Zacząłem pracować nad swoimi nawykami w 2012 roku. Ta historia trwa już siedem lat. Jednym z jej efektów ubocznych jest świadomość. Świadomość siebie, głównie, ale też świadomość dotycząca wielu innych rzeczy.
Od kilku lat uważam się za osobę mindful. Znam swoje mocne i słabe strony, i spędzam większość dnia w samoświadomym trybie działania. Jeśli obgryzam paznokcie, będę o tym wiedział. Czasami jestem tak uważna, że nie mogę nie zauważyć rzeczy, zwłaszcza wad i doskonałości innych ludzi.
Ponieważ byłam już tak świadoma i uważna, myślałam: „Nie potrzebuję medytacji.” Dopóki nie usłyszałem, jak Naval Ravikant mówi o tym:
„To jedna z tych rzeczy, o których wszyscy mówią, że je robią, ale nikt tak naprawdę nie robi.”
Naval powiedział, że wielu ludzi nadużywa medytacji do sygnalizowania cnoty. Udają, że zależy im na mindfulness, aby wyglądać jak moralna osoba, nie wykonując żadnej z rzeczywistych, ciężkich prac związanych z właściwą medytacją. To dlatego mamy tysiące aplikacji medytacyjnych, opasek na głowę, poduszek i innych gadżetów, kiedy medytacja jest dosłownie „sztuką robienia niczego”, jak nazywa ją Naval.
Nieważne, czy jesteś fałszywym medytatorem, czy sceptykiem, który myśli, że jej nie potrzebuje, tak jak ja, szanse są takie, że nigdy nie zrobiłeś prawdziwej sesji medytacyjnej w swoim życiu. Powód nie masz, jeśli pytasz Naval, jest to, że to jest przerażające, bo raz zaczniesz, nieuchronnie trzeba będzie radzić sobie z wszystkich swoich nierozwiązanych problemów:
„To jest jak skrzynka odbiorcza e-mail. To tylko piętrzenie się. Email za emailem za emailem, na który nie ma odpowiedzi, sięgający 10, 20, 30, 40 lat wstecz. I wtedy, kiedy siadasz do medytacji, te e-maile zaczynają do ciebie wracać.
„Hej, a co z tą sprawą? Co z tym problemem? Czy już to rozwiązałeś? Czy myślisz o tym? Masz tam żal? Masz tam jakieś problemy?” i to staje się przerażające. Ludzie nie chcą tego robić, więc mówią: 'To nie działa, nie mogę oczyścić umysłu, lepiej wstanę i nie będę tego robił’. Ale tak naprawdę jest to autoterapia. Zamiast płacić terapeucie, żeby tam siedział i cię słuchał, ty słuchasz siebie. I po prostu musisz tam siedzieć, jak te e-maile przechodzą jeden po drugim.
Pracujesz przez każdego z nich, aż dojdziesz do magicznego zera skrzynki odbiorczej. Przychodzi taki dzień, kiedy siadasz i zdajesz sobie sprawę, że jedyne rzeczy, o których myślisz, to te, które wydarzyły się wczoraj. Bo wszystko inne już przerobiłeś. Niekoniecznie nawet je rozwiązałeś, ale przynajmniej wysłuchałeś siebie. Wtedy zaczyna się medytacja.”
Kiedy usłyszałem, jak Naval mówi te rzeczy, uświadomiłem sobie:
Zauważanie to nie to samo, co przetwarzanie.
Słowo 'mindfulness’ jest w tym względzie bardzo mylące, ponieważ bycie świadomym tego, co dzieje się w twoim życiu i radzenie sobie z tym to nie to samo, nawet jeśli oba wymagają bycia uważnym. W mojej dosłownej skrzynce mailowej dostaję powiadomienie o każdym mailu, który do mnie przychodzi. Ale dopóki go nie otworzę i nie spojrzę na niego, tak naprawdę nie przetworzyłem go, prawda?
Więc tak naprawdę istnieją dwa rodzaje zauważania: rodzaj, który dostarcza ci nowych danych wejściowych i więcej informacji, które są następnie wysyłane w dół do twojej podświadomości, oraz rodzaj, który przetwarza te bodźce, gdy już wrócą do twojej świadomości. Jeden pobiera twoje e-maile, drugi je czyta.
Pomyśl o tym w ten sposób: Najbardziej oświecony guru medytacji zauważy wszystko dwa razy, raz w drodze w dół i ponownie w drodze w górę. Może być opóźnienie między nimi, ale na koniec dnia, wszystko jest pod opieką.
Często, że drugi rodzaj zauważania jest wystarczający, aby poradzić sobie z problemem, ponieważ większość naszych problemów nie muszą być rozpatrywane w działaniach w ogóle. Są jak e-maile z powiadomieniami. Musimy je tylko potwierdzić, aby mogły opuścić nasze umysły i nie powodować stresu. Jakkolwiek, jeżeli ty no robisz czas celowo robić ten drugiemu rodzajowi zauważanie, ja nigdy zdarzać się.
To jest dlaczego decydowałem w końcu dawać prawdziwej medytaci iść. Dziś chcę się z wami podzielić tym, czego się nauczyłem.
Nie jest to wymówka, ale jednym z powodów, dla których unikałem medytacji, było to, że wszystkie te przepisowe praktyki, o których słyszałem, brzmiały fałszywie. Naval w końcu dał mi praktykę, która brzmiała wystarczająco prosto, by faktycznie poczuć się jak prawdziwa:
„Jest to dosłownie sztuka nie robienia niczego. Wszystko, co musisz zrobić dla medytacji jest usiąść, zamknąć oczy, wygodna pozycja, cokolwiek się dzieje, dzieje się. Jeśli myślisz, to myślisz. Jeśli nie myślisz, nie myślisz. Nie wkładaj w to wysiłku, nie wkładaj wysiłku przeciwko temu.”
Naval wyjaśnił również, że wszystkie ćwiczenia koncentracji, czy to skupianie się na oddechu, czy na czymś innym, ostatecznie mają na celu puszczenie tego, na czym się koncentrujesz. Dlatego równie dobrze możesz pominąć odpuszczanie.
„Problem z tym o czym mówię, czyli nie skupianiem się na oddechu, jest taki, że będziesz musiał słuchać swojego umysłu przez długi czas. To nie zadziała, chyba że zrobisz to co najmniej godzinę dziennie i najlepiej co najmniej 60 dni, zanim przepracujesz wiele spraw. Więc to będzie piekło przez jakiś czas, ale kiedy wyjdziesz na drugą stronę, jest wspaniale.”
W tej chwili staram się przejść na drugą stronę. Codziennie rano po przebudzeniu ustawiam w telefonie minutnik na godzinę. Siadam w kucki, opieram się o ścianę, ręce składam na kolanach i zamykam oczy. Najlepiej, jeśli pozostanę w tej pozycji. Jeśli czuję, że moje kończyny zasypiają, zmieniam sposób siedzenia, ale oczy pozostają zamknięte. Cokolwiek pojawia się przed moim wewnętrznym okiem, pojawia się. Czasami daję się w to wciągnąć na chwilę, czasami nie. To jest to. Kiedy godzina się kończy, jestem skończony.
Postawiłem sobie za cel zrobienie godziny każdego dnia, wiedząc dobrze, że nie wyrobię się w niektóre dni. Jestem na dniu jedenastym teraz, i, dla pierwszych siedmiu w rzędzie, medytowałem jedną godzinę każdy dzień. Od tego czasu, miałem też dni, w których robiłem 15 minut, 25 minut, itd. Ale kiedy tylko mogę, co stanowi około 80% czasu, robię pełną godzinę.
Oto 7 rzeczy, których nauczyłem się do tej pory.
- Twój mózg jest pełniejszy niż kiedykolwiek sobie wyobrażałeś
- Medytacja to czyszczenie mózgu w czasie rzeczywistym
- Dostaniesz przebłyski nicości
- Każdy impuls ma przywiązaną do niego myśl
- You’ll let go of your urges more naturally
- Dobre decyzje stają się większe, złe mniejsze
- Będziesz miał więcej energii
- Wniosek
Twój mózg jest pełniejszy niż kiedykolwiek sobie wyobrażałeś
Kiedy umierasz, podobno całe twoje życie przelatuje ci przed oczami. W filmach, jest to zwykle przedstawiane w jakiejś formie montażu, jak pokaz slajdów lub szybka sekwencja scen. Moje pierwsze dwie sesje tak właśnie wyglądały. Pomyśl o zakończeniu American Beauty lub fazach blackoutu w Limitless.
Ale ja nie zemdlałem. Po prostu miałem scenę za sceną. Przeskakiwałem z rozmowy sprzed ośmiu lat do momentu w przedszkolu, do przerwy w trzeciej klasie, do czegoś, co wydarzyło się tydzień temu. To było jak przeskakiwanie przez wspomnienia na Tinderze, ale nie kontrolowałem tego przeskakiwania. To była moja pierwsza lekcja:
Twój mózg jest pełny. Pełniejszy niż kiedykolwiek sobie wyobrażałeś.
Nie uwierzysz, co znajdziesz, gdy zaczniesz medytować. Właściwie „znajdziesz” to nie jest właściwe słowo. Rzeczy będą po prostu przychodzić do ciebie. Twoja podświadomość jest jak fontanna, zawsze bulgocząca. Ale na co dzień jesteś zbyt zajęty, by zobaczyć, co wypływa na powierzchnię. Medytacja to poświęcenie czasu na siedzenie i obserwowanie fontanny. Prędzej czy później wszystko pojawia się ponownie, choćby tylko na kilka sekund.
Medytacja to czyszczenie mózgu w czasie rzeczywistym
Szczególnie w sesjach, w których pojawia się wiele wspomnień, mogę czasami poczuć, jak mój mózg „pulsuje”. Raz na jakiś czas, to jest tak jakby fala zimnej wody spływała po mojej głowie. Może dostaję gęsiej skórki, ale jest to przyjemne uczucie. Jakby podniósł się jakiś ciężar. Czuję, że mój mózg staje się „lżejszy”. Najlepszy opis, jaki mogę wymyślić, to „czyszczenie umysłu w czasie rzeczywistym”, ale to wystarczy, aby dać mi znać, że to działa.
Dostaniesz przebłyski nicości
Mogę tylko założyć, że są to zapowiedzi tego, co ma nadejść, ale od czasu do czasu znajdowałem się w nieco pustej przestrzeni. Z tak wieloma myślami pędzącymi przez twój umysł, mijającymi cię, w końcu, będziesz czekał na następną, a ona nie nadejdzie. Jest po prostu…pustka.
To tak, jakbyście pociągali za serię sznurków i byli przyzwyczajeni do tego, że jeden następuje po drugim. W pewnym momencie automatycznie sięgacie po to, a kiedy wszystko, co chwytacie, to powietrze, to jest to zaskakujące. Ale jest to miła niespodzianka. To orzeźwiające uczucie. Krótka chwila ciszy w morzu hałasu. Trudno to opisać, ale myślę, że ostatecznie medytacja prowadzi do regularnych wizyt w tym pałacu spokoju.
Każdy impuls ma przywiązaną do niego myśl
Gdy siedzicie tam, dosłownie nic nie robiąc, wasze ciało będzie potrzebowało trochę czasu na przystosowanie się. Jest to fizycznie niewygodne, i będziesz otrzymywał fizyczne sygnały, że tak jest. Uderzenie głodu. Chęć poruszania się. Swędzenie w uchu.
Jedną rzeczą, którą sobie uświadomiłem, jest to, że każdy z tych impulsów przychodzi z myślą. I tylko jeśli skoczysz na tę myśl, wzmacniasz ten impuls. Jeśli puszczasz początkową myśl, impuls szybko ustępuje. Weźmy na przykład uczucie głodu. Czujesz, że w twoim żołądku wzbiera pustka. Może nawet burczy. I oto jest: myśl. „Jestem głodny.” To tutaj guma uderza o drogę.
Jeśli nie zaangażujesz się w tę myśl, nie będzie się ona trzymać. Ale jeśli zanurzysz się w niej, to tak jakbyś złapał się zewnętrznej szyny pędzącego pociągu. W jednej chwili zostajesz porwany. Wszystko, co możesz zrobić, to trzymać się kurczowo życia. Impuls jest pociągiem, a bycie głodnym zdominuje wszystkie twoje kolejne myśli i decyzje – dopóki nie odpuścisz lub nie zaspokoisz pragnienia. Oczywiście, odpuszczenie staje się trudniejsze z każdą sekundą, w której jesteś owładnięty tą ideą. That’s why ditching the first thought is so powerful, and meditation helps with that.
You’ll let go of your urges more naturally
Science says meditation builds discipline and boosts willpower, and I won’t argue with that. W ten sposób daleko dla ja, jakkolwiek, ja czuł więcej jak medytacja robi mię mniej konieczny przywoływać te rzeczy w pierwszy miejscu. Puszczanie myśli przywiązanych do moich impulsów czuje się jak akt współczucia, nie kontroli.
To nie jest powiedzieć, że nie robię żadnych złych decyzji więcej, tylko, że kiedy udaje mi się nie, to przychodzi bardziej naturalnie. Wcześniej mogłem być samoświadomy, ale negocjowałem z samym sobą i w końcu i tak poddawałem się pragnieniu. Teraz jest zupełnie jasne, że pójście do łóżka, jeśli jestem zmęczona, to właściwy wybór. Nadal nie zawsze to robię, ale to staje się łatwiejsze.
Dobre decyzje stają się większe, złe mniejsze
Poza zwiększeniem zdolności do podejmowania dobrych decyzji, medytacja również wydaje się je wzmacniać, podczas gdy tłumi twoje złe.
To może być efekt placebo lub myślenie życzeniowe z mojej strony, ale w ciągu ostatniego tygodnia, kiedykolwiek pobłażałem sobie w czymś, pobłażanie było mniejsze. Zamiast chwycić całą torbę chipsów, wsypałem trochę do miski i zjadłem tylko te. Zamiast oglądać film, bo było późno, powoli zacząłem nad ważnym zadaniem, ale potem zrobiłem solidne dwie godziny pracy nad nim.
Zakładam, że jest to efekt uboczny innych korzyści, ale wciąż czuje się prawdziwy.
Będziesz miał więcej energii
Czy medytacja może zastąpić sen jest przedmiotem debaty, ale zdecydowanie może go wspierać. Ponieważ medytuję rano, mogę czasem być jeszcze zmęczony, ale pod koniec każdej sesji, czuję przypływ energii. Po pierwsze, przetworzyłem tak wiele myśli, że nie mogę się doczekać, aby działać na niektórych z nich lub wprowadzić nowe spostrzeżenia w czyn. Często mam też pomysły na swoje teksty. Ale również właśnie odpoczywałem fizycznie przez godzinę, więc to ma sens, że teraz chcę iść, iść, iść.
W przeciwieństwie do energii z kofeiny, jednak, które mogą być uwalniane wszystkie na raz (kawa) lub stopniowo (zielona herbata), mogę kontrolować, jak chcę rozwijać tę energię w ciągu dnia. Większość dni, wybieram trasę zielonej herbaty i próbuję zwiększyć moje tempo stopniowo, ale, czasami, ja także pogrążam się w prawo do długiego, głębokiego zadania pracy, jak pisanie artykułu.
W każdym razie, więcej energii z większą elastycznością w jak spędzasz to jest dobra rzecz.
Wniosek
Pod koniec mojego pierwszego tygodnia medytacji, miałem zajęty weekend. Był pełen zabawy, wydarzeń i spotkań z ludźmi, ale w drodze do domu zauważyłem, że robię się niespokojny o całą pracę, która na mnie czekała. Gdy dotarłem na miejsce, medytowałem przez 25 minut. Po tym, łatwo było się zrelaksować.
Przetwarzanie mojego niepokoju pokazało mi, że potrzebuję trochę czasu, aby odreagować samemu. Więc zamiast gorączkowo próbować wbić się w dwie dodatkowe godziny pracy w niedzielny wieczór, postanowiłem się wyluzować. Dziś rano obudziłem się wypoczęty. Medytowałem, ćwiczyłem, brałem prysznic, jadłem, a teraz z radością piszę ten artykuł. Potem, jest dalej do następnej rzeczy.
Medytacja nie rozwiąże wszystkich twoich problemów, ale rozwiąże fakt, że nie radzisz sobie ze swoimi problemami.
Nie oszukuj się. Twoje najważniejsze sprawy stale zakopują się pod górą hałasu, emocji i wewnętrznej paplaniny. Medytacja oczyszcza te rzeczy jak pług śnieżny, aby zrobić miejsce na znalezienie tych kwestii i poradzenie sobie z nimi. To sposób na filtrowanie twojego życia i przetwarzanie go w tym samym czasie.
Medytacja nie jest o duchowości, mądrości lub znajdowaniu jakiegoś nieuchwytnego stanu nirwany. To jest o robieniu pokoju w tu i teraz. Nie znajdujący pokój. Czynienie. Ponieważ to jest to, co robimy z sobą i innymi.
Mam nadzieję, że dasz temu uczciwą próbę.
.