się ostrą krytyką Twaina, a nawet groźbami, jako szyderczą przemocą, jako częścią gry. Równocześnie jednak Twain stawał się jednym z najsprytniejszych pasażerów Quaker City, a w ramach swojej kliki – przywódcą „chłopców”. Ze wszystkich jego książek, The Innocents Abroad najbardziej nieodparcie przekracza wszelkie wzorce lub abstrakcyjne systemy, które krytycy proponują dla niej.

W końcu, krytyk próbujący zrozumieć The Innocents Abroad jako zintegrowaną konstrukcję musi argumentować, że osiąga jedność dzięki literackiej finezji. W początkowych rozdziałach pojawia się ironiczny, tolerancyjnie cyniczny głos, który wkrótce dodaje werwy i światowości. W miarę upływu podróży persona ta wykazuje również odporność na przełamywanie się po popełnionych błędach. Choć coraz ostrzejszy, nigdy nie szaleje zbyt długo ani nie rozprawia bez humoru, który mógłby mu przerwać. Jego samoświadomość czyni cnotę z jego gwałtowności, deklarując, że „nie lubię rzeczy połowicznych” (s. 239). Choć oscyluje między send-upami a konwencjami – a w środku tak zmyślnie ripostuje, że czytelnicy muszą zachować czujność – jawi się jako osoba zasadniczo samostanowiąca. Zróżnicowane elementy spaja mocna, barwna, a zarazem lekka proza. Mimo wybuchów anarchicznej spontaniczności ostateczny efekt jest jak Washoe Zephyr, który Roughing It podziwiałby za to, że wiezie wszystko i wszystkich w pożądanym kierunku. Choć najwyraźniej honoruje autentyczność, Twain wymyśla dialogi, a nawet incydenty, i tworzy załogę postaci drugoplanowych, które pomagają mu napełnić żagle. Niektórzy krytycy podkreślają jego introspektywną świadomość lub poszukiwanie wewnętrznej tożsamości jako główny temat. Ale czytelnicy są przede wszystkim porwany przez postawę, błyskotliwie wyartykułowane dla osobowości, która reaguje i pro-acts impulsywnie, wygodne z jego siłą niekonsekwencji w złożonym świecie.

AFTER 1869

The Innocents Abroad ustanowił Mark Twain finansowo i zawodowo. Jego wydawca, który skoncentrował się na kilku książkach, promował ją pilnie. Gazety zwróciły na nią uwagę, ponieważ Twain zasłużył się dla ich świata jako reporter-kolumnista, który wyrobił sobie markę (nieunikniony kalambur). Nieoczekiwanie spokojny Atlantic Monthly zamieścił długą, przychylną recenzję, niepodpisaną (od młodego Williama Deana Howellsa). Twain awansował z freelancera na pisarza książek, a nawet literatury, czego przykładem w późniejszych prospektach wydawcy jest threnodia o Sfinksie, „tak smutna, tak żarliwa, tak tęskniąca, tak cierpliwa” (s. 629). Rewidując w 1872 roku nowe wydanie brytyjskie, Twain wykazywał rosnące poczucie tego, co osiągnął i jak sam siebie oceniał. W 1879 roku, kiedy Niewinni za granicą dołączyli do wydań Tauchnitza cieszących się solidnym uznaniem w całej Europie, czuł się usatysfakcjonowany, ale nie zaskoczony. Pozostanie ona na pierwszym miejscu podczas jego życia, na czele w wydaniu zebranym jego dzieł, które w końcu weszło na właściwe tory w 1899 roku.

W 1886 roku, po serii książek, Twain mógł spojrzeć na The Innocents Abroad z zadziwieniem, powtarzając jego irreverence przez połączenie go z tym, jak Bóg musiał czuć się później o świecie, który stworzył: „Faktem jest, że w obu jest odrobinę za dużo wody” (DeVoto, s. 764). Ale docenił, jak wiele nauczyło go samo pisanie i doświadczenia, które się za tym kryją. W Quaker City po raz pierwszy zetknął się z ludźmi z klasy średniej i wyższej – w tym z bratem Olivii Langdon, który przedstawił Twaina swojej rodzinie. Choć później nadal nieufnie podchodził do kultury wysokiej, bardziej starał się oglądać obrazy i wybierać muzykę na swój sposób. Mniej pokrzepiające jest to, że zwiedzanie Palestyny, zwłaszcza z perspektywy czasu, musiało wstrząsnąć wszystkimi pozostałymi legendami ze szkółki niedzielnej i wiarą w Biblię jako rzeczową historię. Pod względem literackim Niewinni za granicą doprowadzili do pierwszego etapu opanowania jego stylu prozatorskiego i jego osobowości, gdy dążył do zdobycia narodowej publiczności i jej opiekunów.

Zobacz teżAmericans Abroad; „The Celebrated Jumping Frog of Calaveras County”; Humor; Satire, Burlesque, and Parody

BIBLIOGRAFIA

Primary Works

DeVoto, Bernard, ed. The Portable Mark Twain. New York: Viking, 1946.

Twain, Mark. The Innocents Abroad; or, The New Pilgrims’Progress. 1869. Edited by Shelley Fisher Fishkin, after-word by David E. E. Sloane. New York: Oxford University Press, 1996. Faksymilowy przedruk pierwszego wydania. Numery stron odnoszą się do tego tekstu.

Twain, Mark. Mark Twain’s Letters. Vol. 2, 1867-1868. Edited by Harriet Elinor Smith and Richard Bucci. Berkeley: University of California Press, 1990.

Twain, Mark. Mark Twain’s Letters. Vol. 3, 1869. Edited by Victor Fischer and Michael B. Frank. Berkeley: University of California Press, 1992.

Secondary Works

Bridgman, Richard. Traveling in Mark Twain. Berkeley: University of California Press, 1987.

Budd, Louis J., ed. Mark Twain: The Contemporary Reviews. New York: Cambridge University Press, 1999.

Cox, James M. Mark Twain: The Fate of Humor. Princeton, N.J.: Princeton University Press, 1966.

David, Beverly R. Mark Twain and His Illustrators. Vol. 1, 1869-1875. Troy, N.Y.: Whitston, 1986.

Ganzel, Dewey. Mark Twain Abroad: The Cruise of the „Quaker City”. Chicago: University of Chicago Press, 1968.

Hill, Hamlin L. Mark Twain and Elisha Bliss. Columbia: University of Missouri Press, 1964.

Howells, W. D. My Mark Twain: Reminiscences and Criticisms. New York: Harper, 1910.

McKeithan, Daniel Morley. Traveling with the InnocentsAbroad: Mark Twain’s Original Reports from Europe and the Holy Land. Norman: University of Oklahoma Press, 1958.

Melton, Jeffrey Alan. Mark Twain, Travel Books, andTourism: The Tide of a Great Popular Movement. Tuscaloosa: University of Alabama Press, 2002.

Obenzinger, Hilton. American Palestine: Melville, Twain, and the Holy Land Mania. Princeton, N.J.: Princeton University Press, 1999.

Quirk, Tom. „Introduction.” In The Innocents Abroad, edited by Tom Quirk. New York: Penguin Books, 2002.

Smith, Henry Nash. Mark Twain: The Development of aWriter. Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1962.

Ziff, Larzer. Return Passages: Great American Travel Writing,1780-1910. New Haven, Conn.: Yale University Press, 2000.

Louis J. Budd

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.