That Moment When You Question Everything: Is This My Midlife Crisis?

W tej chwili, kiedy to piszę, mam moment, w którym kwestionuję wszystko. I przez wszystko, mam na myśli wszystko – moje życie. Nie w super mroczny sposób, że życie nie jest warte życia, ale w sposób, co do cholery robię z moim życiem.

Mieliście kiedyś jeden z tych momentów?

Moje wydają się przychodzić co 18-24 miesiące. To nie jest dokładny cykl, ale jest to cykl. I ten jeden wydaje się trochę bardziej intensywne niż inne były.

Czy to mój kryzys wieku średniego?

Jeśli ktoś miałby spojrzeć na moje życie z daleka w tej chwili, skromnie, miałby powody, by być pod wrażeniem. Mam niesamowitego partnera życiowego, który jest jednym z najwspanialszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkasz. Jestem właścicielem dwóch bardzo dobrze prosperujących firm, które zapewniają mi komfort finansowy. Moja praca jest często bardzo satysfakcjonująca, pracuję z niesamowitymi współpracownikami i klientami, którzy dają mi poczucie, że mój wkład jest wartościowy.

Mieszkam w pięknym apartamencie w uroczej okolicy z doskonałym widokiem na panoramę Nowego Jorku. Mam niesamowitych przyjaciół, którzy są opiekuńczy, wspierają i bawią się. Mam dobre zdrowie i wielu z ludzi wokół mnie jest dobrze i kwitnąco. Plus, mam listę prania innych przywilejów, które szczerze mówiąc stawiają mnie w klasie ludzi, którzy nigdy nie powinni narzekać na swoje życie.

Wszystko z tego jest prawdziwe. Ale faktem jest, że byłem niewiarygodnie niezadowolony przez ostatnie kilka miesięcy. I nie mogę pomóc czuć się zawstydzony, że jestem nieszczęśliwy.

With everything going right in my life, what the f*ck am I doing being unhappy?

Gratitude sometimes feels like a tool I want to use but it’s locked away in a treasure chest that I’ll only find by decoding some ancient Indiana Jones-style scavenger hunt.

Film, który wciąż powtarza się w moim umyśle jest jednym z ciągłych pytań, osądów i bezcelowości, zadając sobie pytanie…

Co ja do cholery robię w NYC? To miejsce jest głośne, brudne i przede wszystkim nieprzyjemne. Gdybym już nigdy nie musiała jeździć tym cholernym metrem, byłabym taka szczęśliwa.

Co ja robię prowadząc firmę fitness? Przecież ja nawet nie lubię ćwiczyć. Co za oszustka.

Jakie mam prawo do trenowania innych liderów i właścicieli firm? Czy to jest to, co naprawdę chcę robić przez resztę mojego życia? Czy jestem w tym dobry?

Jaki jest cel całej tej pracy? Czy naprawdę zamierzam mieć wpływ na kogokolwiek lub cokolwiek?

Wtedy mój mózg rozwiązujący problemy zwraca się do pytań typu „co by było gdyby”, po których następuje jeszcze więcej osądu…

Cóż, co by było gdybyśmy po prostu się podnieśli i przenieśli gdzieś indziej? Ugh, kto chce zrobić wszystkich nowych przyjaciół? To brzmi męcząco.

A co jeśli wróciłabym do szkoły na coś zupełnie innego? Może pójść do szkoły cukierniczej albo zostać psychologiem. OMG, to też brzmi wyczerpująco. I drogie! Właśnie spłaciłem dług szkolny, czy naprawdę chcę więcej?

Co jeśli po prostu naprawdę popracuję nad biznesplanem, który mnie ekscytuje? Czy jestem po prostu trochę wypalony? Czuję, że już to zrobiłam. Co dobrego jest więcej planowania gonna zrobić?

Cykl trwa na niekończącej się pętli zwątpienia w siebie, co prowadzi do wstydu i osądu, co prowadzi do więcej uczuć lub bezcelowości i zwątpienia w siebie.

Someone get me off this insane merry-go-round from hell. Ahhhh, I’m gonna barf!

Jako trener, wiem, że są sezony w życiu i to nie będzie trwało wiecznie. Ale w chwili obecnej jest to trudne (często niemożliwe), aby po prostu zracjonalizować mój sposób na wyjście z uczucia niepokoju. Plus, nie jestem kimś, kto będzie łatwo po prostu niech to coś grać, to zajmie się sobą. Nope. Nie my style.

Wiem również intelektualnie, że jest to wielka jakość, aby być w stanie kwestionować wszystko w moim życiu. Dążenie do tego, by rzeczy były lepsze i rozciąganie się, by osiągać coraz większe rzeczy, to jedna z moich najlepszych cech. A to wcale nie jest przydatna informacja, kiedy siedzę w bagnie zwątpienia i niepewności.

Więc wtedy, co robię?

Szczerze mówiąc, w tym momencie nie jestem pewien, jak zamierzam wykopać sobie drogę z tego.

W części, piszę to jako dziennik, aby pomóc mi przetwarzać moje myśli i uczucia – szczerze nawet nie jestem pewien, czy zamierzam podzielić się tym publicznie, czy nie. I inna część mnie chciała to napisać, ponieważ chciałem, żeby inni ludzie wiedzieli, że nie jesteś sam, jeśli doświadczyłeś czegoś podobnego.

Wszyscy przechodzimy przez czasy, kiedy wszystko wygląda świetnie na powierzchni, ale jest burzliwy nurt, który usilnie próbuje nas wciągnąć. To jest miejsce, w którym jestem teraz i pozwólcie mi powiedzieć, że prąd jest silny.

W chwilach takich jak ta zadaję sobie pytanie, co bym powiedział komuś innemu, kto przyszedł do mnie w tej sytuacji? Przecież pomagam ludziom przezwyciężyć osobiste i zawodowe wyzwania dla życia.

Powiedziałabym najpierw, poświęć czas na bycie ze swoimi uczuciami. Usiądź z nimi i może zrób mały dziennik, aby zobaczyć, co się pojawia. (Fajnie. Robię to teraz. Sprawdź!)

Moja druga rada byłaby prawdopodobnie taka, że w moim doświadczeniu wyjście z twojej głowy i rozmowa z innymi ludźmi może być użyteczna. Powiedziałbym również, że podejmowanie działań (robienie czegoś, czegokolwiek) nauczy cię więcej niż samo myślenie o tym.

Okay, więc biorąc moją własną radę, jakie są niektóre sposoby mogę wydostać się z mojej własnej głowy, do rozmów z innymi i zacząć podejmować działania?

Zróbmy burzę mózgów. Mógłbym…

  1. Zaplanować kilka randek przy kawie z trzema moimi najlepszymi przyjaciółmi, aby o tym porozmawiać.
  2. Porozmawiać z trenerem lub terapeutą.
  3. Znajdę osobiste odosobnienie, na którym skupię się na samopoznaniu.
  4. Zaplanuję odosobnienie w pracy, aby zbadać wizję mojej przyszłej pracy.
  5. Zorganizuję przyjęcie z okazji kryzysu wieku średniego. (Haha. To jest tylko burza mózgów. Wszystkie pomysły są mile widziane!)
  6. Znajdę grupę terapeutyczną lub doradczą.
  7. Zapiszę się, aby nauczyć się czegoś nowego, co jest poza moją strefą komfortu.
  8. Wynajmę doradcę zawodowego, który pomoże mi przeanalizować moje pasje i zestawy umiejętności.
  9. Zrobię ankietę wśród moich najbliższych przyjaciół i kolegów, aby sprawdzić, w czym według nich jestem najlepsza.
  10. Zrobię listę rzeczy, których chcę doświadczyć lub osiągnąć w życiu.

Te czują się jak jakieś dobre opcje. Czuje się całkiem dobrze i produktywnie, że zrobiłem tę listę.

A teraz co? Jak wybrać, które działanie (lub działania) podjąć?

Cóż, cholera. Nie wiem. Co powiedziałbym komuś innemu, żeby zrobił?

Prawdopodobnie zapytałbym, Który z tych możliwych kroków działania wywołuje u Ciebie reakcję emocjonalną? Które z nich rozpala cię lub daje ci motyle?

Lubię #1 (randki przy kawie z przyjaciółmi), ponieważ czułbym się świetnie rozmawiając o tym z ludźmi, którym ufam i których szanuję. To sprawia, że czuję się ciepło i przytulnie.

Lubię #4 (rekolekcje w pracy w celu zbadania przyszłej wizji pracy), ponieważ to naprawdę naciska na mnie, że moje przyszłe życie zawodowe wydaje się niejasne.

I lubię #5 (mid-life crisis dinner party) ponieważ sprawił, że zachichotałem i wydaje się absurdalny.

Okay, teraz jestem uzbrojony w trzy kroki działania, które naprawdę rezonują ze mną. Jestem overachiever, więc chcę zobowiązać się do zrobienia ich wszystkich.

Czy to za dużo? Czy są to cele S.M.A.R.T.?

Czuję potrzebę podjęcia jakiegoś drastycznego działania, więc jestem wygodny w podejmowaniu wszystkich trzech celów. I czują się one całkiem SMART do mnie. Każdy z nich jest konkretny, mierzalny, osiągalny, istotny i określony w czasie. Ups, nie do końca to ostatnie. Jakie są rozsądne ramy czasowe dla mnie do podjęcia tego działania?

Zobowiązuję się do podjęcia działań na wszystkich trzech do końca tego miesiąca i mieć wszystkie trzy zakończone do końca następnego miesiąca.

Sprawdźmy się. Jak się czuję?

Na początek, jestem zmęczony pisaniem. #prawda

Poza tym, wciąż czuję się jak w bagnie, ale szczerze mówiąc, mój wewnętrzny monolog negatywności stał się dużo cichszy. Czuję się tylko o 1% bardziej optymistycznie teraz, kiedy mam kilka jasnych kroków do podjęcia.

Myślę, że podzielę się tym z moim mężem dzisiaj wieczorem właśnie po to, żebym miała kumpla odpowiedzialności, który zapyta mnie o mój postęp. Plus, właśnie lubię dzielenie się z nim w każdym razie. On jest najlepszy.

Czy powinienem zamieścić to publicznie? Hmm, nie jestem pewien.

Czy to będzie czytane jak jakiś samozadowolony, nadmiernie dzielący się, pseudo-psychologiczny-samo-egzorcyzm? Czy współpracownicy lub klienci będą odstawieni lub zranieni przez moje przyznanie się do tego, że nie czuję się spełniony w życiu?

Czy może to być pomocne dla ludzi z podobnymi wyzwaniami, aby zobaczyć, że nie są sami? Czy to może być przydatne dla ludzi, aby zobaczyć, jak próbowałem zastosować moje umiejętności coachingowe do siebie? Czy może być użyteczne, aby prowadzić z wrażliwością w nadziei, że zachęca innych do zrobienia tego samego?

Cóż, jeśli to czytasz, to chyba wiesz, co wybrałem.

Dzięki za przeczytanie. Cyber Hugs!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.