Squawking, chip-stealing seagulls są zagrożone w Nowej Zelandii, z niektórych kolonii doświadczających „niewiarygodne spadki”, a inne zniknęły całkowicie w ciągu ostatnich kilku dekad.
Nowa Zelandia jest domem dla trzech gatunków mew, ale native red-billed seagull – beady-eyed interloper, który sprawia, że wygląd na każdym pikniku plaży w górę iw dół kraju – jest najbardziej powszechne.
Pomimo, że wydaje się być w obfitości z powodu ich hałaśliwych wybryków i przyciągania do miejskich i zamieszkałych środowisk, eksperci twierdzą, że ptaki są poważnie zagrożone, z zaledwie 27.800 par hodowlanych w lewo w całym kraju, a główne kolonie hodowlane na morzu cierpią na spadki populacji o 80% do 100% od połowy lat 1960.
Dla porównania kiwi – który ma miliony dolarów funduszy ochrony skierowanych na jego przetrwanie – jest znacznie zdrowszy, z 68.000 zwierząt w lewo. Ale w świecie ochrony, cuteness counts.
Graeme Taylor, naukowiec zajmujący się ptakami morskimi w departamencie ochrony, powiedział: „Red-bill gulls mają złą prasę, ponieważ są zbyt przyjazne i zbyt agresywne, nie przywiązują się do ludzi. Ludzie widzą te duże grupy ptaków kręcących się wokół w poszukiwaniu jedzenia i myślą 'są w porządku’ – bardzo trudno jest przełamać tę percepcję. Ale w rzeczywistości miały dość znaczny spadek i ich spadek jest w toku.”
Zagrożenia dla mew są potrójne. Pogrążające się zasoby rybne z powodu zmieniających się warunków morskich i intensywnych połowów oznaczają mniej żywności dla piskląt. Przybrzeżne tereny przekształcone do zwierząt gospodarskich i rolnictwa zagroził ich naturalnych lęgowisk, a wprowadzone szkodniki, takie jak szczury i szczury jedzenia ich młodych dalej zdziesiątkował już wrażliwe population.
Głodny z braku ich naturalnej diety morskiej, mewy przystosowały się do doskonałych padlinożerców, ale nawet to przychodzi z problemami. Ulepszone zarządzanie odpadami przechowywanie i urządzenia oznaczają, że mewy znajdują mniej śmieci do spożycia niż kiedykolwiek wcześniej, Taylor mówi, a pisklęta, które dorastają karmione przez ludzi w szczycie lata często umierają, gdy zbliża się zima, ponieważ nigdy nie uczą się umiejętności poszukiwania pożywienia w oceanie.
W Królewskim Centrum Albatrosa w Taiaroa Head jest kilka dobrych wiadomości. Szeroko zakrojone prace kontrolne drapieżników w celu ochrony północnego albatrosa królewskiego przyniosły również korzyści lokalnej populacji mew, a obecnie jest blisko 2000 par lęgowych w kolonii – jedynej kolonii w kraju, która kwitnie – choć powoli.
„To nie są szkodniki, są one kluczową częścią środowiska morskiego tutaj na skraju Pacyfiku,” mówi Hoani Langsbury, kierownik Kolonii Albatrosów Królewskich.
„Kradzież chipsów od ludzi jest wyuczonym zachowaniem. Jesteśmy w dyskusji ze szkołami w tej chwili, aby spróbować i poprawić relacje między młodymi ludźmi i populacji mew. To jest ich naturalne środowisko – to my musimy się do nich dostosować.”
Taylor mówi, że cel Nowej Zelandii, aby być wolne od drapieżników do 2050 roku jest dobrą wiadomością dla mew, i powinien korzystać z populacji południowej wyspie szczególnie.
Ale wierzy, że stały i trwający spadek będzie kontynuowany dla wrażliwych populacji na wyspie północnej – chyba że ludzie zaczną dbać o ptaka w sposób, w jaki robią to kultowe kiwi.
„Mewa jest nieodłącznym elementem charakteru naszych plaż. Wydawałoby się to cichym, opuszczonym rodzajem miejsca, gdyby miały one zniknąć.”
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
.
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragraphs}}{{highlightedText}}
- Nowa Zelandia
- Ptaki
- Azja-Pacyfik
- Wildlife
- news
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger