Artist Meet and Greets Suck for Everyone

Photo by Melissa Renwick/Toronto Star via Getty Images

As the human race loses tolerance for itself, isolation has become a strong trend. Od politycznie niszczycielskiego Brexitu po coś tak prozaicznego jak porzuceni Beliebers, wszyscy staramy się po prostu uciec od siebie, jak się wydaje. Celebryci, będąc modnymi stróżami, którymi są, oczywiście, poszli za przykładem z coraz mniejszym kontaktem z … cóż, z kimkolwiek. W tym tygodniu Drake był najnowszym w kolejce wykonawców (która obejmuje takich jak Bieber, a nawet Yoncé), aby anulować swoje VIP spotkania i powitania dla jego nadchodzącej trasy. Fani, którzy wydali czterocyfrowe sumy na spotkanie z 6 Bogiem byli zdruzgotani i rozpoczęła się kolejna runda rozmów o tym, czy artyści w ogóle zasługują na nas jako fanów. Wielu z nich, którzy nigdy nie wzięliby udziału w takim przedsięwzięciu, zaczęło współczuć tym maniakom. Ale to współczucie jest nietrafione. Spotkania i powitania mogą wydawać się utopią, w której fani mogą uściskać swojego idola i osobiście wyznać mu miłość, ale prawda jest prosta: Spotkania i powitania to oszustwo dla fanów. Weźcie to ode mnie. Moją pracą jest ich koordynacja.

Reklama

Oto jak zazwyczaj działają spotkania i powitania: Przeciętny pakiet dla artysty o ugruntowanej pozycji zaczyna się zwykle od 300 do 400 dolarów, choć tym razem The Boy’s mieli fajny tysiąc. (Mniejsi artyści płacą znacznie mniej, ale oferują równie wspaniałe prezenty, w tym zazwyczaj ich własne albumy). Pakiet jest uaktualnieniem biletu, który daje ci najlepsze miejsca w domu (zwykle w pierwszych rzędach), torbę pełną niestandardowych przedmiotów, które nie są sprzedawane „zwykłym” fanom, wczesne wejście na koncert i wszelkie inne małe atuty doświadczenia, które mogą być zarządzane, takie jak catering soundcheck party. Przeciętny meet and greet ma 100-plus osób na noc, a artyści tacy jak Bey, Rih i Biebs mogą spotkać się z kilkuset fanami, co ma być szybkim uściskiem dłoni i zdjęciem.

Zrozumiałe, meet and greets są dalekie od krótkich spraw, zazwyczaj trwających, w najlepszym wypadku, kilka godzin. Istnieją ludzie (ochrona, koordynatorzy itp.), których zadaniem jest utrzymanie interakcji na minimalnym poziomie: Ze względu na efektywność, fani zazwyczaj nie mogą sami robić sobie zdjęć, ani prosić o autografy, ponieważ albo otrzymali już podpisany przedmiot w swoim towarze, dla, ponownie, efektywności. Jednakże, kiedy fan jest już w obecności artysty, wszystko co powstrzymuje go przed proszeniem o więcej, to czy artysta będzie „dupkiem” i odmówi.

GIF via getoffmybloghoe.tumblr.com

Więc fani finezji. Pytają, czy mogą dostać dodatkowe zdjęcie. Podkradają się z tuszem i zasłaniają artystę prośbą, gdy ochrona nie patrzy. Zacznij mówić lub nawet freestylować do artysty przez dziesięć minut, bo kogo obchodzi 175 osób w kolejce za nimi o 12:30 rano – nie mają gorącej 16. Pamiętacie ich z Tennessee z 1983 roku? Białe dzieciaki z przedmieść beztrosko proszą raperów o zrobienie więziennej pozy lub jakiegoś znaku gangu, żeby zdjęcie wyglądało #autentycznie w sieci. A jeśli jesteś niepełnoletnim fanem, po prostu okłamuj wszystkich, żebyś mógł zrobić sobie zdjęcie z nowym tatuażem na dupie. To nie zrujnuje nikomu życia ani nic! Prośby są nieskończone. Pieniądze kupują fanom dostęp, ale granice tego dostępu rzadko kiedy leżą w gestii artysty.

Reklama

Czy to jakaś niespodzianka, że fani czują się uprawnieni? Zapłacili buku dolców za to doświadczenie. Ale tylko fani tak naprawdę wiedzą, co chcą z tego wynieść. Może chcą zatwierdzenia na żywo ich Stan Smiths (Powiedz to jeszcze raz bezpośrednio do ich Snapchata!) lub, w najgorszym przypadku, chcą autograf na zupełnie niezwiązanym bucie, który można przerzucić na eBay. Chcą, żeby Drake powiedział im, że ich dziewczyna jest gorąca. Chcą, żeby Bieber zrobił im zdjęcie, na którym będą mogli go pocałować jak w pamiątce z Madame Tussaud’s. Pomimo tych wszystkich wzniosłych rzeczy, które fani przeklinają w internecie, kiedy przyjeżdżają na miejsce, to wszystko jest transakcją. Każda prośba, która przyjdzie im do głowy jest całkowicie do przyjęcia, ponieważ zapłacili za tę szansę. (Raz widziałem, jak starszy fan wpadł w złość, która rozjuszyła cały personel sali, ponieważ przysięgał, że obiecano mu darmowe przekąski)! Pieniądze są inwestycją w możliwości. Zapłaciłeś za żywą publiczność i nadzieję, że ten artysta sprawi, że twoje marzenia – jakiekolwiek by one nie były – spełnią się i nikt cię nie powstrzyma, nawet sam artysta.

Być sprawiedliwym, jak ze wszystkim innym, istnieje hierarchia rzeczy. Nowi artyści mogą bardzo skorzystać na spotkaniu z fanami i ich powitaniu. To czas, aby poznać wszystkich tych, którzy dali ci tysiące wyświetleń na Soundcloud i są gotowi wydać pieniądze, abyś znalazł się wysoko w piramidzie. Ci fani są tymi, którzy w końcu przekonają innych, że z pewnością zasługujesz na to, aby zobaczyć Cię na arenie. Tego typu spotkania mogą być jowialne i wspólnotowe. Artysta uczy się tyle samo o fanach, co fani o artyście. Ale jeśli twoja kariera wciąż się rozwija, spotykasz się z ludźmi w tempie barmana z DC. Spotkania i powitania stają się jedną z wielu interakcji z fanami w twoim grafiku. A im bardziej stajesz się potężny, tym bardziej fani czują się uprawnieni. Masz teraz swoją własną wytwórnię? Chcą dla ciebie rapować i dostać kontrakt. Masz media społecznościowe na poziomie Kardashianów? Chcą być oznaczani – za ich obrazy, stroje, za ich tyłki. To nie ma znaczenia. Nie są tam, aby zwiększyć twoją moc gwiazd; są tam, aby się w niej zagłębić, ponieważ naprawdę wierzą, że są jedyną przyczyną, która za tym stoi.

A photo posted by Justin Bieber (@justinbieber) on May 10, 2016 at 3:15pm PDT

Logistycznie rzecz biorąc, służenie temu sposobowi myślenia szybko staje się skomplikowane. Wprowadzanie fanów za kulisy oznacza pewność, że można ich wyciągnąć, co może być głupotą. (Jak tylko szczeniak znajdzie się na łóżku, to już koniec!) Wprowadzanie artysty w przestrzeń publiczną to kataklizm. Wtedy, oprócz zaplanowania GODZIN potrzebnych na zrobienie zdjęć z setkami ludzi i znalezienia miejsca na te zdjęcia, trzeba jeszcze zrobić setki intymnych przeżyć jeden na jeden na miejscu. Każdy fan zapłacił za swój moment, a nie za NASZ moment. A dla artysty w trasie są tylko dwa wyjścia: przed lub po występie. Więc albo starasz się wejść do strefy, albo wyczerpałeś całą swoją energię. Wyobraź sobie teraz, że przechodzisz od podpisania kontraktu do koncertu, spotkania i powitania do występu w klubie, a.k.a. Cztery Kręgi w Piekle Migających Świateł. Artysta, który dobrze sobie radzi, może z łatwością mieć takie dni, ale jego osobisty nastrój nie ma znaczenia. Fani nie dbają o to, gdzie się mieszczą; zapłacili za najwyższą uwagę artysty.

I nie, nie musisz czuć się źle dla bandy milionerów, ale weź pod uwagę, że żaden inny typ milionera nigdy nie dałby ci pięciu minut za 1000 dolarów, ani nie są one „wymagane” do. I na pewno nie dadzą ci torby z rzeczami, które nie są sprzedawane nigdzie indziej. Chodzi o to, że na każdy piękny, wyciskający łzy moment połączenia przypada tuzin frustrujących i drenujących interakcji. Nawet te piękne połączenia są drenujące, jeśli masz 65 z nich w ciągu dwóch godzin. Zapisz swój osąd o ludziach, którzy płacą, aby spotkać się z innymi ludźmi, ale nawet wtedy można rozważyć prawdę. Ci, którzy płacą za te rzeczy albo mają tony rozporządzalnego dochodu lub poświęcają się w poszukiwaniu zmiany ich życia – bez względu na to, jak dokładnie myślą, że tak się stanie. Chociaż są oni odpowiedzialni za fantazję, najlepszą rzeczą, jaką artyści mogą zrobić, to nie dawać im fałszywej nadziei w rzeczywistości.

Judnick Maynard nie spotka się z Tobą ani nie przywita, ale możesz śledzić ją na Twitterze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.