Opera, Operetka, czy Teatr Muzyczny? – Blog – Opera Vivra

Typowa rozmowa z przyjacielem, który jest stosunkowo mało obeznany z operą, może wyglądać tak…

Mnie: „Chcesz pójść ze mną zobaczyć Piratów z Penzance?”

Przyjaciel: „Czy to jest opera? Nie przepadam za operami.”

Mnie: „Nie bardzo – no, tak jakby. To operetka.”

Przyjaciel: „Jaka jest różnica?”

Piraci z Penzance, w produkcji New York Gilbert and Sullivan Players

Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Zwykle mówię, że jest mniej gęsto orkiestrowana i mniej trudna wokalnie niż pełna opera, a także, że operetki są prawie zawsze komediowe, podczas gdy większość (choć na pewno nie wszystkie) oper jest tragiczna. Ale to nie do końca trafia w sedno sprawy. Bardzo trudno jest określić granice między teatrem muzycznym, operetką i operą, zwłaszcza gdy zespoły operowe od czasu do czasu wystawiają spektakle teatru muzycznego lub operetki. Ludzie zaproponowali wiele możliwych kryteriów: Być może w musicalach i operetkach słowa mają większe znaczenie niż muzyka i odwrotnie w operach. (Jest to poniekąd prawda, ale można podać kontrprzykłady, na przykład prymat muzyki – częściowo skradzionej z oper – w kilku musicalach Webera). Być może jest to obecność lub brak dialogów. (Ale czy to sprawia, że Czarodziejski flet, Ariadna na Naxos, Carmen i inne przykłady Singspiel i opera comique są musicalami? I czy to czyni Les Miserables i Upiora w Operze operami?) Nie wydaje się, by istniało jakieś praktyczne, jasne kryterium, ale poniżej postaram się niejasno zdefiniować każdy gatunek. Będę również omówić niektóre „przypadki problematyczne”, gdzie kategoryzacja jest trudne.

Teatr muzyczny jest prawdopodobnie najłatwiejszym z kategorii do zdefiniowania w sposób półspójny, ponieważ jak to ewoluowało. Pop-rockowe wokale wymagane przez większość nowych musicali w tych dniach nie są oczywiście operowe, a towarzyszące im instrumentarium jest dalekie od „klasycznego” w swoim brzmieniu lub makijażu. (Terminy takie jak „operowy” i „klasyczny” są nieco kłopotliwe, ale myślę, że możemy się zgodzić, że niewiele osób zastosowałoby je do muzyki, która brzmi jak współczesny pop). To właśnie starsze musicale, które czerpią z tradycji operowej i wykorzystują „legalne” głosy, są czasem nieco mylące. Śpiewacy operowi mogą i z powodzeniem śpiewają role w musicalach takich jak West Side Story, South Pacific (w rzeczywistości główna rola męska została napisana dla operowego barytonu), Showboat, Camelot, My Fair Lady i wielu innych musicalach kompozytorów takich jak Bernstein, Hammerstein i Loewe. Są one jednak wciąż uważane za musicale. Wymagają one znacznie mniejsze orkiestry niż większość opery; role wezwanie do szeroko dostępnych zakresów wokalnych i umiejętności; i, być może najbardziej istotne, rozwinęły się jako część tradycji teatru muzycznego i zostały nazwane musicali przez dziesięciolecia.

Opera obejmuje ogromne orkiestry i trudne do śpiewania partytur. Częściowo z powodu wymagań i prymatu muzyki, jest ona zazwyczaj śpiewana w języku oryginalnym z napisami w językach lokalnych (podczas gdy teatr muzyczny i operetka są zazwyczaj śpiewane w języku lokalnym). Chociaż istnieją opery napisane w języku angielskim, większość najbardziej znanych i często wykonywanych dzieł jest włoska, niemiecka lub francuska. Dobra heurystyka: jeśli wykonywała je taka instytucja jak La Scala lub Met, można prawdopodobnie nazwać dzieło operą, nie obrażając nikogo. Oczywiście, są też opery, które nie mieszczą się w tej kategorii (jak opery Monteverdiego, które nie są dobrze grane w tak dużych salach). Większość starszych oper jest definiowana w równym stopniu przez tradycję, co przez cokolwiek innego, tak więc, zgodnie z historycznym konsensusem, całkiem bezpiecznie jest odnosić się do każdego śpiewanego dramatu Monteverdiego, Haendla, Mozarta, Belliniego, Donizettiego, Rossiniego, Pucciniego, Verdiego, Wagnera, Richarda Straussa i każdego innego, który mieści się w kanonie martwych, białych, męskich kompozytorów klasycznych, jako do opery. Jeśli chodzi o nowsze kompozycje, to co zasługuje na miano opery jest o wiele mniej jasne, zwłaszcza, że niektórzy sławni kompozytorzy teatru muzycznego (np. Bernstein i Schwartz) napisali również opery.

Operetka jest wygodną etykietą pośrednią dla rzeczy, które nie są do końca teatrem muzycznym lub operą. Prace Gilberta i Sullivana są prawdopodobnie najbardziej znanymi przykładami w Wielkiej Brytanii i Stanach. Mają one tendencję do skupiania się na humorze, a nie na emocjonalności i w związku z tym do używania narzędzi takich jak komiczne aluzje i patterny, które są mniej powszechne w operze. Wymagają również mniejszych orkiestr – większość operetek brzmi dobrze z 20-30-osobowymi orkiestrami, co byłoby poważną redukcją w stosunku do napisanej partytury dla opery. Są mniej wymagające wokalnie niż opery i często wykonywane przez zespoły amatorskie, ale nadal wymagają wysokich tonów i koloratury w stopniu nietypowym dla teatru muzycznego. Podobnie jak musicale, są one zazwyczaj wystawiane bez napisów początkowych, wymagają więc wyraźniejszej dykcji niż opery, a tekst jest oprawiony w muzykę w sposób, który teoretycznie na to pozwala. Firmy operowe czasami wystawiają operetki z obsadami śpiewaków operowych – na przykład, sezon 2013-2014 Portland Opera zawiera The Pirates of Penzance.

Oczywiście, istnieje sporo utworów, które nie pasują ładnie do żadnej z tych trzech kategorii. Czym jest „Kandyd” Bernsteina? Czasami wystawiają go zespoły teatralne, które nigdy nie uważałyby się za grupy operowe, ale wystawiają go też zespoły operowe. Jest po angielsku i duża część humoru zależy od tekstu, zawiera też dialogi. Ale orkiestracja jest gęsta, a rola Cunegondy wymaga niewątpliwie klasycznie wykształconego sopranu koloraturowego. W przeciwieństwie do wielu operetek ma ona godny szacunku rodowód literacki i filozoficzny, gdyż powstała na podstawie wnikliwej i prowokującej do myślenia satyry Voltaire’a o tym samym tytule. Na mocy milczącej zgody zdezorientowanych bywalców oper i teatrów, zwykle określa się ją mianem operetki, ale nie wydaje się, by naprawdę powinna należeć do tej samej kategorii co operetki Gilberta i Sullivana.

Die Fledermaus balansuje na granicy opery i operetki. Wystawiana jest na najważniejszych scenach operowych świata (jest częścią sezonu 2013-2014 w Met), które zazwyczaj stronią od operetek. To także ulubiona pozycja towarzystw Gilberta i Sullivana, które chcą urozmaicić swój repertuar. Jest często wykonywana w języku angielskim w krajach anglojęzycznych, ale jest też często wykonywana w oryginalnym języku niemieckim w krajach anglojęzycznych. Kilkakrotnie poddano ją zabiegowi Regie, którego operetkom zwykle się oszczędza, ale kiedy reżyserzy nie nakładają na nią mrocznych politycznych lub psychologicznych przesłań, jest ona tak głupia i beztreściowa, jak tylko opera/etta może być.

Audra McDonald i Norm Lewis w „Porgy and Bess” na Boradway

Zakończę najbardziej kontrowersyjnym przykładem amerykańskiego pytania opera-or-musical, Porgy and Bess Gershwina. Gershwin pomyślał ją jako „amerykańską operę ludową” i wystawił na Broadwayu z klasycznie wykształconymi śpiewakami, ale zespoły operowe nie uznały jej za operę i nie wystawiły jej aż do ponad 40 lat po premierze w 1935 roku. Ta niechęć mogła być częściowo podyktowana rasizmem – opera wymaga całkowicie czarnej obsady – lub antyrasizmem – wiele osób krytykowało operę za jej stereotypowy portret życia czarnej klasy niższej – ale także z powodu wykorzystania przez Gershwina konwencji jazzu i muzyki ludowej obok konwencji europejskiej muzyki klasycznej. Przedstawienie ostatecznie trafiło do Met w 1985 roku… ale ostatnie wznowienie z 2011 roku (które zawierało kilka ciężkich adaptacji) odbyło się na Broadwayu, a nie w operze. Zdobyła nawet dwie nagrody Tony („Best Revival of a Musical” i „Best Performance by a Leading Actress in a Musical”)!

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.