Na początku tego tygodnia zamieściłam na Facebooku to, co uważałam za głupie, niewinne zdjęcie mojego 18-miesięcznego syna Oskara. Ma on na sobie biało-czerwone paski, a na głowie perłową opaskę swojej kuzynki Claire. Podpis: „Kiedy kuzynka mówi ci, żebyś 'założył włosy’, robisz to, a potem pozujesz do zdjęcia.”
Patrząc wstecz na ten post, powinnam była czuć jedynie uwielbienie dla mojego dziecka. Zamiast tego, byłam wściekła. „Przestańcie próbować upodobnić go do dziewczynki. On jest chłopcem” – skomentowała jedna z krewnych. Moja odpowiedź była prosta: „Nie chcielibyśmy 'robić’ z Oskara kogoś innego niż jest. I tak naprawdę tylko on może o tym zadecydować.”
Mój mąż Anthony i ja nie wierzymy, że płeć jest binarna, dlatego decydujemy się wychowywać Oskara w sposób, który pozwala mu na ustalanie własnych zasad dotyczących tożsamości płciowej. Aby pozwolić mu odkrywać swoje możliwości, nie ograniczamy go do zabawek i ubrań, które inni uznali za odpowiednie dla chłopców (jak mówi Anthony: „On nie musi wiedzieć, co jest dla dziewczynek, a co dla chłopców. On sam musi się dowiedzieć, co jest dla Oskara”). Taką decyzję podjęliśmy jako jego rodzice – to nie jest niczyja inna sprawa. Ale to nie przeszkadza ludziom zwracać uwagi, że jego lalka albo różowe i fioletowe Crocsy, które chciał dopasować do Claire, nie są „normą”.”
Kiedy Oscar się urodził, obiecałam, że będę mu jak najczęściej przypominać o dwóch najważniejszych zasadach w życiu: bądź miły i kochaj całym sercem. Wiedziałam, oczywiście, że w ciągu jego życia będzie wiele zdarzeń, które wystawią na próbę jego – i moją – wytrwałość w tych wartościach. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek spodziewałam się, że mój instynkt mamy niedźwiedzia będzie tak często wystawiany na próbę przez ludzi, którzy oceniają sposób, w jaki się ubiera lub zabawki, którymi się bawi.
Kiedyś, gdy załatwiałam z Oscarem sprawy, zrobiliśmy sobie przerwę na świeżym powietrzu, tuż obok kawiarni. Patrzyłam, jak pcha wywrotkę przez łąkę, w żółtej szydełkowanej czapce zawiązanej na głowie, żeby było mu ciepło w tę niespodziewanie chłodną pogodę. Jakiś mężczyzna zatrzymał się, by – jak sądziłem – podziwiać go, więc uśmiechnąłem się w jego kierunku. Zamiast tego odwrócił się do mnie i powiedział: „Dziewczynki nie powinny bawić się ciężarówkami!”
Dałam mu wymuszony uśmiech. „Cóż, on nie jest dziewczyną,” odpowiedziałem chłodno. „Ale to również nie jest prawdą.” Po prostu roześmiał się i odszedł. Przed macierzyństwem powiedziałabym mu dokładnie, gdzie może sobie wsadzić tę ciężarówkę, ale nauczyłam się odrzucać takie incydenty. Nie dlatego, że uważam, że nie warto, ale dlatego, że przygotowuję się na to, co, jak mogę sobie tylko wyobrażać, nadejdzie, gdy Oscar będzie starszy. Na razie jestem przy nim, kiedy kobieta sprawdzająca nas w sklepie Target mówi mi, że to „miło ze strony jego taty, że pozwolił mu mieć lalkę”. Ale to, co szarpie moje rodzicielskie struny serca, to świadomość, że pewnego dnia Oscar wyjdzie poza bańkę, którą stworzyliśmy z mężem – przedszkole nie jest przecież tak daleko – i nie będzie nas przy nim, by go chronić. Wszystko, co możemy zrobić, to dać mu narzędzia, których potrzebuje, aby witać ludzi w sposób, w jaki inni nie zawsze go witają: z otwartym sercem i otwartym umysłem.
Oscar urodził się z męskimi genitaliami, więc na razie mówimy do niego „on”. Ale jeśli kiedykolwiek przyjdzie do nas i powie, że to mu nie odpowiada, wtedy będę bardziej zainteresowana objęciem go, niż zaimkiem, którego zdecyduje się używać. Mamy nadzieję, że nasza otwartość na wszystkie tematy, w tym płeć i seksualność, sprawi, że ten rodzaj rozmowy będzie tak organiczny, że kiedy będzie wystarczająco dorosły, nie spotka się z obawami czy fanfarami.
Może Oscar zdecyduje, że różowy to jego ulubiony kolor. Może założy różowy strój, gdy będzie kopał w ziemi. Może pewnego dnia zobaczy sukienkę, którą będzie chciał założyć, bo spodoba mu się sposób, w jaki się mieni. Niezależnie od sytuacji, powiem mu: „W każdym razie, kochanie, zrób to”. Nie chcę, aby Oscar był definiowany przez koszulę na plecach lub lalkę dziecięcą schowaną pod pachą w nocy.
Ostatnio ktoś, kto śledzi mnie na Instagramie, zostawił komentarz do zdjęcia Oscara. Powiedziała mi, że „wychowuję ducha, który zmieni świat”. Płakałem, kiedy to przeczytałem, ponieważ, człowieku, to jest naprawdę wszystko, co mogę kiedykolwiek mieć nadzieję zrobić jako rodzic. Kto wie, kim stanie się mój wspaniały syn? Naszym jedynym zadaniem jako jego rodziców jest pokazanie mu, że życie jest pełne wszelkiego rodzaju niesamowitych możliwości. Reszta zależy od niego.
Śledź Redbook na Facebooku.
.