Frank Zappa’s 10 greatest albums of all time

Czy potencjalnie wierzylibyście w kosmitów, gdyby istniała możliwość, że jeden z nich zstąpił na Ziemię i wystarczająco dostosował się do naszych zwyczajów – pomimo tego, że w głębi duszy wie, że nigdy nie będzie pasował – jednocześnie przewyższając nas i ujawniając, jak głupia jest rasa ludzka? Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, to może powinieneś rozważyć Franka Zappę jako prawdopodobnego kandydata. Był wieloma rzeczami, w tym złożony, nieuchwytny i być może pozaziemski; jeśli ktoś miałby niemożliwe zadanie zdefiniowania go jednym słowem, byłoby to obrazoburczy.

Frank Zappa był dla muzyki tym, czym William Burrough był dla literatury. Słuchanie jego płyt może być bardzo szokującym i czasami niewygodnym doświadczeniem. To jest dokładnie to, co częściowo zamierzał zrobić z niektórymi ze swoich dzieł: Zappa próbował wyrwać z marazmu potulną rasę ludzką, która zbyt długo żywiła się w starych, brudnych wodach społecznej hipokryzji. Niektóre z nich obejmują hipisowską kontrkulturę, w tym jego album z 1968 roku „We’re Only In It for the Money”, którego okładka na wewnętrznym rękawie ujawnia oczywistą satyryczną wersję okładki albumu The Beatles „Sgt. Pepper Lonely Hearts Club Band”. Dla kontrastu, inni widzieli Zappę posuwającego sztukę do granic możliwości.

Reklama
Reklama

Zappa nieustannie kwestionował granice muzyki, z powodzeniem łącząc rock, jazz, jazz fusion i muzykę orkiestrową (jest jednym z niewielu, jeśli nie jedynym, kompozytorem dyrygującym muzykami do kompozycji rockowych). Oprócz dekonstrukcji i kolażu tych gatunków muzycznych, Burroughs wykorzystuje również technikę Musique Concrete, czyli samplowania nagranych dźwięków jako surowca. Najczęściej dźwięki te są następnie manipulowane do tego stopnia, że źródło dźwięku staje się niejasne.

Jego albumy są również bardzo tematyczne i stanowią serię mniejszych utworów koncepcyjnych, które składają się na większy obraz. W swojej oficjalnej biografii, The Real Frank Zappa Book, Zappa wypowiada się na ten temat bardziej szczegółowo: „Projekt/Obiekt to termin, którego używałem do opisania ogólnej koncepcji mojej pracy w różnych mediach. Każdy projekt (w jakiejkolwiek sferze), lub wywiad z nim związany, jest częścią większego obiektu, dla którego nie ma 'technicznej nazwy’. Pomyśl o materiale łączącym w Projekt/Obiekt w ten sposób: Powieściopisarz wymyśla postać. Jeśli postać jest dobra, zaczyna żyć własnym życiem. Dlaczego miałby chodzić tylko na jedno przyjęcie? Może pojawić się w każdej chwili w przyszłej powieści. Albo: Rembrandt uzyskał swój „wygląd” przez zmieszanie odrobiny brązu z każdym innym kolorem – nie robił „czerwieni”, jeśli nie było w niej brązu. Brąz sam w sobie nie był szczególnie fascynujący, ale rezultatem jego obsesyjnego włączania było to 'spojrzenie’.”

W przypadku Projektu/Przedmiotu, możesz znaleźć trochę pudla tutaj, trochę obciągania tam, itd. Nie mam jednak obsesji na punkcie pudli czy robienia laski; te słowa (i inne równie nieistotne), wraz z obrazami i motywami melodycznymi, powtarzają się w albumach, wywiadach, filmach, teledyskach (i w tej książce) nie z innego powodu, jak tylko po to, by ujednolicić „kolekcję”.

Poniżej przyglądamy się dziesięciu albumom wielkiego człowieka i najlepszym wyznacznikom tej wizji. Choć twórczość Zappy rozciąga się daleko poza przedstawione lata, trudno nie uznać okresu pomiędzy 1968 a 1981 rokiem za jego najbardziej owocny. W ciągu niewiele ponad dekady, Zappa stworzył charakterystyczne brzmienie i na zawsze wpłynął na cały rock 'n’ roll.

10 najlepszych albumów Franka Zappy:

We’re Only In It for the Money (1968) – Mothers of Invention

Jeśli jest coś, czym Frank Zappa gardził, była to zdecydowanie hipisowska kontrkultura lat 60-tych. Od wyśmiewania okładki albumu The Beatles „Sgt. Pepper’s” implementującej elementy Musique Critique do ogólnego niesmaku wobec komercjalizacji kultury – Zappa nie był jej fanem. Satyrycznie wyśmiewał pokój i miłość z tego, co widział jako „płytkich hippisów” podążających za pustymi trendami, w jego mniemaniu, nie różnili się oni od represjonowanych konserwatystów z lat 50-tych.

Across We’re Only In It For The Money Zappa i Mothers of Invention jasno wyrażają swoje uczucia. Chociaż mają silny punkt widzenia, dźwięki, które wydobywały się z głośników były niemal rewolucyjne w 1968 roku. Słuchając w 2020 roku, trudno nie uznać Zappy za geniusza.

Cruising with Ruben and The Jets (1968)

Frank Zappa ma wiele twarzy. Oprócz tego, że jest on muzykiem zdolnym do obalania najczystszych dźwięków, zaskakująco, jest też jego doo-wopowa strona, do której podchodzi z lekkim przymrużeniem oka i w sarkastyczny sposób, ale nadal wykonuje ją ze szczerą szczerością.

Oczywiście, typowe dziwactwo Zappy jest nadal widoczne. Na okładce albumu znajdują się kreskówkowe postacie – co podczas słuchania albumu nie pozwala nie zastanawiać się, czy to może być kapryśne przedstawienie satyryczne, które można obejrzeć na Broadwayu? Podczas słuchania trudno nie przenieść się do takiego miejsca, oglądając taki akt, ale w być może najbardziej niedorzeczny sposób.

You Are What You Is (1981)

To jest Zappa w jego najlepszym satyrycznym wydaniu, i jeden z jego bardziej przystępnych albumów muzycznie, ale lirycznie, bardzo profanacyjny, i bezlitośnie celuje w Partię Republikańską. Teledysk do tytułowego utworu został zakazany w MTV, ponieważ przedstawiał Ronalda Reagana na krześle elektrycznym.

Lata osiemdziesiąte były trudnym okresem dla większości rockowej rodziny królewskiej z lat sześćdziesiątych. Mogli oni wyrzeźbić ścieżkę dla wielu z ówczesnych wykonawców, którzy występowali z taką kreatywnością, ale to nie znaczyło, że byli oni uznawani za takich. Dla Zappy jednak była to kolejna dekada, w której mógł pracować i dostarczył jedną ze swoich najlepszych płyt. 'Gold Mine’ jest bez wątpienia wyróżniającym się momentem albumu i zasługuje na ponowne odwiedzenie przy każdej możliwej okazji.

Over-Nite Sensation (1973)

To był poprzednik jednego z jego bardziej komercyjnie udanych albumów, Apostrophe. Oba albumy zostały nagrane z bardzo małą ilością wolnego czasu pomiędzy nimi, więc z pewnością są powiązane brzmieniowo. Over-Nite Sensation to rockowy klasyk, łączący elementy wczesnego rock 'n’ rolla lat 70-tych z typowym dla Zappy awangardowym podejściem.

Przepełniony kreatywnością i z nutą możliwości, było coś ujmującego w podejściu Zappy do muzyki, i to właśnie w tym czasie muzyk prawdopodobnie osiągnął swój szczyt. 'Fifty-Fifty’ jest jednym z najjaśniejszych momentów na LP, a pozostałe sześć utworów jest równie zaskakujących.

Freak Out! (1966) – Mothers of Invention

Kompozycja nostalgicznego doo-wopu i jego charakterystycznego sarkazmu, to naprawdę brzmi jak kosmita, który wpadł i zdecydował, że będzie pisał psychodelicznego garażowego rocka i może trochę się z niego pośmiać i dorzucić kilka błędów do mieszanki. 'You’re Probably Wondering Why I’m Here’ jest tego dobrym przykładem. Album został nagrany przez jego pierwszy zespół Mothers of Invention.

Drugi album po przebojowym Blonde on Blonde Boba Dylana, który został wydany jako podwójny album, płyta jest pozytywnie rozsadzony z potencjałem. The Mothers of Invention powoli zdobywali reputację jako arthouse’owy wybór dla rock 'n’ rolla, a ten LP był tego dowodem.

One Size Fits All (1975)

Niekiedy, słuchając wcześniej nie słyszanego albumu, można być całkowicie i całkowicie zdumionym. W rzeczywistości, jeśli chodzi o Franka Zappę, jest to prawie całkowicie oczekiwane.

Obłędna amalgamacja różnych gatunków rocka połączonych z jazzem, One Size Fits All to niezła podróż. Otwierający album utwór 'Inca Roads’ jest kosmicznym dziwactwem, wytyczającym podróż przez mroczny atrament wszechświata. Z udziałem Captaina Beefhearta i Johnny’ego (Guitar) Watsona, to rockowe arcydzieło z połowy lat 70-tych, które płonie intensywnością.

Sheik Yerbouti (1979)

Niezaprzeczalnie jeden z najlepszych tytułów albumów, jakie kiedykolwiek słyszeliśmy, Sheik Yerbouti to Zappa zbliżający się do swojego artystycznego szczytu. W dużej mierze dlatego, że odmówił bycia ograniczonym przez sztukę, którą już stworzył i zamiast tego podniósł się zdeterminowany, by nie zostać skategoryzowanym.

Płyta ta jest również Frankiem Zappą w jego najzabawniejszym wydaniu, ale to nie znaczy, że nie była również jego najszczerszym wysiłkiem w pogoni za komercyjnym sukcesem. Jest ona stosunkowo bardzo przystępna, jeśli spojrzeć na resztę jego twórczości. Album przyniósł pewien hit w postaci „Bobby Brown Goes Down”. Bądźcie ostrzeżeni, niektóre z tych piosenek, takie jak 'I Have Been In You’, podniosą wasze brwi.

Apostrophe (’) (1974)

To nigdy tak naprawdę nie było częścią planu dla Franka Zappy, aby stać się mega gwiazdą rocka. Oczywiście, piosenkarz nigdy nie stronił od światła reflektorów, będąc częścią showbusinessu od najmłodszych lat. Jednak jego prawdziwą pasją było tworzenie muzyki. Tym bardziej interesujące jest więc ponowne przyjrzenie się jego najbardziej udanemu albumowi.

Pierwszy album Zappy, który pokrył się złotem, głównie dzięki hitowi z płyty, 'Don’t Eat Yellow Snow’ i, co słynne, na tym albumie na basie zagrał Jack Bruce z Cream. Ta płyta to prawdziwy popis gitarowej roboty Zappy, który naprawdę wie jak to robić. Jeśli szukaliście idealnego startowego LP dla rockowego geniusza, to jest to jeden z tych, które powinniście mu pokazać.

Uncle Meat (1969)

To prawdopodobnie jeden z najbardziej ekstremalnych albumów Zappy, a z pewnością było ich wiele. Album został rzekomo stworzony na potrzeby filmu science-fiction opartego na seksualnych poczynaniach zespołu. Film ten jednak na szczęście nigdy nie powstał. Przynajmniej nie do 1987 roku, kiedy Zappa udostępnił część materiału z tego wydarzenia.

Z tym albumem, Zappa naprawdę zaczął zagłębiać się w więcej eksperymentów z overdubami i manipulowaniem prędkością taśmy. Jest to interesujące skrzyżowanie, gdzie awangarda i free-form jazz spotykają się z hard rockowymi rytmami, które miały sprawić, że Zappa stanie się sławny.

Hot Rats (1969)

Ten album może być jego najbardziej szczerą kompozycją; większość utworów jest instrumentalna, z wyjątkiem 'Willie the Pimp’, w którym ponownie pojawia się Captain Beefheart, na wokalu. Jest to pierwsze solowe przedsięwzięcie Zappy po rozpadzie jego zespołu Mothers of Invention.

Płyta wyznacza początek jego eksploracji w kierunku jazzu, projektu, który jest medytacyjny, a jednocześnie dziki i wolny. Kiedy połączysz to z rock 'n’ rollowym etosem, który zaczął przenikać do kraju, Zappa po prostu wyrażał słowa kultury młodzieżowej. Myśli miały się pomieszać, a dzieciaki miały łyżkę w rękach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.